Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi


-To jest prawdziwy raj - zauwaza matka podczas pikniku za miastem .
-To prawda - odzywa sie synek - obok w krzakach widzialem
nawet Adama i Ewe ! .

-Dostaniesz , jak bedziesz grzeczny - mowi chirurg przed operacja .
-Do kogo pan to mowi , doktorze? - pyta sie pacjent
-Do tego kota , ktory siedzi pod krzeslem .

Malo apetyczny kawal, prosze o dokonczenie sniadania.

Idzie sobie facet po imprezie do domu, ale strasznie chce mu sie kupe - nie
wytrzymuje, przeskakuje przez pobliski plotek i robi to na co ma ochote. Gdy
jest juz po wszystkim, odwraca sie by zobaczyc jak mu poszlo. Zdziwiony patrzy
- kupy nie ma. Dokladnie obmacuje cale miejsce - kupy nie ma. 'Delirium czy
co?' - pomyslal i poszedl do domu.
.........
Nastepnego dnia, gdy przechodzil obok miejsca intrygujacego zdarzenia, nie
wytrzymal, przeskoczyl przez plotek i zaczal szukac zaginionej kupy. Wtem, z
domu wychodzi wlasciciel:
- Panie! Co mi pan tu szuka?!
- A..., bo mi sie tu gdzies dlugopis zgubil.
- A juz myslalem... Bo mi wczoraj jakis ch.. na zlowia nasral.

Trzech marynarzy- polak , chinczyk i jakis murzyn, -
'uwiezieni' byli na malej lodce po tym jak ich statek
zatonol. Poniewaz bylo miejsce tylko na trzy osoby,
jeden z nich musial 'ustapic' miejsca kapitanowi i
plynac samemu do ladu polozonego setki kilometow
od miejsca w ktory sie obecnie znajdowali... Kapitan
wadl na wspanialy pomysl , aby zadac kazdemu jedno
pytanie i jesli je odpowie dobrze, to wtedy zostaje na lodce,
jesli nie, to wtedy 'przegrany' musi wioslowac do
brzegu o wlasnych silach....
Pierwsze pytanie bylo dla polaka:
-Jaki nazywal sie statek zatopiony przez lodowiec?- pyta
kapitan.
-Titanik! odpowiada pewnie polak.
-Drugie pytanie dla ciebie, - mowi kapitan zwracajac sie
do chinczyka...- Ile osob bylo zabitych?
- Trzy tysiace czterysta siedemdziesiat ??? - odpowiada
niepewnie chinczyk....
-Dobrze! -mowi kapitan. Odwraca sie on do murzyna i mowi:
-Podaj ich imienia!

Papiez zmarl i staje przed BRama do Nieba. Puka
pewnie i przedstawia sie Sw. Piotrowi.
" Jestem papiezem z Rzymu, " mowi , " wpusccie mnie"
Sw. Piotr patrzy na niego podejrzanie...
"Chrystus mnie zna!" rzecze papiez pewnie. " Moge wejsc?"
"Sprawdze." Rzecze Sw. Piotr podnoszacz telefon. "Hej, J.C.,
jest tutaj jakis gosc nazywajacy siebie 'papiezem z Rzymu'
i mowi ze Cie zna". Po krotkiejpogawedce z Chrystusem
Sw Piotr zwraca sie do papieza:.." Mowi ze Cie
nie zna..."
" Sprubuj ducha Swietego!" sugeruje speszony papiez.
"Hej, duszku" mowi swiety Piotr do telefonu..." jest tutaj
ktos kto sie podaje za niejakiego papieza z rzymu i mowi ze
go znasz." Po krotkiej przerwie SW.Piotr odklada sluchawke,
odwraca sie do papieza i trzesie przeczaco glowa...
" to jest absurdalne!!!" wykrzykuje z niedowierzeniem papiez.
" Sprubuj Ojca!"
Sw.Piotr podnosi po raz trzeci sluchawke... " hej, Tatko...
jest tu ktos kto nazywa siebie papiezem z rzymu i mowi ze
go znasz.."
"o TAk!, znam tego sk******a " wykrzykuje ze zloscia Bog."to
ten czlowiek co roznosi plotki o mnie i Marii Dziewicy. Powiedz
mu aby szedl do Diabla!...."

Siedzi sobie facet w kaluzy.Obok przechodzi przechodzien.Facet w
kaluzy pyta sie :
- Ktora godzina ?
Na to przechodzien wyjmuje termometr, zanurza go w wodzie i mowi :
- Tam na lewo.

Kawal dla studentow zdajacych sesje (moze znany, nie wiem):
Wchodzi student na egzamin do profesora. Otwiera walizke, wyciaga trzy flaszki
wodki, stawia na stole. Wyciaga indeks i mowi:
- Prosze TRZY pokwitowac.
A profesor na to:
- Dwie biore.

Siedzi Janko muzykant na wzgorku nad Wisla i wzdycha:
- Echhh... Bach umarl. - po chwili
- Echhh... Bethoven nie zyje. - i jeszcze po chwili,
- Kurde i ja sie cos zle czuje.

... PrzYdarzYlo mi sie jakis tydzien temu cos smiesznego. Mam ogrodek
z truskawkami i innymi smiesznymi roslinkami... Zauwazylam ze po
krzaczkach papryki chodza takie male, czerwone robaczki ze
smiesznymi lebkami..... Poszlam wiec do sklepu gdzie maja niby
te wszystkie trucizny i mowie sprzedawcy w czym rzecz... Dal mi
jakis plyn i mowi abym spryskala tym wszystko... 
Poszlam do domu, spryskalam jak mi kazal i czekalam cierpliwie nastepnego
dnia z nadzieja ze robaczki pojda w czort... Nic z tego, .... nie tylko
mialam juz i czerwone robaczki, ale takze i zolte przyszly...
Poszlam spowrotem do sklepu i mowie ze sa i zolte robaczki...
SPrzedawca sie mnie pyta jak one wygladaja... Wiec mowie:
sa czerwone i zolte, maja po 6 nozek, smiesznie wygladajace lebki i
ktotkie czarne antenki i bardzo szybko posuwaja... "O, wiem o co
ci chodzi..." z usmiechem powiedzial mi sprzedawca... i dal nastepny
zielony plyn... Wrocilam wesola do domu , spryskalam ogrodek,
i z myslami kiedy po tych chemikaliach beed mogla pozrywac w koncu truskawki
poszlam do pracy...
Po dwoch dniach, krzaczki papryki byly na pol zjedzone... i na dodatek
pokazaly sie takze i czarne robaczki... tez z 6 nogami i smiesznymi mordkami...
Mialam juz tego wszystkiego dosyc... Wzielam dosyc spory sloik i
nalapalam czerwonych, zoltych i czarnych robali i zanioslam do sklepu.
Postawilam na ladzie i mowie do sprzedawcy: "Oto one! , nastepny plyn ktory
kupie najpierw wyprubuje na tych potworach..." NIC nie pomoglo, oj
i na dodatek dowiedzialam sie ze nie mozna nic jesc [ani truskawek, ani nic...]
przez tydzien bo te trucizny ktorymi wczesniej oblalam caly ogrudek sa
w stanie *zabic czlowieka* ... i jaki z tego moral...?

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  •