Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi
MENNO
SIMONS
by RALPH
LUDWIG
Dopoki
nosil sutanne, czyli przez dwanascie lat, byl oportunista. Watpliwosci
dotyczace wiary, jakie go ogarnely juz podczas pierwszej mszy w 1524 r.,
uznal poczatkowo za podszepty szatana, pozniej zas, gdy po raz pierwszy
wzial do reki Biblie (ktorej lektura mogla - jak dlugo sadzil - sprowadzic
go na zla droge), zrozumial, ze Kosciol oszukal go szerzac nauke o przemianie
elementow. Jednakze przez dlugi czas uspokajal swe sumienie pismami Lutra,
gra w karty z kompanami i libacjami. Rowniez wtedy, gdy dalej studiujac
Pismo Swiete, stwierdzil, ze chrzest dzieci nie ma w nim uzasadnienia,
nadal nic nie mowil. Spostrzegl nie bez zdziwienia, ze po okolicy krecili
sie wedrowni kaznodzieje, ktorzy prawili o "nowym chrzcie" i ktorzy nawrocili
w Niderlandach licznych chrzescijan na nowa wiare. Ale do przelomu w jego
zyciu przyczynil sie dopiero krwawy sad w poblizu miejsca jego urodzenia
i pracy, fryzyjskiego Witmarsum. Okolo trzystu "nowochrzczencow" zajelo
"Stary Klasztor" (Oldekloster), pragnac stworzyc krolestwo wedlug wzoru
"marzycieli" z Munster. W pierwszych dniach kwietnia 1535 r. - Menno Simons
liczyl wowczas trzydziesci dziewiec lat - oddzialy fryzyjskiego gubernatora
Schenck van Toutenberga odbily klasztor po zagorzalej obronie i wymordowaly
buntownikow. Wsrod nich znajdowal sie brat Menno Simonsa.
W swym jedynym autobiograficznym
szkicu Ausgang aus dem Papsttum (1554)
Menno Simons wspominal pozniej: "Gdy to sie stalo, krew ofiar, choc dali
zwiesc sie na zla droge, splynela takim ogniem na me serce, ze nie moge
znalezc spokoju dla mej duszy. Rozmyslalem o moim wlasnym, brudnym, cielesnym
zyciu, a takze o mojej obludnej nauce i balwochwalstwie, jakie uprawialem
codziennie dla pozoru, bez wewnetrznego przekonania i na przekor mej duszy."
Jednoczesnie Simons uwazal
sie za jednego z tych, ktorzy "czesciowo zdemaskowali niektore z papieskich
okropnosci": "opaczny chrzest", komunie i falszywe msze. Przelana (nawet
przez pomylke) krew ofiar swiadczylaby przeciwko niemu, gdyby wskutek "cielesnego
strachu" nie odkryl "prawdziwego podloza prawdy" i nie zaprowadzil "niewinnych
zblakanych owieczek na prawdziwa lake Chrystusa".
W rok pozniej, w 1536 r.,
do plebanzz w Witmarsum zapukalo kilka osob i zwrocilo sie do niego z prosba,
aby zostal "najstarszym" (biskupem) wsrod "bogobojnych". Anabaptysci przyjeli
taka nazwe, aby uniknac zapowiedzianych na sejmie w Speyer w 1529 r. ponownych
przesladowan i egzekucji.
Menno Simons ociagal sie.
Uwazal, ze jest osoba zbyt slaba i marna oraz zbyt malo wie. Wreszcie jednak
przyjal propozycje: "Oto ja, nedzny wielki grzesznik zostalem oswiecony
przez Pana i nawrocony na nowa wiare. Ucieklem z wiezy Babel, udalem sie
do Jeruzalem i wreszcie jako niegodny wstapilem na te trudna i zaszczytna
sluzbe." W styczniu 1536 r. Menno Simons zrzucil sutanne. Czy przyjal chrzest
tuz przedtem, czy bezposrednio potem z rak Obbe Philipsa, jednego z czlonkow
i najstarszych bractwa "bogobojnych" - tego ustalic sie juz nie da. Swe
wyswiecenie na najstarszego Simons calkowicie przemilczal. Pewne jest tylko
to, ze w najblizsza zime poswiecil sie calkowicie studiowaniu Biblii i
napisal swa pierwsza rozprawe teologiczna, medytacje na temat dwudziestego
piatego Psalmu. Jest to poruszajacy tekst, w ktorym autor modlac sie rozwaza
wersy Psalmu i w ten sposob opisuje walke, jaka musial stoczyc, aby wyzwolic
sie od swej przeszlosci. Wyznal: "Moj sen i moje czuwanie byly nieczyste,
moja modlitwa byla obluda, nic, co czynilem, nie bylo wolne od grzechu!".
Jego decyzja miala wysoka
cene: az do konca zycia, przez dwadziescia piec lat, ciagle uciekal przed
przesladowcami, razem z zona, ktora poslubil prawdopodobnie w 1536 r.,
gdy porzucil swoj urzad, oraz trojka dzieci. Niewiele wiemy o jego prawdziwym
zyciu. W 1541 r. Rada Cesarska donosila z Fryzji do Brukseli, ze Menno
Simons, uwazany za jednego z glownych przywodcow sekty, zbiegl przed trzema
lub czterema laty, lecz raz albo dwa razy w roku odwiedza swe dawne strony.
W 1538 r. stracony zostal mezczyzna, ktory udzielil mu schronienia. W grudniu
1542 r. za schwytanie uciekiniera cesarz wyznaczyl nagrode w wysokosci
stu guldenow. Zagrozono takze, ze kazdy, kto zamieni z nim chocby slowo,
ukarany zostanie smiercia.
Tylko jeden raz, w 1544
r., pozwolono mu wystapic publicznie w Emden podczas pewnego kolokwium.
Powstala nadzieja, ze "bogobojni" w wyniku debaty z nadgubernatorem a'Lasco
zostana publicznie uznani. Nadzieja okazala sie jednak plonna, nie osiagnieto
porozumienia. Menno mogl wprawdzie "pozegnawszy sie, pojsc dalej wlasna
droga", zabierajac w swym bagazu wezwanie a'Lasco do przedstawienia na
pismie w ciagu trzech miesiecy podstaw swej wiary. W nie znanym nikomu
miejscu Menno napisal rozprawe Krotkie i jasne
wyznanie i instrukcja na pismie, w ktorej opisywal jedynie,
jak Chrystus stal sie czlowiekiem, oraz prawdziwe zycie kaznodziejow i
gmin chrzescijanskich. Jednakie wkrotce potem Menno zostal wydalony, a
jego rozprawka, wbrew umowie, wyszla drukiem. Tak czy inaczej, jego wystapienie
i wypedzenie go potwierdzilo tylko wplyw, jaki mial on nadal wsrod gmin
"bogobojnych": rowniez na zewnatrz uwazany byl wciaz za jedna z glownych
postaci ruchu.
Przez dziewiec lat udawalo
mu sie uchodzic zasadzkom: przez dwa lata przemierzal "gminy bogobojnych"
w okolicy Kolonii i Limburga, w latach 1547-1553 przebywal w Lubece i w
jej sasiedztwie, skad odwiedzal "prawdziwych chrzescijan" w Prusach Zachodnich
i Wschodnich, a takze w Inflantach. "Czasami odczuwalem pokuse, by opuscic
odkryte juz pole i porzucic moja prace, aby moc zyc w spokoju. Ale: kto
odwiedzalby wtedy przesladowanych?"
Po dwuletnim pobycie w Wismarze
znalazl wreszcie schronienie w posiadlosci Fresenburg w poblizu holsztynskiego
Oldesloe, gdzie jeszcze dzis pokazuje sie tzw. "chate Menno" - z pewnoscia
nieautentyczna, poniewaz majatek Fresenburg zniknal z powierzchni ziemi
podczas wojny trzydziestoletniej. To, co pozostalo po Menno Simonsie, to
jego pisma - nasuwa sie nieodparte pytanie, jak ktos, kto (zgodnie z jego
wlasnym opisem) na odglos szczekania psa za kazdym razem zrywal sie na
rowne nogi, bojac sie okrutnego konca, mogl skoncentrowac sie na pisaniu?
Zaden z innych "nowochrzczencow"
XVI w. nie wylozyl swych mysli w tak wyczerpujacy sposob jak wlasnie Simons.
Tragiczne wydarzenia ostatnich lat narzucaly mu okreslony sposob myslenia:
Menno nieustannie czuwal nad tym, by unikac stosowania jezyka, ktory moglby
wskazywac na niebezpieczne, bo grozace smiercia, pokrewienstwo jego i "bogobojnych"
z "marzycielami" z Munster. Stad tez z pewnoscia wywodzi sie apologetyczny
charakter jego mysli, z tego powodu riwniez brak jego pismom tonu
eschatologiczno-apokaliptycznego. Simons, pocieszajac ucisnione siostry
i braci, nie mamil cierpiacych rychlym przyjsciem Krolestwa Bozego i rychlym
kresem przemocy na swiecie. Ich przesladowanie to znak od Boga, ich "bolesc"
to swiadectwo tego, ze zostali wybrani. "Bogobojni" przyjmowali chrzest
nie po to, by bic sie i prowadzic spory, lecz by dzwigac krzyz Chrystusa.
"Umeczenie", cierpliwosc, ciche zwrocenie sie ku swemu wnetrzu - to owoce
wiary: "Wielki i potezny Bog objawil slowo prawdziwej pokuty, slowo swej
laski i sily przez nasza znikoma sluzbe i nadal swej gminie postac tak
wspaniala [...], ze niezliczone serca dumne i wyniosle staly sie nie tylko
pokorne, nieczyste nie tylko cnotliwe, odurzone - trzezwe, chciwe - lagodne,
okrutne - dobrotliwe i bezbozne - bogobojne, lecz, by dac wielkie swiadectwo
Jezusowi Chrystusowi, wszyscy oddawali ochoczo mienie i krew, cialo i zycie.
Nie sa to owoce falszywej nauki, nikt bowiem nie zdolalby dzwigac krzyza
tak ciezkiego i bolesnego, gdyby nie sprawily tego sila i slowo Wszechmocnego."
Krzyz Chrystusa nalezy przyjac
z najwyzsza radoscia i pogoda w sercu. Menno, starajac sie pocieszyc przesladowanych
braci, posuwal sie wrecz do ostatecznych granic gloryfikowania meczenstwa.
W rzeczywistosci jednak powodowala nim troska o dusze. Niezmordowanie wedrowal
od gminy do gminy i umacnial bojazliwych. Jego fizyczna obecnosc w duzej
mierze przyczynila sie do tego, ze wspolnoty przetrwaly okres krwawych
przesladowan - do roku 1577, gdy Wilhelm Oranski zarzadzil wreszcie polityczna
tolerancje wobec "bogobojnych". Simonsowi nie bylo jednak dane doczekac
tego wydarzenia; zmarl we Fresenburgu majac szescdziesiat piec lat.
Zagrozenie zewnetrzne gminy
zrodzilo oczywiscie w jej lonie grozna tendencje: dazeniu do ukazania prawdziwej
nauki i do jednoczesnego utrzymania wiezow braterstwa towarzyszylo jednoczesnie
narastanie wsrod najstarszych nietolerancji i roszczen do znajomosci wylacznej
prawdy - tendencji, ktorej Menno Simons przez dlugi czas zapobiegal. Jednakze
po publicznej debacie we fryzyjskim Harlingen (1577) musial sie poddac,
grozilo mu bowiem wyklecie przez najzatwardzialszych sposrod starszyzny.
Musial chyba stracic rozum, gdyz w liscie do jednego z przyjaciol pisal,
iz trzy ostatnie lata zycia spedzil samotnie w chlopskiej zagrodzie w Fresenburgu,
dreczony wyrzutami, jakie sam sobie czynil.
Lecz jego ustepstwo uczynilo
z "dyscypliny gminnej" skuteczny srodek konsolidacji rozrastajacych sie
gmin. Menno, jako jeden z najwazniejszych rzecznikow "bogobojnych", uwazal,
ze to, co pisze i mysli, jest rownoznaczne z nauka i wola Chrystusa. Pozostale
nurty chrzescijanstwa, zarowno w tradycyjnych, jak i w nowo zalozonych
Kosciolach, krocza falszywa droga. Wiecej nawet - stawial je wszystkie
na rowni z "marzycielami" z Munster. Wedlug Menno, istnial tylko jeden
warunek wlasciwego rozumienia Ewangelii: trzeba byc urodzonym z Boga. Tylko
tak moze powstac prawdziwy Kosciol - zastepy nowo narodzonych, ktorzy "krocza
waska droga". Tak jak byla jedna tylko arka Noego, podobnie istnieje na
ziemi jeden tylko Kosciol bez skazy. Kto zejdzie z tej drogi lub probuje
to czynic, naraza sie na klatwe starszyzny.
Sposrod trzech pism Simonsa
dotyczacych dyscypliny w gminie ostatnie z nich (ok.1558 r.) stawia surowe
zadania. W 1559 r. bracia z Niderlandow i Dolnych Niemiec po ostrych konfliktach
wykleli w Kolonii wszystkich czlonkow wspolnoty nie wykazujacych gotowosci
do przestrzegania ostrej dyscypliny.
Menno Simons nie nalezy
bynajmniej do wielkich i wyksztalconych teologow. Nie liczac dwoch lat
dosc powierzchownej nauki "in literis latinis", byl on teologicznym samoukiem.
Jednakze jego uczciwosc i wyjatkowa jasnosc jego mysli uczynily z niego
jednego z najbardziej znaczacych przywodcow anabaptystow XVI w.
Literatura
Christoph Bornhauser: Leben
und Lehre Menno Simons,1986;
Hans J. Hillebrand: Brennpunkte
der Reformation, Gottingen 1967;
C. Krahn: Menno Simons.
Ein Beitrag zur Geschichte und Theologie der Taufgesinnten,
1936;
Menno Simons: Die vollstaadigen
Werke, Elkhart (USA) 1876.