ďťż

Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi


Rozdział 1
POLEROWANIE LUSTRA WIARY
Słowa mądrości odziedziczone po starożytnych mędrcach często
nazywamy aforyzmami. Rozsiane są w wielu miejscach w Biblii, a także
w Koranie i w licznych tomach „pism natchnionych", które
wypełniają nasze półki. W Indiach wiele wieków temu
panował zwyczaj zbierania aforyzmów mędrców i
przechowywania ich w formie pisemnej, często wraz z komentarzami
dodawanymi w różnych okresach.
W poszukiwaniu zrozumienia i inspiracji przejrzałem wszystkie
takie źródła pod kątem tych krótkich aforystycznych
stwierdzeń i zebrałem pomysły i słowa, zapisując je pod tytułem
„Aforyzmy kahuny Nui". Oczywiście kahuni polinezyjscy,
czyli „Strażnicy Tajemnicy", nic nie zapisywali, nie
pisali też ci, których uczyli. Z tego powodu mamy niewiele,
albo wcale, aforyzmów otrzymanych bezpośrednio od nich. Ale
ponieważ roznieśli oni swoją wiedzę po całym świecie i podzielili się
nią z mędrcami wielu krajów, odnajdujemy podstawowe idee Huny
wszędzie tam, gdzie wymawiali aforyzmy wielcy i prości ludzie o
głębokim umyśle i gdzie zostały one zapisane i przechowane przez ich
uczniów.
Przedstawię zaraz te aforyzmy, przypisując je fikcyjnemu mędrcowi
„kahunie Nui", i nie dziwcie się, jeśli zawierać one będą
słowa wielkich nauczycieli różnych epok, ponieważ każdy z nich
był zaprawdę „Strażnikiem Tajemnicy".
 
AFORYZM I (Z zebranych „Aforyzmów kahuny Nui"):
Nie można pojąć natury Pierwszej Przyczyny. Wszystko, czego możemy
się o Niej dowiedzieć, pochodzi z obserwacji rzeczy przez Nią
stworzonych. Stworzyła Ona ciebie, CZŁOWIEKU, zatem obserwuj siebie i
ucz się JĄ poznawać.
 
Był kiedyś młody nowicjusz, który wkrótce po
rozpoczęciu nowicjatu nalegał na spotkanie z opatem w bardzo ważnej
sprawie natury duchowej. Uzyskawszy audiencję u swego starego, bardzo
zajętego przełożonego, powiedział z wielką powagą:
– Ojcze, brat Ambroży jest obowiązany mnie uczyć, a
tymczasem odmawia odpowiedzi na pytanie, które przyszło mi do
głowy. Wydaje mi się, że chyba sprawa, o której pragnę mówić,
została przeoczona przez Ojców Kościoła już na samym początku.
– Nic nie zostało przeoczone – odparł opat. –
Odpowiem na twoje pytanie, mój synu. O co chodzi?
– Chodzi o to, na czym stał Bóg, kiedy stwarzał
ziemię. Brat Ambroży powiedział, że być może unosił się w powietrzu
albo stał na chmurze. Ale ja twierdzę, że musiał na czymś stać, zanim
jeszcze stworzył niebiosa, na które z pewnością składały się
powietrze i chmury.
Stary opat zamknął oczy i przesunął palcami po paciorkach różańca,
a kiedy znów spojrzał na młodego nowicjusza, dostrzegł, że
błysk w jego oczach jeszcze bardziej się rozpalił, a młodzieniec
spogląda na niego z triumfem.
– Tak to jest – powiedział opat. – Kiedy
osiągniesz już stan doskonałości duchowej, w którym potrafisz
stworzyć świat, i będziesz musiał to zrobić, wówczas zdołasz
dokładnie pojąć, jak to się robi, albowiem Bóg daje nam
zrozumienie wedle naszej wiary i potrzeb. Jałowe spekulacje to nie
tylko pycha, ale także strata czasu, a jest tak dużo do roboty.
Jednakże przeznaczę dla ciebie trochę czasu, byś zadowolił swoją
zachciankę, kiedy mi powiesz, że zakończyłeś wszystkie swoje fizyczne
i duchowe obowiązki i pomogłeś ostatniej duszy w pobliżu ciebie,
która potrzebowała pomocy.
Kiedy opat przerwał, nowicjusz wyglądał na przygnębionego. Stary
człowiek przyglądał mu się przez chwilę, a potem wycelował weń
palcem.
– Co więcej, nie uszło mojej uwadze, że wczoraj ukradłeś
bratu Ambrożemu sandały. Mają mu być natychmiast zwrócone.
Udzielona ci teraz zostanie wiedza, jak stworzyć sandały dla
wszystkich braci twymi własnymi rękoma. I będziesz przestrzegał
tygodnia ciszy, modląc się o dobro swej duszy.
 
Gautama, znany jako Budda, kiedyś powiedział: „Nie zanurzaj
sznura umysłu w to, co nie zgłębione. Kto tak czyni, błądzi".
Najpewniej dostrzegł to, co zauważyło i wielu innych od jego czasów:
że ci, którzy poświęcają większość czasu na spekulacje
dotyczące niewytłumaczalnych zjawisk, rzadko zdobywają się na
korzystanie z prostych prawd, które wszyscy potrafią zrozumieć
i które są „drogocennymi perłami".
Inteligencja poza lub w materialnym świecie wokół nas
wydaje się żyć, poruszać się i podlegać uporządkowanym zasadom, które
możemy nazwać „prawem". Żadna rzecz trwałej wagi nie jest
pozostawiona chaotycznemu biegowi wydarzeń. Wszystkie rzeczy,
widzialne i niewidzialne, dotykalne i niedotykalne, dzieją się według
określonych praw, które nigdy się nie zmieniają. Poruszają się
w granicach czasu i przestrzeni. Wszystko jest ładem. Wszystko jest
niezmienne i niezawodne.
Nad tą niezawodnością całego stworzenia i rządzącymi nim prawami
trzeba się zastanawiać, medytować, utwierdzać się w niej i tak czy
inaczej uczynić ją częścią naszego obrazu Boga i Jego Stworzenia.
Musimy dojść do wewnętrznego, jak również zewnętrznego
przekonania, że możemy polegać na niezmienności Boga i Jego praw.
Musimy dążyć do tego, by w jak najjaśniejszym świetle ujrzeć, że poza
nami i poza wszelkim stworzeniem stoi coś nieskończenie mądrzejszego,
potężniejszego i bardziej kochającego od jakiejkolwiek ludzkiej
istoty.
Musimy myśleć o tym tak długo, aż zdamy sobie sprawę, że pory roku
przychodzą i mijają w uporządkowany sposób, nawet jeśli pogoda
każdego dnia może, w granicach rządzącego prawa, być różna.
Musimy uświadomić sobie, że nasz marsz od narodzin do śmierci
przebiega pod tak całkowitym kierownictwem i kontrolą, jak pory roku,
nawet jeśli wydarzenia dnia układają się w nieskończoną liczbę
wzorów.
Z chwilą gdy odczujemy trwałą i niezawodną stałość ukrytą we
wszystkich rzeczach, poza nimi i poza wszelkimi prawami, stanęliśmy
na fundamencie, na którym możemy budować niezachwianą WIARĘ w
ład życia.
Większość z nas ma wiarę w jakimś stopniu, lecz rzadko towarzyszy
jej dość zrozumienia, by ostała się niewzruszona, kiedy zdarzą się
rzeczy dla nas niepojęte. Wiara większości ludzi wzrasta i maleje
zależnie od dobrych albo złych wydarzeń, które się nam
przytrafiają. Można powiedzieć, że wiara jest jak starożytne srebrne
lusterko, które zaśniedzieje i ściemnieje, jeżeli nie będzie
codziennie używane i polerowane.
Jeśli lustro wiary nie odbija Światła wewnętrznej, czyli
intuicyjnej wiedzy, gubimy się w ciemnościach.
Polerowanie naszych luster, tak aby odbijały ku nam jasną ideę
Boga działającego we wszechświecie; jest pierwszym z wielu kroków,
które powinniśmy teraz poczynić. Oczyszczanie naszej idei Boga
to praca polegająca głównie na odrzucaniu nie udowodnionych i
nie dających się udowodnić idei, przekazanych nam przez przodków.
Tworzą one błędne pojęcia i przesądy, które są niczym innym
jak dogmatycznymi i nie uzasadnionymi twierdzeniami wymyślonymi przez
ludzi, a nie Boga.
W dzieciństwie uczono nas zapewne akceptowania pewnych nauk
religijnych przekazywanych nam z boskiego źródła –
czegoś przeznaczonego do przyjęcia bez zastrzeżeń; w istocie czegoś,
w co wątpić było wielkim grzechem.
Każda religia ma swoje dogmaty i bez względu na to, w jakim
Kościele nas uczono, konieczne jest zrewidowanie podstawowej
koncepcji Boga i sprowadzenie jej do formy najprostszej i najbardziej
nadającej się do przyjęcia. Musi ona pasować do rzeczywistości życia,
a nie do dotyczących go nieprawdziwych teorii.
Przyjrzyjmy się naukom wczesnych Żydów, które
opisywały Jahwe wyłącznie jako Boga ich ludu i żadnego innego. Był On
zazdrosnym i mściwym Bogiem, który przychodził karać złych,
czyli tych, którzy złamali przykazania dane przez Niego
Mojżeszowi, jak utrzymywali kapłani plemienia. Szukając przykładu,
nie musimy nawet sięgać tak daleko w przeszłość, bo jest wiele
religii we współczesnym świecie, które propagują takie
wierzenia.
Ten zbiór dogmatycznych nauk nie zgadza się z tym, co
widzimy w świecie dookoła nas. To, że Bóg jest zazdrosny albo
mściwy, jest jeszcze jednym bezpodstawnym wierzeniem. Stwórca
nie ma wybranego narodu. Sprawia, że słońce świeci jednakowo dla
wszystkich, przychodzi deszcz i uprawy rosną i dojrzewają dla każdego
z nas. Słońce świeci tak samo jasno na złych jak i na dobrych. I z
tego nie możemy wyciągnąć wniosku innego niż ten, że Bóg
wypełniony jest miłością dla całości stworzenia – nieustającą,
stałą i wszechogarniającą miłością.
Każde dogmatyczne wierzenie, bez względu na to, kto pierwszy
stwierdził, że jest ono „jedyną prawdą", należy odrzucić,
jeśli pogwałca owo świadectwo Boskiej miłości, jakie wszędzie wokół
widzimy. Starożytne religie oferowały wiele dróg „zbawienia".
Jeśli nakazywały życie w miłości, wzajemną pomoc i dobroć, były
właściwe. Ale gdy nauczały, że Bóg wyklucza wszystkich, którzy
nigdy nie słyszeli o głoszonej przez nie drodze do „zbawienia"
albo są zbyt niegodziwi, by ją przyjąć, to dogmatyczna natura takiej
nauki staje się oczywista.
Wszystkie rzeczy są częścią wszechświata, a latem częścią pełnego
ładu Boskiego stworzenia. Jeżeli nie żyjemy tak, jak powinniśmy, aby
rozwijać się i czynić zgodne z porządkiem Bożym postępy – jeśli
jesteśmy niegodziwi, źli i przynosimy szkodę – nie jest to
znakiem, że nasz Stwórca już więcej o nas nie dba, że nie
chroni nas Jego niezawodne prawo albo że nas nie kocha tak jak reszty
stworzenia.
Kiedy już zrobimy przegląd krępujących i dogmatycznych koncepcji,
które, jak może się okazać, hołubiliśmy jako dziedzictwo
pokrytych kurzem wieków, i kiedy je odrzucimy, zaczniemy
tworzyć w umyśle obraz Boga zbudowany według skali pór roku,
które zmieniają się niezawodnie stulecie po stuleciu.
Dostrzeżemy, że postęp, który czynimy jako ludzkie istoty,
może być zmienny. Zawierają się w nim czasy dobre i złe, czasy marszu
naprzód i ześlizgiwania się do tyłu; ale zawsze Boskie Prawo
Kosmiczne gwarantuje, że ostatecznie nauczymy się lekcji i osiągniemy
wyższy stopień rozwoju. We wszechświecie nie istnieje nic, co nie
byłoby na swoim miejscu, nic nie zostaje utracone ani odrzucone. Nie
ma straconych dusz.
Niemniej jednak, jeśli chodzi o codzienne zmiany zachodzące w
ramach prawa zmienności pór roku, widzimy, że wszystkie istoty
mają pewną wolność wyboru i działania.
Z chwilą gdy dostrzeżemy ogromny zasięg rzeczy niezmiennych i
drobne codzienne zmiany, nad którymi pozwala się panować
jednostkom, potrafimy rozróżnić między tym, w czego stałość
możemy pokładać absolutną wiarę, a tym, co przemija i ulega zmianom –
wirami wydarzeń, które nie mają trwałości i którym nie
możemy zawierzyć.
Praca polerowania lustra wiary polega częściowo na takim jego
oczyszczeniu, by doskonale odbijało te dzieła Boże, którym
można zaufać całkowicie i do końca. Musimy nauczyć się rozróżniać
zjawiska wynikające z użycia wolnej woli, której pozwala się
odgrywać rolę w mniejszych i rzadko godnych zaufania sprawach. Możemy
ufać Bogu, że obdarzy nas jutro światłem słonecznym, ale musimy być
rozsądni i widzieć rzeczy jasno, zanim zaufamy człowiekowi, który
obieca nam zapalić o poranku lampę w latarni morskiej. Człowiek może
zawsze zawieść.
Studiując Hunę, dowiedzieliśmy się, że starożytni „Strażnicy
Tajemnicy" byli przekonani, iż człowiek ma troistą budowę:
składa się z niższego Ja, które przypomina to, co współczesna
psychologia nazywa podświadomością, średniego Ja, które można
zasadnie porównać do świadomego umysłu, i z Wyższego Ja, które
odpowiadałoby nadświadomości tam, gdzie psychologia ją uznaje, i
które moglibyśmy równie dobrze nazwać Bogiem w naszym
wnętrzu. Rola, jaką Wyższe Ja odgrywa w modlitwie, i relacja, w
jakiej pozostaje do Boga Stwórcy, opisana będzie w dalszych
rozdziałach.
Ponieważ rzeczy, w które wierzymy najgłębiej i z największą
siłą przyzwyczajenia, mieszczą się w niższym Ja, czyli w
podświadomości, średniemu Ja nie wystarczy szybko przeczytać te
strony i zgodzić się z ich treścią. Średnie Ja może zostać
przekonane, racjonalnie, po jednorazowej lekturze. Ale niższe Ja to
stworzenie, które w zadziwiającym stopniu rządzone jest
nawykami, o czym wie każdy, kto próbował zerwać z silnym
nałogiem. A żaden nawyk nie jest silniejszy od myślowego.
Uwagę niższego Ja należy raz po raz przywoływać i kierować ku
innym wierzeniom niż te, które być może hołubi. Trzeba mu
pokazywać ciągle na nowo, że średnie Ja akceptuje te nowe wierzenia
jako właściwe i lepsze. Tylko w ten sposób, z uwagą i
kilkakrotnie czytając te strony, dzień po dniu, a także poprzez
wykonywanie pewnych ćwiczeń mentalnych, które pomogą odcisnąć
nowe przekonania w pamięci niższego Ja, można zmienić stare nawyki
wierzeniowe i myślowe oraz reakcje emocjonalne.
Jest to sprawa najwyższej wagi. Trzeba to jasno zrozumieć. Inaczej
bowiem będzie się stosowało zwyczajową praktykę przeczytania książki
tylko raz i odłożenia jej na półkę; nie rozwiniemy wówczas
w sobie nowego rozumienia.
Podam teraz takie ćwiczenia, jakie sam stosowałem. Można je
zmienić, by lepiej odpowiadały osobistym potrzebom, ale w tej formie,
w jakiej są, dobrze posłużą większości uczących się.
ĆWICZENIE
1. Powtarzaj afirmację, aż niższe Ja nauczy się jej na pamięć i
zacznie akceptować twierdzenie:
Bezwarunkowo przyjmuję, że Bóg jest Inteligencją, Siłą i
Substancją stworzonego Wszechświata. Bez Niego Wszechświat by nie
istniał. Boska Inteligencja przenika Wszechświat. Żyje on i porusza
się Jego Mocą w postaci Sił. Składa się z Jego niewyczerpalnego
zapasu Substancji.
2. Stosuj zalecenia z Aforyzmu 1. Szukaj w sobie poznania Boga.
Powściągnij kipiący myślami umysł. Usiądź spokojnie. Zapytaj siebie,
czy jesteś małą cząstką Boga. Zapytaj, czy obdarzono cię inteligencją
dostosowaną do twoich potrzeb jako ludzkiej istoty. Rozważ oczywisty
fakt, że posiadasz cząstkę Boskiej inteligencji. Zapytaj, czy twoje
ciało otrzymało część mocy, czyli siły życiowej. Posłuż się tą siłą,
poruszając jednym palcem. Wiedz, że masz swój udział w całej
Mocy i Sile Wszechświata.
Zapytaj, czy jesteś częścią Substancji Bożej i czy zostałeś
obdarzony tą częścią w postaci twego ciała. Poczuj jego wagę. Zauważ,
jak twoja cząstka Inteligencji sprawia, że każda komórka i
narząd pracują zgodnie, współdziałając ze sobą, kierując
ciepłą, tętniącą mocą, ożywiającą twe ciało.
Rozważ, jak sprawnie inteligencja i siła posługują się wieloma
rodzajami substancji., i poczuj wewnętrzną radość, przepływającą wraz
z każdym drgnieniem życia w tobie, od głowy do palców stóp.
3. Przerwij rozważanie swego udziału w Bogu i zwróć uwagę
na rzeczy wokół ciebie, które również mają w Nim
swój udział. Poproś rośliny, by opowiedziały ci o Bogu. Pokażą
ci, jak cudownie ich cząstka Inteligencji i Mocy spaja w nich atomy
Substancji. Poproś kwiaty i trawę, by opowiedziały ci o swoim
udziale, porozmawiaj też z ptakami i maleńkimi owadami z ogrodu.
Przemówią do ciebie wewnętrznym głosem, każde z nich bowiem
pragnie Boga, każde kocha udzieloną mu Jego cząstkę – kocha być
tym, czym właśnie jest.
4. Pomedytuj nad tymi myślami:
Bóg tak UKOCHAŁ świat, że przelał weń samego Siebie. Dzieli
wszystko, czym jest i co ma, z każdym, nawet najdrobniejszym
stworzeniem w Swoim Wszechświecie. Jest w powietrzu, którym
oddycham, w słońcu oświetlającym ziemię, w wodach wypełniających
morza. Bez Boga nic nie istnieje. W Bogu jest wszelkie stworzenie,
wszelkie życie, wszelki ład, wszelkie dobro, wszelka radość, rozwój
i spełnienie.
Bóg stale, stale przepływa, przepływa przeze mnie,
wypełniając każde włókno, każde drgnienie pulsu, poruszając
mną z każdym oddechem. Bóg spogląda wraz ze mną przez moje
oczy, szukając piękna. Czeka wraz ze mną w każdym z moich zmysłów,
by zachwycić się urodą rzeczy, którą tak łatwo odnaleźć. Bóg
myśli moimi myślami, dzieląc ze mną ich dobro i piękno.
To Bóg, poruszając się we mnie i razem ze mną, sprawia, że
staję się świadomy wszelkiej dobroci, miłości, życzliwości i piękna.
Ja i Wielki Ojciec, Bóg, tworzymy nierozdzielną jedność.
Bez względu na to, co się wydarza, nigdy nie jestem sam. Nawet w
śmierci (która jest tylko zrzuceniem fizycznego ciała) Jego
doskonałe prawo prowadzi mnie w dalszym rozwoju, ku nowemu dobru i
nowym radościom.


/
/

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  •