ďťż

Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi


45






























AKT CZWARTY
SCENA PIERWSZA
A u g u s t, E u f o r b, P o l i k l e t, S t r a ż e
AUGUST
Coś mi doniósł, Euforbie, czyliż wierzyć można?
EUFORB
Panie, wiarę przechodzi myśl taka bezbożna,
Na cóż się zaślepiony umysł nie odważa?
Sama powieść tej zbrodni strachem mię przeraża...
AUGUST
Cynna! Maksym! najbliżsi moi przyjaciele,
Z którymi się tak chętnie władzą tronu dzielę!
Skrytości mego serca pierwsi powiernicy,
Dla których w dobrodziejstwach nie znałem granicy.
Gdy im berło oddaję... zdrajcy, na mą głowę
W ten sam dzień świętokradzką zaprzysięgli zmowę!
Maksym błąd swój poznaje, czuje słuszne żale,
Lecz Cynna...
EUFORB
Jeden Cynna trwa w ślepym zapale.
Zdaje się, że twa dobroć czucia go pozbawia,
Gdy w innych zamach taki obrzydzenie sprawia.
Kiedy się nawet serce najmężniejsze chwieje,
On upadłe w przysięgłych podnieca nadzieje,
W zatrwożonych umysłach srogi zapał budzi...
AUGUST
Sam Cynna!... o człowieku najchytrzejszy z ludzi!
O zdrado, z głębi piekieł na ziemię wydana!
Ach, z ręki przyjaciela jak dotkliwa rana!
Ty mię zdradzasz! O bogi, co zbrodnie karzecie!...
Idź i com ci rozkazał, pełnij, Poliklecie.
Niechaj Erast w te miejsca przywoła Maksyma,
Niech przyjdzie... przebaczenie swej zbrodni otrzyma.
SCENA DRUGA
A u g u s t, E u f o r b
EUFORB
Nadto ją wielką sądził... i może już, panie,
Z łaski twojej korzystać Maksym nie jest w stanie.
Ledwie wyszedł z pałacu, błędny, pomieszany,
I sroższą od swej zbrodni rozpaczą miotany,
Przybiegł do mnie, a mówiąc o bezbożnej zmowie,
,,Idź – przydał – niechaj August o wszystkim się
dowie.
Niechaj dziś przed zabójczym chroni się żelazem,
Powiedz, żem poznał zbrodnię i ukarał razem,
Życie jest mi nieznośnym, przeklinam wyroki.”
To rzekłszy w tamtą stronę spieszne zwrócił kroki,
Kędy bystrego Tybru wzdęte huczą wały.
Próżno starania moje zatrzymać go chciały;
Zniknął – noc go zasłoną otoczyła ciemną
I resztę losów jego ukryła przede mną.
Panie, Maksym w tej chwili...
AUGUST
W zbytku uniesienia
Zapomniał, że był godzien mego przebaczenia,
Nie ma zbrodni, której by żal nie mógł zagładzić.
Lecz gdy wczesnej rozpaczy trudno już zaradzić,
Ty idź i świadków zbrodni miej pod bacznym okiem,
Niech gorliwość kieruje każdym twoim krokiem.
Oddalcie się – ty, pilny w danym ci zleceniu,
Co wiesz, co wiedzieć możesz, zachowaj w milczeniu.
SCENA TRZECIA
AUGUST sam
Nieba, czyjejże teraz mam się oddać straży?
Komu się serce moje zaufać odważy?...
Weźcie to berło... które zbyt drogo opłacam,
Gdy zyskując poddanych, przyjaciół utrącam!
Jeśli takie są władzy najwyższej korzyści,
Że się jej łaski stają celem nienawiści;
Jeśli związkiem przyjaźni tych z nami łączycie,
Co zdradziecko na nasze śmią nastawać życie;
Trwoga razem z potęgą na tronie zasiada,
Wszystkiego bać się musi ten. kto wszystkim włada.
Wnijdź sam w siebie, Auguście, przestań się użalać...
Chcesz ocalenia... chciałżeś innych sam ocalać?
Patrz, jakeś we krwi Rzymian twoją rękę zbroczył.
Ileś na macedońskich polach jej wytoczył?
Wystaw w zapędzie szczęścia twój oręż zwycięski,
Wspomnij Antonijusza, wspomnij Seksta klęski.
Kogoś wtenczas oszczędzał, gdy Peruza cała
Krwią się własnych mieszkańców bezbożnie zalała?
Kiedyś okrucieństwami wszystkie znaczył kroki?
Przypomnij tylu skazań okropne wyroki;
Przypomnij ową chwilę... o niestarta zmazo!
Gdyś w sercu opiekuna utopił żelazo.
A potem o niesłuszność śmiej oskarżać losy,
Że inni na twe życie zgubne mierzą ciosy;
Że cały Rzym bez względu na ciebie nastawa,
I któreś pierwszy zdeptał, on też gwałci prawa.
Słuszna zdrada – bogowie trzymają ich stronę...
Równie jakeś dostąpił, oddaj tę koronę;
Przyjmij od drugich, czego sam dałeś przykłady,
Niewdzięczność za niewdzięczność i zdrady za zdrady.
Lecz jakże mię moc duszy opuszcza w potrzebie?
Czemuż Cynnie przebaczam, a oskarżam siebie?
Ten, co własne swe zbrodnie chce ukarać we mnie,
Co dla zniszczenia tronu wznosi go tajemnie,
Co zdradę pozorami kryjąc haniebnemi,
Dla mojej zguby wydarł szczęście własnej ziemi...
Ten, co się myślom moim jeden śmiał opierać,
Żebym nie składał berła, które chce wydzierać...
Ja bym o tym zapomniał? ja zachęcał zbrodnie?
A on, gdy mnie zatrwożył, miałby żyć swobodnie?
Ta myśl nie jest mnie godna i słabość oznacza,
Zachęca do obrazy, kto łatwo przebacza.
Zginie... wspólnicy jego nie ujdą bezkarnie...
Lecz cóż? zawsze krew sama i zawsze męczarnie?
Zmordowany srogością, wstrzymać jej nie mogę
I nienawiść zapalam, chcąc obudzić trwogę.
Niepokonana hydra na mą zgubę godzi,
Jedna głowa odcięta, tysiąc innych rodzi,
I tylu sprzysiężonych krew próżno wylana
Zamiast umocnić władzę obmierzi tyrana...
Z ręki nowego Bruta nie czekaj pogromu,
Chwały twego upadku nie zostaw nikomu...
Umrzyj – porzuć niegodne o życiu staranie.
Cały Rzym przeciw tobie koleją powstanie;
Wszyscy, co Rzymianami nazywać się mogą,
Mąż po mężu, tą samą pójdą wszyscy drogą...
Gdy wszystko razem stracić lub umierać trzeba,
Nie ma wtenczas wyboru: umrzyj, tak chcą nieba.
Śmierć człowieka jest niczym; te kilka chwil życia
Czyliż tak kosztownego godne są nabycia?
Umrzyj, lecz niech śmierć twoja postrachem przenika,
Zgaś to niknące światło we krwi niewdzięcznika;
Poświęć samemu sobie tę godną ofiarę,
Ponieś w cienie grobowe mężobójcy karę;
Niechaj widzi śmierć twoje, której sobie życzy,
Niech ją widzi, a pomsty nie dozna słodyczy...
Lub raczej niech nie ujdzie najsroższego zgonu...
A ty, niewdzięczny Rzymie, co nie cierpisz, tronu,
Przestań mi już wyrzucać jarzmo niewolnicze,
Owoce tylu wojen, zwycięstwa, zdobycze,
Oddam je w twoje ręce, skrócę twe poddaństwo,
Oddam ci twoje wolność i chwałę, i państwo
Większe i spokojniejsze, niż były w tej dobie,
Kiedym w burzach niezgody wydzierał je tobie.
O nienawistne berło! o zemsto! Rzymianie!
O zbyt trudny wyborze w tak okropnym stanie!
Jakiej w tej wątpliwości mam się trzymać drogi?
Nieszczęśliwym monarchą rozrządzajcie, bogi.
Mówcie, czego unikać, co z chwałą zachować,
I pozwólcie lub umrzeć, lub światu panować.
Odchodzi.
SCENA CZWARTA
EMILIA sama
Skąd ta nieznana radość? i czemu w tej dobie
Mimowolnie zupełny czuję pokój w sobie?...
August przywołał Cynnę, a ja nie znam trwogi,
Jak gdyby mi pomyślność zapewniały bogi,
Łzy się w oczach zamknęły, a w sercu boleści...
SCENA PIĄTA
E m i l i a, F u l w i a
EMILIA
Cóż przynosisz, Fulwijo? jakie słychać wieści?
FULWIA
Jużem zawziętość Cynny zaczęła przemagać,
Chciał tu iść, przebaczenia u nóg twoich błagać.
Czując dar twojej ręki i ten związek luby,
Jeszcze zapragnął życia nad przepaścią zguby.
Miał nadzieję powściągnąć zapał twej obrazy,
Kiedy ten, co ogłasza cesarskie rozkazy,
Sam jeden, bez żołnierzy, Poliklet przybywa
I zdumionego Cynnę do Augusta wzywa...
Nie wiem, jakie w tej chwili czekają nas losy!
Różne po całym dworze biegają odgłosy...
Wszyscy mówią, że August smutny, pomieszany,
Nagłej jakiejś doświadczył w zamysłach przemiany,
Że, jak ma zwyczaj, z Cynną naradzić się żąda.
Nikt tej powszechnej trwogi przyczyn nie przegląda.
Lecz inne wieści, pani, więcej cię przerażą...
Euforb jest zatrzymanym... Ewander pod strażą...
Nie wiem, co to powszechne zamieszanie znaczy,
Mówią nawet, że Maksym w zapędzie rozpaczy
W spienionych Tybru wałach zakończył swe życie.
Lękam się o zdradzieckie naszych zmów odkrycie.
EMILIA
Tyle nieszczęść... a przecię ta nieczuła dusza
Wpośród najsroższych ciosów wcale się nie wzrusza.
Wyższa tutaj istota moc swoje objawia,
W różnej losu przemianie różne czucia sprawia.
Niedawno mię dręczyła trwoga zbyt skwapliwa,
Teraz, gdy drżeć potrzeba, na czuciu mi zbywa.
Poznaję was, bogowie, wyrok wasz łaskawy,
Wpośród natłoku nieszczęść nie chce mej niesławy.
Trwogę, jęki, westchnienia, łzy nawet odbiera
I naprzeciw piorunom słabą cnotę wspiera...
Umrę z tym męstwem, jakie niebo mi natchnęło,
Kiedym sama tak wielkie zaczynała dzieło.
Niech piekło na mnie wzruszy swą potęgą całą,
Umrę... jak teraz jestem, z nieskażoną chwałą...
O wolności! O cieniu ojca nie pomszczony!...
Com tylko mogła, wszystko czyniłam z mej strony,
Czyniłam więcej nawet nad płci mojej siły...
Nadzieję pomsty waszej losy omyliły...
Lecz chwała pozostanie... ta ze mną nie zginie.
Pójdę złączyć się z wami w podziemnej krainie...
Imię i sława moja wraz z życiem nie zgasną...
Duchy przodków... w krwi mojej poznacie krew
własną...
SCENA SZÓSTA
E m i l i a, M a k s y m, F u l w i a
EMILIA
Ale co widzę? Maksym? czy mię oczy zwodzą!
MAKSYM
Płonne o mojej śmierci wieści się rozchodzą:
Euforb poznawszy jawne zamiarów odkrycie,
Chciał tą zmyśloną śmiercią ocalić mi życie.
EMILIA
A Cynna?...
MAKSYM
Cynna srogą rozpaczą miotany,
Widzi zdradzone chęci, twój zamiar wydany...
August już wie o wszystkim, zna twoje zamysły,
Od niego sprzysiężonych wyroki zawisły.
Ewander tym wyznaniem chciał ocalić pana,
I tyś na domiar ciosów, tyś pod straż oddana.
EMILIA
Pod straż! na cóż tak długo mój wyrok odwlekać?
Najdotkliwsze cierpienie swego losu czekać.
Kajdany, śmierć, męczarnie: na wszystkom gotowa.
MAKSYM
Twe więzy w moim domu...
EMILIA
Cóż znaczy ta mowa?
MAKSYM
Nie zdumiewaj się, pani... łaskawe niebiosy
Baczną strażą czuwają nad twoimi losy...
Tak jest, jeszcze w tej chwili nie wszystko nas zdradza
Pójdź tam, gdzie cię Augusta nie dosięgnie władza.
Okręt czeka... uchodźmy!... tak żądają bogi...
Pójdź, pani, do wyboru nie ma innej drogi...
EMILIA
Jużże to Emiliji Maksym nie poznaje?...
MAKSYM
Jedna już tylko może chwila pozostaje...
Oby cię nie zdradziła ufność nieostrożna!..
Czynię wszystko dla Cynny, co uczynić można;
Chcę grożące twej głowie nieszczęście oddalić
I drogą życia jego połowę ocalić...
Tak... uchodźmy... A August, gdy cnotę ponęka,
Niech naszego powrotu i pomsty się lęka.
EMILIA
Pomsta! już ona dla mnie przestaje być cnotą,
Dla pomsty przeżyć Cynnę byłoby sromotą;
I kto po zgonie jego szuka ocalenia,
Ten śmierć chwalebną w życie niesławne zamienia.
MAKSYM
Tyleż słabości w sercu tak mężnym się mieści?
Widzę teraz, poznaję twój umysł niewieści.
Gdzież owa rzymska stałość, gdzie moc dzielnej duszy?
Pierwszy powiew fortuny tak łatwo ją wzruszy...
Niech raczej dawne męstwo twe serce zatrzyma,
Dowiedz się wreszcie, dowiedz i poznaj Maksyma!
Już on więcej tajemnic swoich nie ukryje,
Patrz, w nim jeszcze dla ciebie twój kochanek żyje.
Poznaj przyjaźń lub raczej to święte natchnienie,
Które budząc nie zgasłe miłości płomienie,
Chce cię kochać, ubóstwiać, twoją zemstę wspierać...
EMILIA
Niebaczny... śmiesz mię kochać, a nie śmiesz umierać?
Zbyt płoche twe nadzieje żądać serca darów,
Lecz przynajmniej bądź godnym tak śmiałych
zamiarów.
Nie rozumiej, że kiedyś Emiliji ręka
Może być darem tego, co się umrzeć lęka,
Co po zgonie kochanka życie mi ocala...
A jeśli jeszcze cnota twój umysł zapala,
Okaż się od rzymskiego męstwa niewyrodnym,
I gdy nie możesz serca... stań się mych łez godnym.
Tak przyjaźni dla Cynny należy dowodzić...
Nie chcę więcej w skrytości twoich myśli wchodzić,
Jednakowa powinność łączy nas wzajemnie;
Pójdź, okaż mi jej przykład lub go bierz ode mnie.
MAKSYM
Zbytecznie cię unosi żałość sprawiedliwa...
EMILIA
A twoja nadto zręcznie zamysły ukrywa.
Już mię słodkim przyszłości uwodzisz obrazem,
Wróżysz powrót i zemstę, i twą miłość razem...
Pod ciężarem nieszczęścia jeszcze nie upadam.
I chociaż wszystko tracę, jeszcze sobą władam.
Umysł mój, choć w tym stanie, bez wzruszenia działa
I więcej tutaj widzę, niżbym widzieć chciała...
MAKSYM
Jaka rozpacz twe serce do podejrzeń skłania?
EMILIA
Ty sam... kiedy nareszcie chcesz tego wyznania.
Nadtoś zręcznie ułatwił największe zawady,
Żebym nie miała w tobie domyślać się zdrady;
Nadto jej poznać mogę widoczne znamiona,
Ten pośpiech, ta gotowość wcześnie ułożona...
Płyń beze mnie, miłości twojej nie przyjmuję...
MAKSYM
Ach, to nadto! okrutna!
EMILIA
Więcej przewiduję...
Nie lękaj się wyrzutów, lecz na sławę pomny,
Wiedz, że mnie nie uwiedzie podstęp wiarołomny.
A jeżeli ja błądzę... jeśliś ty niewinny,
Pójdź się usprawiedliwiaj przed obliczem Cynny...
MAKSYM
Stój, pani... twoje życie...
EMILIA
Reszty nie dociekam...
Nie słucham i przed sądem Augusta cię czekam.
Pójdźmy, Fulwijo, pójdźmy...
Odchodzą.
SCENA SIÓDMA
MAKSYM sam
Rozpaczą zgnębiony,
Godzien, jeżeli można, srożej być wzgardzony,
Cóż teraz przedsięwezmę... przez jaką ofiarę
Zatrę przyjaźń zdradzoną, znieważoną wiarę?
Żadnym się więcej łudzić nie mogę zmamieniem,
Śmierć Emiliji będzie moim oskarżeniem,
I wtenczas gdy ostatnie tchnienie życia wyda,
Odkryje się jej chwała, a moja ohyda.
Ta jej śmierć wieczną hańbą imię moje zmaże
I późnym wiekom pamięć mej zbrodni przekaże.
W jednym dniu ręka moja fałszem kierowana
Zdradziła przyjaciela, kochankę i pana.
Nie pozostaje z tylu świętych praw zgwałconych
I z ofiar tyranowi na śmierć poświęconych
Innej dla mnie korzyści jak wściekłość zajadła,
Niewczesna żałość, która w mym sercu osiadła.
Ten jest smutek, Euforbie, twojej podłej rady...
Lecz jakież równi tobie mogą dać przykłady?
Wyzwoleniec nikczemnym niewolnikiem bywa,
Chociaż stan zmieni... duszę też samą ukrywa.
Twoja się czołga jeszcze... tyś mi sam doradził,
Abym przemoc podźwignął, własny honor zdradził.
Zasłużyłem i słusznie twoich rad przypłacę,
Kiedy razem i życie, i sławę utracę...
Lecz się wprzód zemsta moja nad tobą zatrzyma,
Ciebie przed tych kochanków poświęcę oczyma.
Mimo zbrodni śmiem ufać, że tą słuszną karą
Krew moja będzie dla nich dość czystą ofiarą,
Gdy wprzód ta ręka, którą gniew słuszny prowadzi,
Zbrodnię, żem ciebie słuchał, w twojej krwi zagładzi.

KONIEC ROZDZIAŁU
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  •