ďťż

Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi


1






























Lucjan Rydel

Z DOBREGO SERCA

Obrazek sceniczny w 1 akcie









































OSOBY:
JAN KULIŃSKI,były majster szewski
JÓZEF WAWRZONKIEWICZ,majster [szewski ]
ANTONI ŁACIAK,majster szewski
JULKA,córka Kulińskiego









JAN KULIŃSKI,były majster szewski,lat 63.Twarz chuda,koścista;duże,ostre rysy,cera
żółtawa,zmarszczki dookoła ust i na czole.Rzadkie włosy siwiejące,przystrzyżone w
szczotkę.Ubrany po domowemu w szaraczkowe ,przenoszone ubranie,bez kołnierzyka i
krawatki.Na nosie okulary.
JÓZEF WAWRZONKIEWICZ,lat przeszło 50.Twarz czerstwa,żywa,zmienna,włosy
ciemne.Ubrany z pewną pretensją,krawat jaskrawy z dużą szpilką,gruby łańcuszek u
zegarka.
ANTONI ŁACIAK,zięć Kulińskiego,owdowiały,lat 40,twarz pospolita,rysy grube.Zarost
rzadki,włosy ciemne,na skroniach nieco siwiejące.Ubrany w znoszoną marynarkę i takież
spodnie –u klap obszewki żałobne.Koszula kolorowa,ciemnoniebieska,przymięta,
kołnierzyk wykładany,krawatka czarna,źle związana.
JULKA,córka niezamężna Kulińskiego,lat 20.Bardzo przystojna,rysy drobne,regularne,
twarz nieco zmęczona i bladawa.Wchodząc na scenę ma gustowny,półżałobny kapelusik i
obcisły żakiecik.Spodem suknia na co dzień,bardzo skromna,trochę przynoszona,ale dobrze
zrobiona.

Scena przedstawia niewielki pokój.W głębi,w środku,drzwi do kuchni,z której wyjście do
sieni.Po prawej stronie drzwi etażerka,której półki zasłane papierem wycinanym w ząbki,na
niej rozmaite graciki,filiżanki porcelanowe,bukiet z sztucznych kwiatów,fotografie w
drewnianych ramkach itd.Na lewo od drzwi wieszadła,na nich płaszcz.W rogu z lewej piec.
Prawa strona:dwa okna z białymi firankami.Między oknami staroświecka,wielka kanapa.
Przed kanapą duży,okrągły stół,przykryty ceratą,dookoła stołu foteliki.Na stole talerz z
resztkami jedzenia,butelka piwa,dwie szklanki,resztę miejsca zajmuje krawieczyzna 3
damska.Przed oknem bliższym widzów –maszyna do szycia i stołek.Na przedzie,z prawej,
lalka pleciona z prętów,do przymierzania sukien.Na lewo drzwi do drugiego pokoju.Między
drzwiami a piecem komoda.Na niej stary zegar i lichtarze.Po drugiej stronie drzwi –łóżko,
nad nim dywanik.Wieczór.Na stole świeci się lampa przysłonięta motylem z kolorowej
bibuły.


SCENA I

Kuliński,Wawrzonkiewicz
Kuliński siedzi na kanapie –obok niego porzucony dziennik.Wawrzonkiewicz na fotelu przy
nim,pali cygaro.Popijają piwo.
WAWRZONKIEWICZ
...co to był za rejwach w kamienicy!Powiadam panu,ludzie się z ulicy zlatywali.Ta
piekarzowa to jej mało oczu nie wydarła,ino się Wietrzyńska wyrwała i na strych uciekła.
Panciu tego...a Kowalska,ślusarzowa,co to w podle,opowiadała mojej żonie o jednym,co
to do niej zachodził...
KULIŃSKI
A niech se tam opowiadała.Cóż mi to pan wszystko znosisz,panie Wawrzonkiewicz.Diabli
mi tam!
WAWRZONKIEWICZ
Ano ja wiem,ja wiem,panciu tego.Ja ino z dobrego serca mówię,co na język przyjdzie,żeby
się pan rozweselił...bo mi pana żal...
KULIŃSKI
Mnie tam już nic nie rozweseli.Widzi pan,panie Wawrzonkiewicz,są rozmaite natury:po
niektórym spłynie,jak po psie – po mnie nie!Łażę po świecie,jak żeby mi kto pałką w łeb
dał.Dzieci się ze mnie w kamienicy śmieją,mówią na mnie „sowa ”!Niech tam!A no cóż?
przecie ja nie zawsze taki byłem.Ale teraz już ze mną jest aus .Czekam ino,żeby wyciągnąć
kopyta...
WAWRZONKIEWICZ
Lepiej byś pan,panciu tego –Pana Boga nie obrażał.Jeszcze pan masz drugą córkę.Doczka
się pan pociechy z panny Julci,doczka się pan pociechy – ja panu mówię!
KULIŃSKI
Pociechy?Jakiej pociechy?Wnuków?A bo ja to nie mam dosyć wnuków po tamtej –
pięcioro sierot?Cieszyłem się,jak się Andzia za mąż wydawała – panie!– j ak ja się
cieszyłem!Świat mi się na starość zazielenił.A teraz mam!

WAWRZONKIEWICZ
Ano cóż robić?Śmierć jest,panciu tego,śmierć,a życie jest ż ycie.Wiesz pan,panciu tego.
KULIŃSKI
Co tam takie życie!Dawniej to nie mówię.Widzisz pan,jeszcze w Zielone Święta byliśmy
wszyscy na Bielanach ,dzieci się na karuzeli woziły,kupiło się pierników – piło się piwo.A
nieboszczka...co ona z nami wyprawiała!Jak się to biedactwo śmiało!I kto by to był
wtenczas pomyślał?– A teraz,cóż ja z tego żyda mam?Julka?Tak,jakżeby jej nie było –tam
ino siedzi...i dzisiaj,żeby nie pan,tobym sam siedział,prawdziwie jak sowa...
WAWRZONKIEWICZ
Oj,bieda,bieda!Ręka Boska,wszystko ręka Boska!
KULIŃSKI
Dziś tyle mojego,że jak ta święta niedziela przyjdzie,to człowiek w kościele łeb gdzie w
kącie pod ławkę wetknie i wybeczy się przed Panem Jezusem.Jak mnie czasem weźmie –
żeby nie ludzie,tobym na głos ryczał...ino chustkę pcham do gęby.
WAWRZONKIEWICZ
Ano,panciu tego – już tam pan nic nie wypłacze..Stało się – darmo!Co tu o tym gadać?
KULIŃSKI
A o czymże ja mam gadać?Dwa miesiące w piątek będzie,jak my j ą pochowali,a z oczu mi
zejść nie może.A jak se pomyślę o tych dzieckach!Panie Wawrzonkiewicz,żeby nie ta Julka,
toby to w brud pozarastało.Czy to tego kto dojrzy?Czy kto dopilnuje?Taka Wojciechowa z
dołu?Cóż ona dba,taka baba!
WAWRZONKIEWICZ
Ano pewnie,że nie dba.
KULIŃSKI
Mówię panu,żeby nie ta Julka!Ino się wieczorem wyrwie z magaz ynu –na jednej nodze tam
leci,dzień w dzień!A w niedzielę,to do dnia zajrzy do kościoła i już do dzieci...Jak ona się
to dawniej lubiła zabawić,jak się nieraz ubrała,jak się wystroiła.Myślałby kto...
WAWRZONKIEWICZ
Wiem,wiem...Mojej żonie to aż,panciu tego – oczy na wierzch wyłaziły.Potem mi głowę

krupiła o taki kapelusz albo o taką suknię,jak panna Julcia ma.To ja na to,panciu tego:„A
któż ci broni?–powiadam –panciu tego,uszyj se,upnij se,to będziesz miała ”.A cóż będzie,
jak ona się za mąż wyda?
KULIŃSKI
Za mąż?...A bo ja wiem?Ale jej to jakoś nie w głowie – jeszcze teraz!Co tam gadać o tym.
WAWRZONKIEWICZ
No a ten z księgami?
KULIŃSKI
Co się panu śni?Panie Wawrzonkiewicz!Że raz w jaki czas przyniósł bilety na jakie
komedyje i że z Julka i nieboszczką poszli?Albo że tam pożyczył jakiej książki do czytania?
To i cóż z tego?Gadanie i basta!
WAWRZONKIEWICZ
Widzisz pan,panciu tego!A ja to mojej żonie zawsze mówiłem.Cóż ci do tego?–powiadam,
panciu tego,niech się żenią i basta!– powiadam.– Ale moja żona to jeszcze nic.Na ten
przykład Kowalska,żebyś ją pan znał,ta ci,panciu tego!Kiejsi,jak do nas przyszła,jak nie
zacznie...
KULIŃSKI
A niechże mi pan już raz da spokój,panie Wawrzonkiewicz!Wszystko jedno,co tam kto
gada...
WAWRZONKIEWICZ
Święta racja!święta racja!Bajki – ta i tyle!...Dość,że jak swoje zaczena,to nie mogła
skończyć.Jeszcze we drzwiach stoi,a tyrczy .A tu zimno po nogach idzie,jak diabli.Ja
fason przykrawam i aż mi się coś dzieje.Tom sobie pomyślał:żebyś tak człowieku pod tym
nożem zamiast skóry,miał – panciu tego – babski ozór...ino by skrawki leciały!
KULIŃSKI
Niechże jej pan język utnie,panie Wawrzonkiewicz,tej swojej Kowalskiej.Innym by się też
przydało...
WAWRZONKIEWICZ
Tak?!Byłbym panu coś powiedział.

KULIŃSKI
Nie ciekawym.A co mi tam do tego?
WAWRZONKIEWICZ
Nic panu do tego,że się pan Antoni żeni – ten,panciu tego,panowy zięć?
KULIŃSKI
Co?Jak?Co takiego?
WAWRZONKIEWICZ
Widzi pan,widzi pan,czego sobie to ludziska nie wymyślają.
KULIŃSKI
Antoś się żeni!– Patrzcie!Nie wierz pan temu!To nieprawda!kłamstwo,fałsz!
WAWRZONKIEWICZ
A któż by też wierzył!Boże miłosierny,głupstwo i już.Widzi pan,panie drogi,ja zawsze
mówię,żeby to ludzie swojego nosa patrzyli!...Ale to niejeden nie wie,co u niego na stole,a
gada,co u kogo za piecem ...
KULIŃSKI
Ciekawość tylko,kto to panu nagadał?
WAWRZONKIEWICZ
Ej,tak tam.A czy ja to pamiętam?Ktoś mi ta gadał.Żeby kto chciał wszystkiego słuchać...ja
się tam w takie rzeczy nie wdaję...Przyniesie licho jaką kumoszkę to i plotka gotowa.Nie
mają co baby robić;żeby tak musiały na każdy grosz zarabiać...
KULIŃSKI
Powiedz no pan,gdzie to pan słyszał?
WAWRZONKIEWICZ
Cóż ja mam mówić?Potem by pan jeszcze na mnie...
KULIŃSKI przymilając się
A cóż bym ja miał gadać?Przecie ja wiem,kto mój przyjaciel.Któż mi powie,jak nie pan,
panie Józefie?Niech no pan powie – na miłość Boską – panie kochany.
WAWRZONKIEWICZ
No,Kowalska gadała.Sam pan,pańciu tego,widzi,że ino ręką machnąć.

KULIŃSKI
Kowalska?Tfu!
Spluwa
Głupia!Antoś się żeni!Także sobie wymyśliła!To dopiero!
WAWRZONKIEWICZ
No,widzi pan,panciu tego –widzi pan!A zaklinała się na męża,panciu tego,na dzieci,że
wie z pewnością!
KULIŃSKI
Co wie?Skąd wie?Mówże pan do diabła!
WAWRZONKIEWICZ
Ja nic nie wiem.Dajże mi pan spokój – ja nie mam czasu.
Sięga po kapelusz
KULIŃSKI
Mówi pan,czy pan nie mówi?!
WAWRZONKIEWICZ
Bo to tak jest:ta siostra,panciu tego,Kowalskiej jest zamężna na Chmielnej.Oni mają sklep
z naftą...Jakoś on się to nazywa...
KULIŃSKI
Wszystko jedność.
WAWRZONKIEWICZ
Ano dosyć,że ich o córkę prosił.Niemłoda jest,ale go nie chciała,bez to,że kupa dzieci i że
on się jej nie podobał.
KULIŃSKI
I to Kowalska wie od siostry?
WAWRZONKIEWICZ
Ano,od siostry.
KULIŃSKI
Kowalska łże!Panie Wawrzonkiewicz –ja go znam,on taki sękaty jest,ale on sumienie ma.
Ona to wie od siostry?Co?!Oświadczał się tym nafciarzom?

WAWRZONKIEWICZ
Oświadczył się,mówię panu.– A zresztą ja nic nie wiem.Kto ich tam!
KULIŃSKI
O rany Boskie,rany Boskie!Dwa miesiące!Trawa jeszcze nad moim dzieckiem nie porosła!
–To nie może być!Panie Wawrzonkiewicz,żebyś go pan widział,jak on płakał,jak on
pięściami w ciemię walił,jak ściany drapał!–Kto by się był spodziewał!O Jezu Nazareński
Ukrzyżowany!Ażeby go!żeby go!
WAWRZONKIEWICZ
Niechże pan sobie do głowy nie przybiera!Co taka,panciu tego,Kowalska gada!Nie wierz
pan temu.Słowo najświętsze daję!
KULIŃSKI
Teraz pan inaczej gada!Oświadczył się nafciarzom!Antoś!Kochany!Pies by dłużej
pamiętał!We środę jeszcze za nią płakał – tu,przy tym stole,a teraz dzieciom macochy
szuka!Ale ja mu powiem,wszystko mu powiem!Jak mi Boga przy śmierci trza!
WAWRZONKIEWICZ
Kiedy to z panem...panciu tego,tylko co powiedzieć –to pan zaraz...No dziękuję,panciu
tego,za piwo,ale ja muszę iść.
KULIŃSKI
Nie pójdziesz pan,panie Wawrzonkiewicz.Ja mu przy panu powiem.Niech się w żywe oczy
wyprze.Nie chcesz pan?Dobrze – ja się i bez pana prawdy dowiem,żebym z niego miał
obcęgami wyciągać.
Po chwili
Ja go zajdę...nie od razu!nie!pomaluśku!...On mi tu wszystko wyśpiewa...Wszystko na
mnie!patrz pan,patrz pan,wszystko na mnie!
WAWRZONKIEWICZ
Uspokójże się pan.Przecie ja,panciu tego,nic nie mówiłem.Oj!te baby,te baby!Wszystko
bez taką jedną Kowalską!Słuchajże pan – bo przecie...
Drzwiami przez kuchnię wchodzi Julka z Antonim
WAWRZONKIEWICZ patrzy na zegarek

Ho,ho,już pół do dziesiątej!Innym razem...Do widzenia!Do widzenia!
Wybiega,kłaniając się im
KULIŃSKI woła
Panie Wawrzonkiewicz!
Do siebie
Ano!zobaczymy!

KONIEC ROZDZIAŁU
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  •