Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi
Spis treści:
1. Krajobraz jako
motyw literacki - przedstaw jego funkcjonowanie w twórczości pisarzy
różnych epok.
2. Obraz i rola przyrody w literaturze romantycznej i naturalistycznej.
3. Przyroda ojczysta jako temat, motyw, źródło inspiracji artystycznych
4. Różne sposoby obrazowania przyrody w poezji, na przykładzie wybranej
epoki literackiej.
Krajobraz jako motyw literacki - przedstaw jego funkcjonowanie w
twórczości pisarzy różnych epok.
Siądź z książką na fontanny
krawędzi kamiennej Gdzie ogród się odbija i błękit czysty Połóż przy sobie
uschły kwiat, pożółkłe listy Wstążkę i mandolinę - instrument piosenny. To
słowa Leopolda Staffa z wiersza Jak czytać wiersze, w których melancholia
uschłych kwiatów, pożółkłych listów, wstążek - wypłowiałych zapewne,
przesyconych zapachem wspomnień, równoważona jest przez przywołanie motywu
wody - odwiecznego symbolu życia; wody czystej, przezroczystej, w której
jak w zwierciadle odbija się ludzka egzystencja - ta najprostsza, a może
najbardziej wysublimowana - nie jest to ważne; ludzka w każdym razie -
moja i Twoja również... W wodzie odbija się również ogród - specyficzna
forma realizacji krajobrazowej przestrzeni w utworze literackim; motyw
ponadczasowy, bardzo mocno zakodowany w ludzkiej świadomości ( czy raczej
podświadomości) jako odpowiednik tej pierwotnej przestrzeni, w której
człowiek kiedyś się narodził - Raju, edenu, Arkadii - a której drżąca
kopia lśni za fontanny krawędzią kamienną Rozważania na temat funkcji
krajobrazu w literaturze warto rozpocząć właśnie od przykładu przestrzeni
roślinnej, do której człowiek wbrew pozorom dąży, z którą czuje nieodparty
związek (tłumiony zresztą dość skutecznie przez cywilizację). To krajobraz
ogrodu. Nikt nie zaproponował dotychczas piękniejszej organizacji
roślinnej przestrzeni niż Anglicy w XVIII wieku. Tak zwany ogród
angielski, sprawiający wrażenie dzikiego, nietkniętego ludzką ręką,
odpowiada chyba najpełniej tym, którym zew natury, sentymentalizm i
melancholia jednocześnie nie pozwalają zapomnieć o korzeniach, źródło,
Raju chyba również - o rajskim ogrodzie - motywie literacko spenetrowanym
przez anonimowych pisarzy biblijnych, średniowiecznych, potem Dantego,
Miltona. Właśnie taki ogród - dziki, naturalny - pojawia się w utworze
Frances Hoggson Burnett - Tajemniczy ogród - książce przeznaczonej dla
młodzieży, której ukryte sensy przesłania, symbolizm (również samego
krajobrazu) sprawiają, że wbrew pozorom jest to lektura w pełni możliwa do
zrozumienia już raczej tylko przez osobę dorosłą, dojrzałą (literacko w
szczególności). Ogród... ale nie ten, który znamy ze średniowiecznej
symboliki. Nie jest to ogród rozkoszy, wręcz przeciwnie to ogród
milczenia, a może nawet śmierci. Pamiętający cudowną miłość małżonków,
teraz wydaje się być skazany ostatecznie na zapomnienie, na cichą
egzystencję za murem, za bramą zamkniętą przez wdowca - nieodwołalnie
(klucz zakopany na zawsze). Będąc ogrodem smutku i milczenia, wydaje się
przestrzenią krajobrazową, w którą wkroczyć można jedynie po to, by "(...)
liście zrywać kolejno / jakby godziny istnienia (...)" (Edward Stachura
Jesień). Ogród jesienny - poważny, dostojny, nie tak doskonale kamienny i
monumentalny jak zimowy wydaje się jeszcze smutniejszy - zawieszony między
witalizmem lata a ostatecznym (pomijając cykliczność zmian) zimowym
skostnieniem. Może pogrążyć człowieka psychicznie, pogłębić depresję,
odzwierciedlić stan ducha. Podmiot liryczny zanurzający się w ogrody rudej
jesieni jawi się człowiekiem kontemplującym swoją sytuację jako kogoś, kto
najpiękniejsze chwile życia ma już za sobą, kto zbliża się ku drugiemu
brzegowi, który każdy z nas musi kiedyś osiągnąć... "Chodzić od drzewa do
drzewa Od bólu i znów do bólu (...) I liście zrywać kolejno z uśmiechem
ciepłym i smutnym A mały listek ostatni Zostawić komuś i umrzeć (...)"
(Edward Stachura Jesień) Mały listek ostatni wydaje się pozostawionym
komuś wspomnieniem, tą cząstka nas, która pozostając w czyjejś pamięci nie
pozwala nam umrzeć do końca, ostatecznie zapaść się w nicość, zbawia nas
od totalnej śmiertelności. Może pozostać jako fragment bolesnego
krajobrazu naszej duchowej samo świadomości lub jako strzęp
niedookreślonego wspomnienia, obrazu, ogrodu jesiennego lub wiosennego -
odzwierciedlającego symbolicznie nas samych... Mary z Tajemniczego ogrodu
staje na początku, a nie na końcu swojej życiowej wędrówki, co znajduje
wyraz w symbolicznej (jak prawie wszystko w utworze) kreacji krajobrazowej
przestrzeni. Otwierając samowolnie ogród, uczestniczy w całości cyklu
wegetacyjnego przyrody - to symbol ewolucji, przekształcanie się
wewnętrznego, samopoznania... Sama kształtuje ten krajobraz - początkowo
samotnie okopując grządki, później już z przyjaciółmi, których ogród
łączy, scala, integruje. Dla nich zawsze pozostanie w słonecznym blasku,
będzie symbolem dzieciństwa, młodości, będzie przypominał najpiękniejsze
chwile życia. Cóż z tego, że "Ogród w słonecznym blasku stygnie już
krzepnie w zmierzch, Nie zamkniesz chwil w więzieniu Ich własnych złotych
wież (...)" (L.Mc Neice***) Nie ma sensu błagać czasu o łaskę, gdyż nikt i
nic naszych próśb nie wysłucha. Warto skupić się na wspomnieniach, ich
nikt nam nie odbierze, nikomu na to nie pozwolimy. Pamięć o krajobrazie
lat dziecinnych (rozumianym oczywiście w bardzo szeroki sposób) pozwoli
nam na komfort wyboru, możliwość powrotu tam, gdzie czas się zatrzymał. Co
prawda możliwość ta, wybór, tkwi między dwoma żywiołami – naturą i
transcedencją (Jaspers) - jednak samo zwycięstwo nad przemijaniem,
zapomnieniem, śmiercią tkwi w tym, że ...żyliśmy, mieliśmy świadomość
najwyższą - świadomość człowieka po tysiącach lat rozwoju gatunku...
(Mieczysław Jastrun Wolność wyboru) "Nie oczekując łaski, wiem - W sercu
skrzepnie zmierzch, Lecz dobrze, że choć razem mieliśmy grzmot i deszcz I
ogród też i ogród w słonecznym blasku" (L.Mc Neice***) Krajobraz w
deszczu, w ulewie, w słońcu, upale, zimnie. Ogród, przez który z głuchym
pomrukiem przetaczają się grzmoty, to zapewne literackie ujęcie wielkich
emocji, uczuć, być może miłości; zapomnianej co prawda, wygasłej, po
której pozostało jednak wspomnienie. Ono jest najwyższe. Emocje towarzyszą
także bohaterom powieści Burnett. Co prawda są to tylko kilkunastoletnie
dzieci, lecz rodzi się między nimi coś na kształt wielkiej fascynacji -
prawie pierwsza miłość. Współgra z nią przestrzeń, którą odkryli. Patrząc
z tej perspektywy - ogród, misterium wykopywania klucza otwierającego
drzwi ku jednemu w swoim rodzaju z wszystkich ziemskich krajobrazów
(freudowska symbolika inicjacji seksualnej) poszerza możliwości
interpretacyjne utworu. Wspólne odkrywanie ziem zakazanych - przekształca
tych dwoje wewnętrznie. Ogród rozkwita, świadomość dzieci ewoluuje pod
jego wpływem. Kontakt z przyrodą, odkrywanie misterium życia sprawia, że
Mary przestaje myśleć tylko o samej sobie, a Colin z histerycznego
hipochondryka zmienia się w normalnego chłopca wolnego od egotycznych
pretensji. O ile ogród to subtelna, złożona tajemnicza struktura, o tyle
druga wersja krajobrazu w utworze - wrzosowiska - to symbol naturalności,
swobody, prostoty równej prostocie (w jak najbardziej pozytywnym tego
słowa znaczeniu) chłopca z wrzosowisk - Dicka. Warto wspomnieć, że
angielskie moors (wrzosowiska) stanowią nieodłączny element wiejskiego
krajobrazu. Zgodnie z angielską mentalnością - trudno wyobrazić sobie
bezludne wiejskie przestrzenie w jakiś inny sposób wykreowane (wiatr od
wrzosowisk w Wichrowych Wzgórzach Emily Bronte). Jak niezwykle trafnie
spostrzega Andrzej Sulikowski (Otworzyć ogród, pracować w ogrodzie), ogród
stanowi dla Mary i Dicka coś na kształt przyrodniczego wszechświata, przez
który dzieci te poznają całość stworzenia. To krajobraz ocalający
dziecięcą świadomość - świadomość jedności z otaczającą przyrodą. Trudno w
tym momencie nie przypomnieć sobie pięknego utworu Edwarda Stachury
Wszechświat "Cudu wszechświata, nocny ład Niewysłowiony bukiet gwiazd.
Każda z gwiazd samotna (...) Wszystkie razem zaś- Wiszący Ogród! Promienny
Park!" Gwiezdny krajobraz nad naszymi głowami, to przestrzeń będąca
marzeniem wielu -spokój, jedność, wieczność...Szkoda tylko, że my -
zapatrzeni w te światy tam - na górze - nie jesteśmy w stanie pojąć tej
metafizycznej struktury jedności gwiezdnych punktów, pozostajemy
samotni... "Każdy z nas samotny Każdy z nas samotny Czemuż, czemuż więc
my, Gwiezdne dzieci, w krajobraz piękny przepiękny wręcz Nie skupimy
serc?" (E.Stachura Wszechświat) Krajobraz ogrodu to symbol pierwotnej,
metafizycznej, doskonałej integracji z samym sobą - ciała z duszą, duszy z
ciałem, świadomości z transcedencją, specyficznego wewnętrznego ułożenia,
uładzenia, tak potrzebnego człowiekowi od zawsze, odkąd stał się istotą
myślącą Pozbawiony kontaktu z samym sobą i ze światem staje się martwy,
pusty wewnętrznie. Krajobraz jego duszy staje się pustynią, jak w innym
wierszu Leopolda Staffa Deszcz jesienny" Przez ogród mój szatan szedł
smutny śmiertelnie i zmienił go w straszną, okropną pustelnię z ponurym na
piersi zwieszonym szedł czołem i kwiaty kwitnące posypał popiołem.
Trawniki zarzucił bryłami kamienia i posiał szał trwogi i śmierć
przerażenia. Aż strwożon swym dziełem - brzemieniem ołowiu położył się na
tym kamiennym pustkowiu (...)" Pustka, szarość, próżnia. Szatan, który
wielokrotnie pojawiał się w twórczości okresu Młodej Polski jako postać
dynamiczna, uwikłana często w konflikt dobra i zła (wiersze i poematy
prozą Tadeusza Micińskiego) tutaj jest smutny śmiertelnie, strwożon swym
dziełem – śmiercią złem, przerażeniem, które posiał na ziemi. Ta kamienna
pustka to w moim przekonaniu odzwierciedlenie duszy autora. Krajobraz
tchnie typowo młodopolską melancholią. Nie ma w sobie, na szczęście, nic z
katastroficzno - przerażającej wizji poetów późnego dwudziestolecia
międzywojennego. To nie jest ta potworna, sucha pustynia drugiego
przejścia Wiliama Buttlera Yeatea. Tutaj nie zrodził się bestia o oku
pustym jak słońce, pełznąca w stronę "Betlejem by tam się narodzić"
"Dwadzieścia stuleci kamiennego snu rozkołysała w koszmar dziecinna
kolebka". W koszmar naszej epoki, realizacji odwiecznego ludzkiego
barbarzyństwa. Nie piszemy jednak o tej pustyni, w którą zmieniło się pół
Europy w połowie wieku, zbyt boli... Sięgnijmy po doświadczenia
krajobrazowe Młodej Polski. Zamki, podziemia, bezkresne łąki, wulkany,
grożący katastrofą świat planet - różne były sposoby organizowania
krajobrazowej przestrzeni tego okresu. Istniała jednak wspólna cecha
łącząca - pustka - przerażająca, klaustrofobiczna lub uspokajająca
święta.. Krajobrazy młodopolskie z reguły pozbawione są ludzi. W zamian
pojawiają się różnego typu postaci quasi - ludzkie widma, upersonifikowane
pojęcia, szybujące w przestworzach, których zapatrzone w wieczność, nie
dostrzegają. Próżnia natomiast jest wszechobecna, świat spowity jest w
mgły jak w utworze Oeconomia divina Czesława Miłosza czy kreacyjnych
światach Tomasza Stearnsa Eliota. "To nie jest pstka, to jest głusza Ja tu
własnego głosu nie słyszę" pisał młodopolski poeta. Młodopolska pustka to
także krajobraz wegetacyjnej klęski. W okresie pozytywizmu pojawia się
niwa chętnie orana. Teraz nic - ugór - jałowa ziemia jak w utworze
Leopolda Staffa pod tym tytułem. Jeżeli pojawia się ziemia uprawna (w
formie motywu), to pozbawiona jest ona najważniejszego wyznacznika
płodności - zboża – pozostają jedynie puste kłosy, jak w utworach Jana
Kasprowicza "a jęk się niesie po pustych zagonach na rżyskach rusza
rozrzucone kłosy". Kompletny ugór, klęska, pustka - wyraz dekadenckich
nastrojów. Krajobraz może stanowić również obszar przytłaczająco
klaustrofobiczny, przygniatający człowieka: "Niebo ciemne, strop się
chmurzy ale burza i orkan daleko" S.Wyspiański Wesele strop pozbawiony
epitetu niebieski ewidentnie zamyka, ogranicza przestrzeń. Człowiek czuje
się uwięziony. Szary, zamglony krajobraz wydaje się nieruchomy śmiertelnie
- żadnego ożywczego wiatru, nawet powiewu... Człowiek jest jak zwierzę
pochwycone w pułapkę, samotne Sam już na wielkiej pustej scenie
S.Wyspiański Wyzwolenie Pustka może mieć jednak inny wymiar - może wyrażać
spokój i absolut niemalże. Pustka gór ...święta, przeczysta pustka... jak
pisał Kazimierz Przerwa- Tetmajer. Podobna przestrzeń wyzwalająca do lotu,
czysta świeża ukazana jest w Albatrosie tegoż autora. To wolność - chmury,
niebo, morze, przestrzeń. Bezludna, ale dzięki temu ocalająca skołataną
świadomość człowieka końca wieku. Góry i morze - antynomie jak mogłoby się
wydawać a jednak... Pusty młodopolski krajobraz, to samotność ludzka jej
symbol i wyraz. To samotność genialnej jednostki - to wymarzona,
stawiająca utalentowanego twórcę ponad innymi i ta stanowiąca więzienie z
odwróconych pleców jak w wierszach Marii Konopnickiej czy jej utworze
prozatorskim napisanym wespół z Wacławem Nałkowskim Forpoczty. To także
samotność człowieka na świecie, gdzie "(...) niebo nad wodami zda się być
bez Boga (...)" K. Przerwa-Tetmajer Młodopolscy poeci są pewni, że są w
duszy głębie i otchłanie (L.Staff). Krajobrazy górskie - szczyty, jeziora
inspirowały twórców. Pojawiają się również motywy ocalające - kładki,
mosty - ratujące człowieka przed całkowitą próżnią, przed górskimi
przepaściami i otchłaniami. Z czasem pojawiają się tendencje odrodzeńcze -
krajobraz ulega zmianie - impresjonizmu Melodia mgieł nocnych...Tetmajera
najdobitniej o tym świadczy. W miejscu uschłych, chorych, spróchniałych
drzew (Próchno W.Berenta) pojawia się pustka, ale co najważniejsze
skrysztalona jak w Albatrosie Tetmajera (zważmy na ponadczasową dodatnią
wykładnię kryształu). W miejscu ugoru pojawia się żyzna ziemia - Bierzcie,
dla was pracowałem... pisze Leopold Staff. Krajobraz ożywa, człowiek
rezygnuje z chorej mizantropii... Pustką wciąż nieoswojoną pozostaje
natomiast dom w Tajemniczym ogrodzie. O chorej wyobraźni świadczyłoby
nazwanie jego komnat - pustych, zduszonych - krajobrazem nawet w
cudzysłowie. Ja jednak nazwę krajobrazem po klęsce emocjonalnej, której
wielokrotnie doświadczały dzieci rodzin mieszkających w domach, gdzie
posłuszeństwo i przywiązanie do bogactwa liczyło się bardziej niż okazanie
choć w minimalnym stopniu uczuć, miłości w szczególności... Ten dom, to
symbol labiryntu (kolejnego odwiecznego motywu, archetypu wręcz).
Odpowiada on zagmatwanym drogom rzeczywistości, po których musi poruszać
się człowiek - gubić, odnajdywać swój szlak. Na szczęście istnieje
przestrzeń ocalająca: "... te strony gdzieś są, gdzieś daleko za mgłą"
E.Stachura Dookoła mgła Krajobraz rodzinnych stron - bliski sercu -
ucieczka od szarej, okrutnej często rzeczywistości, która nie jest tą
prawdziwą, autentyczną Jest obca nieznośnie ciasna, pełna pułapek,
nieprzyjazna. Człowiek dąży ku temu, aby drogę dostrzec tam: "na drzewach
owoce i strąca je wiatr do kosza je zbiera ta ręka jak kwiat" E.Stachura
Dookoła mgła To cudowna przestrzeń, kojarząca się z domem, miłością, ciszą
i spokojem. Nie warto z niej rezygnować. Leopold Staff również chce
powrócić tam, gdzie kwitną niebem dziecinne niezapominajki (Niedziela).
Taka przestrzeń potrzebna jest człowiekowi tych czasów, w których
relatywizm moralny, ludzkie tragedie, śmierć, okrucieństwo, doprowadziły
do sytuacji najpotworniejszej z możliwych - człowiek zagubił gdzieś w
zgiełku i pomieszaniu życia (Desiderata XVI w.) swoje własne ja, swoją
tożsamość. "Po nocach szalonych mordem i grabieżą... ...obudzić się w
godzinie wschodu I na słońce, na zieleń niewinną i świeżą. Otworzyć drzwi
do OGRODU" (L.Staff W tych czasach) Otworzyć drzwi, pochłonąć niemalże
wzrokiem tę przestrzeń, ten krajobraz - żywy, pełen witalizmu, radości.
Nie pozwolić jednocześnie, aby ktokolwiek wrzucił do niego kamień i zmącił
naszą rozmowę z ptakami (Leopolda Staff Jesień) - ratując człowieka przed
okrucieństwem, przed odwiecznym ludzkim vae victis. Krajobraz to pojęcie
bardzo szerokie - mające wiele znaczeń - rzeczywistych, prawdziwych lub
ukrytych, symbolicznych. W mojej pracy starałam się ukazać, na przykładzie
utworów pisarzy - tak poetów, jak i ludzi wiernych epickim formom
twórczości, w jaki sposób ludzkie wnętrze odnajduje swój wyraz na
papierze, w ramach krajobrazowych kreacji (w których kształt ewoluuje, jak
zresztą i świadomość samego człowieka). W twórczości średniowiecznej i
renesansowej wielokrotnie pojawiała się przestrzeń ogrodu różanego, doliny
lilij ,które zostały określone przez Tomasza z Kempis jako miejsce, gdzie
człowiek doświadcza samotności. Pozostaje sam ze sobą, wsłuchany w
wewnętrzny głos - głos absolutu. Tej przestrzeni warto było poświęcić
więcej uwagi, co też uczyniłam... Od wieków pozwalała ona ludziom odczuwać
jedność z przyrodą, powstałą tak jak my z tej pierwotnej, czystej siły, z
którą człowiek po raz pierwszy zetknął się tam, gdzie: "...promień za
promieniem cały winograd uplótł, a gdy wiatr blask pchnął dalej, stał się
jednym (promieniem) Promieniejący ogród" K.I.Gałczyński Noctes aninenses.
Obraz i rola
przyrody w literaturze romantycznej i naturalistycznej.
Romantyzm
i naturalizm to dwa kierunki w literaturze, które przyrodzie wyznaczyły
ważną rolę. Służyła ona jako tło element kompozycji, tworzyła nastrój była
wielokrotnie głównym tematem utworów i wyrazicielem uczuć i przeżyć
podmiotu lirycznego. Okres romantyzmu w swoim zainteresowaniu przyrodą
nawiązał do tradycji renesansu, ale ukazał zupełnie inaczej przyrodę i
inną rolę odgrywała ona w poezji doby romantycznej. Poezja widziana oczami
romantyków była potężna, tajemnicza, często złowieszcza, udziwniona.
Zawierała elementy fantastyki. Wplecione w nią były wierzenia ludowe.
Lasy, pola i jeziora zaludniały stworzone przez fantazję poetów i
wierzenia ludu istoty nadprzyrodzone: nimfy, leśni bogowie, dusze
zmarłych, złe moce. Typowy obraz przyrody romantycznej przedstawił Goethe
w balladzie pt. „Król olch”. Przez mroczny, tajemniczy i trochę udziwniony
las jedzie nocą, przy świetle księżyca, jeździec na koniu, trzymając w
ramionach dziecko, swojego synka. Na polanie przez którą przejeżdża,
pojawia się fantastyczny władca, tego lasu, król olch w otoczeniu swych
córek, leśnych nimf. Chce on jeźdźcowi zabrać chłopczyka. Ojciec nic nie
widzi ale dziecko dostrzega zbliżającą się zjawę i boi się. Choć ojciec
uspokaja go i coraz silniej przyciska do siebie, król olch spełnia swą
wolę. Ojciec przywozi do domu tylko zwłoki synka , jego duszę zabrał król
olch. W balladzie tej romantyczna przyroda jest tłem dla rozgrywającego
się dramatu, tworzy nastrój grozy, tajemniczości, nadprzyrodzonej siły.
Leśne duchy będące częścią przyrody, biorą udział w akcji, a właściwie
tworzą tragiczny sens całego utworu. Podobną rolę spełnia przyroda w
balladach Mickiewicza. Też jest mroczna, tajemnicza, pełna duchów i istot
fantastycznych . Akcja większości ballad toczy się na łonie przyrody , w
miejscach opustoszałych bezludnych, nocą często księżycową. W balladzie
„Świtezianka” wykorzystuje poeta ludowe podanie o bogince wodnej
mieszkającej w jeziorze Świteź . Wychodzi ona na brzeg w postaci pięknej
dziewczyny i spotyka się z człowiekiem, strzelcem z pobliskiego boru. Gdy
chłopak nie dotrzymuje jej wiary, karze je śmiercią w zburzonychfalach
jeziora. Inna ballada pt. „Rybka”, opowiada o nieszczęsnej porzuconej
dziewczynie, która zamieniona w rybę- syrenę żyje w jeziorze. Podobny
motyw występuje w balladzie „Świteź” gdzie skrzywdzone kobiety zostają
zamienione w zioła i kwiaty, rosnące nad brzegiem Świtezi , których woń
okazuje się trująca dla krzywdzicieli tych kobiet. W balladach Mickiewicza
przyroda jest bohaterem na równi z człowiekiem. Ona także czuje, osądza
ludzkie czyny, bierze udział w akcji, a także karze ludzi za popełnione
zło jeśli ludzka sprawiedliwość nie może ich dosięgnąć. I tak świtezianka
karze chłopca za niewierność. W balladzie „Lilie” otwiera się ziemia i
pochłania kobietę, która zdradziła i zamordowała męża. Natomiast w
dramacie Słowackiego Balladyna jako zbrodniczy ni zostaje zabita przez
piorun. Natura sama ją osądza i wykonuje wyrok. Przyroda w poezji
romantycznej współgra z uczuciami bohaterów, wyraża je, wzmacnia,
ilustruje. Aby uświadomić czytelnikowi wzburzenie wewnętrzne, siłę
rozpaczy autora, Byron ukazuje go na czarnym spienionym koniu, cwałującym
wśród dzikich gór, w nocy. Co chwila ginie w ciemnościach, by znów ukazać
się w świetle księżyca. Wokół jest cisza, pustka, tylko tętent konia.
Budzi echo wśród gór. Przyroda otaczająca Giaura jest równie dzika ,
nieprzystępna i tajemnicza, jak ten nieznany, wzburzony jeździec
pojawiający się wśród gór jak potępiony duch. Podobnie w „Sonetach
Krymskich” Mickiewicza przyroda służy do wyrażania myśli podmiotu
lirycznego. Poeta z wielkim artyzmem maluje obrazki przyrody orientalnej.
Są one bardzo wyraziste, barwne. Zachowując oszczędność słów, narzuconą
przez zwartą formę sonetu, poeta oddaje doskonale migotliwość obrazu, jego
urok, kolorystykę nieba, szczytów górskich, krajobrazów nocą i w świetle
słońca. Te opisy przyrody są przeważnie źródłem jego refleksji i uczuć. W
sonecie „Stepy Akermańskie” porównuje step do falującego morza, a wóz
którym jedzie do łodzi. Przestrzeń pustkowia kojarzy mu się z myślą o
wielkiej odległości od kraju, otacza go cisza, w której znajduje głos z
ojczyzny. Taką samą konstrukcję mają i inne sonety. Malowniczy obraz
zamku w Bałakłowie nasuwa poecie myśl o przemijaniu, o nieuniknionym
działaniu czasu. Pięknie opisana burza na morzu uświadamia mu, że jego
śmierć Nikogo by nie poruszyła, bo jest samotnym wygnańcem z dala od
bliskich. Także w lirykach Słowackiego otaczające poetę widoki budzą myśli
i tęsknoty zharmonizowane z nastrojem , jaki ta przyroda wywołuje. W
wierszu „Rozłączenie” dalekie światło za jeziorem, które rozbłyska w nocy,
w czyimś oknie wywołuje u poety tęskne wspomnienia utraconego kraju i
zwraca jego myśli do matki , która zaś została tam sama. Piękno zachodu
słońca obserwowanego w czasie morskiej podróży rodzi nostalgię za krajem,
bolesną świadomość samotności, oddalenia, przejmującego smutku. „Hymn o
zachodzi słońca” jest rozpaczliwą modlitwą – skargą na smutny los
wygnańca. Te uczucia budzi i nasila widok przyrody, piękno zachodzącego
słońca „tęcza blasków promienista” rozlewająca się po spokojnej wodzie
otaczającej poetę, po krańce horyzontu. W twórczości naturalistów przyroda
odgrywa także główną rolę, ale jakże odmienną niż w romantyzmie.
Naturaliści jako podstawę dla swych teorii przyjmowali obserwację.
Obserwowali przyrodę w jej najgłębszych szczegółach i na tej podstawie
wyciągali wnioski o funkcjonowaniu całej natury. Uważali, że motorem
napędowym wszelkiego rozwoju jest walka o byt, jest to prawo któremu
podporządkowany jest cały świat. Ożywiony, w tym także człowiek . Walka o
byt rodzi dwa podstawowe instynkty rządzące całą naturą: Instynkt
zachowania życia oraz instynkt zachowania gatunku, tj. Pozostawienie po
sobie potomstwa. One kreują postępowaniem nie tylko roślin i zwierząt, ale
także ludzi. Gatunki silniejsze, zjadają gatunki słabsze a wszystkie
walczą dostępnymi sobie sposobami o zachowanie żucia. Czołowym
przedstawicielem naturalizmu polskiego Adolf Dygasiński, wielki miłośnik
i znawca przyrody. Wiele lat swojego życia przepracował jako nauczyciel
domowy w różnych dworach i dworkach Miał więc okazję przypatrzeć się
życiu zwierząt dzikich i domowych, podpatrywać życie ptaków i leśnej
fauny. W swoich utworach ukazywał obserwowaną w przyrodzie współzależność
między wszystkimi gatunkami. Był gorącym zwolennikiem poszanowania praw
natury przez ludzi. W noweli „Wilk, psy i ludzie” dawał ludziom prawo do
zabicia np. świniaka który stawał się ich pożywieniem, ale jednocześnie
ukazywał całą szkodliwość oswajania dzikich zwierząt. Bezmyślna próba
zrobienia z dzikiego wilka psa podwórkowego zakończyła się jego śmiercią.
W wielu swoich nowelach np. „Co się dzieje w gniazdach” lub „Zając” ,
Wykazywał liczne podobieństwa w postępowaniu ludzi i zwierząt. Nadawał
przy tym zwierzętom pewne cechy ludzkie. Opisywał przyrodę z fachowym
znawstwem i głęboką miłością, toteż jego zwierzęcy bohaterowie zdobywają
sobie wielką sympatię czytelnika. Nowelę "„Wilk, psy i ludzie” zaczyna
Dygasiński długim, drobiazgowym opisem lasu. Jakże inaczej widzi go niż
poeci romantyczni. Nie ma w jego opisie żadnych udziwnień, zachwytów nad
pięknem, malowniczych porównań. Pisarz postrzega las jako ekosystem. Na
powalonym pniu drzewa rozwijają się porosty Jemioła która jest pasożytem,
wrasta w tkankę żywego drzewa, którego sokami się żywi. W walce światło
słabsze rośliny giną zagłuszone przez większe rosnące silniej i wyżej. Po
pniu sosny wędrują mrówki, które za chwilę staną się łupem dzięcioła. W
krzakach kuna zaczaja się na ptaki , a wielki krzyżak pośrodku misternej
pajęczyny czeka na nieostrożne owady. Wszystko w lesie krząta się ,zabiega
by zdobyć pożywienie i ustrzec się przed przeciwnikami swojego gatunku.
Jedne rośliny giną, by inne dzięki ich
śmierci mogły żyć. Autora zachwyca bogactwo życia w lesie. Mimo surowych
praw natury, w lesie występuje ścisła harmonia i równowaga w całej leśnej
przyrodzie. Wszystko to co dzieje się w nim z nakazu natury, jest
potrzebne i słuszne. Ludzką głupotą jest oskarżanie tego świata o
bezwzględność, przemoc czy okrucieństwo. Są one wpisane w świat przyrody
jako elementy niezbędne do jej istnienia. Nie należy zapominać, że te same
cechy występują także w społeczeństwie ludzkim. Człowiek zabija zwierzęta
by je zjeść, albo wykorzystać inne ich walory np. futro ,skórę ,wełnę.
Właściwie tylko po to je hoduje. Dlaczego więc, że jedno zwierze zabija
drugie nazywamy okrucieństwem, a to, że człowiek w tym samym celu masowo
zabiją zwierzęta. przecież w obydwu przypadkach występuje ten sam czyn
podyktowany tymi samymi motywami. W dzisiejszych czasach gdy przyroda
została tak bardzo zdominowana przez człowieka, że grozi jej wręcz
zagłada, poglądy naturalistów na rolę przyrody w życiu człowieka i
współzależność pomiędzy gatunkami stają się zadziwiająco aktualne. Widzimy
na wielu przykładach, jak groźne jest nierozsądne krótkowzroczne
eksploatowanie przyrody, ingerowanie przez człowieka w jej prawa i
potrzeby. Bardzo łatwo jest naruszyć przyrodniczy system ekologiczny, ale
o wiele trudniej jest przywrócić go do równowagi. Czasem staje się to
wręcz niemożliwe. Wtedy giną na zawsze pewne gatunki zwierząt ,
pustynnieją wielkie obszary wyciętych lasów czy wypasionych doszczętnie
pastwisk. Jest to działalność bardzo groźna i niebezpieczna dla przyszłego
bytu ludzkości . W związku z tym na całym świecie rozwija się ruch
obrońców przyrody, którzy protestują przeciw próbą nuklearnym, wycinaniu
lasów, zanieczyszczaniu rzek ściekami przemysłowymi, zanieczyszczaniu
oceanów odpadkami z elektrowni atomowych. Jeden z przywódców tego ruchu
powiedział kiedyś w telewizji. „Kiedy już wyginą zwierzęta w lasach i ryby
w rzekach , a ziemia zamieni się w pustynię , wtedy przekonacie się , że
pieniędzy nie da się jeść”. Obyśmy nigdy nie musieli się o tym przekonać.
Przyroda
ojczysta jako temat, motyw, źródło inspiracji artystycznych.
Przyroda jest bardzo częstym motywem utworów lirycznych, towarzyszy
przeżyciom podmiotu lirycznego, czasem odzwierciedla stan jego psychiki, a
nawet bywa tłem mniej lub bardziej dramatycznych wydarzeń. Jest także
źródłem przeżyć estetycznych i zachwytów, a jeśli ten zachwyt dotyczy
przyrody ojczystej, jest także dowodem patriotyzmu, czy też tęsknoty do
ojczyzny.
Po raz pierwszy
piękno otaczającej nas przyrody dostrzegli poeci renesansu. Jan
Kochanowski wielokrotnie przedmiotem opisu czynił swą czarnoleską lipę,
która wkrótce stała się symbolem polskiej poezji. W jednej ze swych
fraszek "Na lipę" autor zwraca się z poetycką apostrofą do przygodnego
gościa, aby odpoczął w cieniu .lipy. Jest to wspaniałe miejsce, gdyż od
pola wieją chłodne wiatry, a promienie słoneczne nie przenikają przez
zasłonę z liści. Odpoczynek uprzyjemni śpiew słowików i szpaków, a także
brzęczenie pszczół. Autor swej ulubionej lipie nadaje cechy ludzkie, gdyż
to ona właśnie zaprasza do odpoczynku, zdaje sobie też sprawę z własnej
wartości:
A ja swym
cichym szeptem .sprawić umiem snadnie, Że człowiekowi facno stodki
sen przypadnie.
W tym wypadku
przyroda wpływa na stan psychiki człowieka, uspokaja, pozwala odpocząć,
zrelaksować się.
We fraszce "Do gór
i lasów" także pojawia się motyw przyrody. Autor w poetyckiej apostrofie
zwraca się "do wysokich gór, odzianych lasami", na które poeta spogląda z
radością, gdyż właśnie wtedy wspomina lata swego dzieciństwa i młodości.
Jan Kochanowski
wielokrotnie odwołuje się do przyrody także w pieśniach. Pieśń "Serce
roście" rozpoczyna się od opisu przyrody. Zima jest smutną porą roku -
ogołocone z liści drzewa, skute lodem rzeki, ziemia
pokryta grubą
warstwą śniegu. Po zimie jednak nadchodzi wiosna w pełnej swej krasie.
"Rosną" czyli radują się ludzkie serca, gdyż lasy okrywają się zielonymi
liśćmi, kwitną polne łąki, a ptaki, budując sobie gniazda wesoło śpiewają.
Urokami rozkwitającej wiosny cieszą się jedynie ci, którzy postępują
zgodnie z nakazami własnego sumienia.
Do przyrody
odwołuje się także Jan Kochanowski w pieśni "Nie porzucaj nadzieje".
Propaguje w niej filozofię stoicką, radzi aby z jednakowym spokojem
przeżywać smutki i radości, gdyż:
Nic wiecznego na
świecie, Radość się z troska plecie.
Aby ta zmienność
losu była bardziej wiarygodna poeta porównuje ją do zmian zachodzących w
przyrodzie:
Patrzaj teraz na
lasy, Jako przez inne
czasy
Wszystkę swą krasę
drzewa utraciły, A śniegi pola wysoko przykryty.
Zawsze jednak po
zimie nadchodzi piękna wiosna, która wywiera niewątpliwy wpływ na ludzką
psychikę.
O tym, że przyroda
ojczysta, ustawiczny kontakt z naturą zapewnia radość i szczęście pisze
Jan Kochanowski w "Pieśni świętojańskiej o Sobótce". Szczególnie
charakterystyczna jest wypowiedź panny XII:
Wsi spokojna, wsi
wesoła! Który glos twej chwale Zdoła? Kto twe wczasy, kto pożytki, Może
wspomnieć za raz
wszytki.
Piękno przyrody
dostrzegli też twórcy sentymentalizmu. Jan Jakub Rousseau uważał, że
kryzys ówczesnej cywilizacji spowodowany jest odejściem człowieka od
natury. Człowiek pierwotny żył na łonie przyrody, by3 szczęśliwy i wolny.
Ulubionym gatunkiem sentymentalizmu była sielanka. Polska nazwa tego
gatunku pochodzi od wyrazu sioło - wieś. Cechą wyróżniającą sielankę od
innych gatunków było ukazywanie beztroskiego życia wiejskich pasterzy i
pasterek na łonie przyrody. W sielance Franciszka Karpińskiego "Laura i
Filon", spotkanie dwojga tytułowych bohaterów następuje w lesie, pod
ulubionym jaworem, wieczorem, kiedy zaszedł już księżyc.
Epoką, w której
przyroda była stałym motywem literackim jest romantyzm. Twórcy tej epoki
traktowali przyrodę jako tło wydarzeń, często jako ilustrację stanów
psychicznych bohaterów. Obserwujemy to w balladzie "Lilie". Kiedy
mężobójczyni pędzi przez las do pustelnika, złowieszczo szumią drzewa i
gwiżdże wiatr, "wrona gdzieniegdzie kracze i hukają puchacze".
Urzeka pięknem
poetyckiego wyrazu opis jeziora w balladzie "Świteź". Nocą gwiazdy i
księżyc odbijają się w wodach jeziora, a człowiek nie dostrzegający
przeciwległego brzegu zdaje się być zawieszony w samym środku nieba.
Przyroda staje się
samodzielnym tematem literackim w cyklu "Sonetów krymskich" Adama
Mickiewicza. Pierwszy sonet cyklu nosi tytuł "Stepy Akermańskie". Bujna
roślinność stepowa została porównana do fal oceanu, wśród których wóz
wiozący podróżnych brodzi jak łódź. Kwiaty jak powódź zalewają step,
kwitnące krzewy porównane są do koralowych wysp. W stepie panuje idealna
cisza, słychać przelatujące żurawie i motyla kołyszącego się wśród traw.
Poeta zachwyca się pięknem krymskiej przyrody, ale mimo wszystko
nasłuchuje głosu z dalekiej ojczyzny - Litwy.
Poeta opisuje też
miasto Bakczysaraj w zapadającym zmierzchu, kiedy na niebie pojawiają się
gwiazdy, a płynący po bezchmurnym niebie obłok porównany jest do łabędzia.
Wiele jest pięknych, wręcz urokliwych miejsc na Krymie, poeta jednak
wciąż wspomina ojczysty, Litewski krajobraz.
Ponieważ poeta nie
mógł "powrócić na ojczyzny łono" często i chętnie opisywał krajobraz
ojczysty. Geneza "Pana Tadeusza" związana jest z przejmującą tęsknotą
poety do ojczyzny. Autor mówi o tym już w pierwszych sławach swej epopei:
Litwo!
Ojczyzno moja!
ty jesteś jak zdrowie; Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię strach
Dziś piękność
twą w całej
ozdobie Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.
Dalsze wersy
dzieła to przepiękny obraz nadniemeńskiej przyrody. Wśród leśnych pagórków
i zielonych łąk, pól "wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem" zakwitał
bursztynowy świerzop i śnieżnobiała gryka, a na wzniesieniu stał
szlachecki, drewniany dwór z pobielonymi ścianami.
W tym utworze
przyroda nie jest jedynie przedmiotem estetycznych wrażeń i zachwytów,
lecz wyrazem postawy patriotycznej i szczerego przywiązania do ziemi
ojczystej.
Opisy przyrody
zamieszczone w "Panu Tadeuszu" wywierają niezwykłe wrażenie na
czytelniku. Plastykę, niezwykłą malowniczość opisów osiąga autor przez
stosowanie różnorodnych środków artystycznych. Opisy wschodu i zachodu
słońca, chmur, burzy, stanowią arcydzieła poezji opisowej.
Opisem wschodu
słońca rozpoczyna się księga szósta. Okazuje się, że nawet mglisty i
wilgotny, szary poranek może być pełen uroku, dzięki niezwykłemu talentowi
poety:
Nieznacznie z
wilgotnego wykradał się
mroku
Świt bez rumieńca,
wiodąc dzień
bez światła
w oku. Mgła wisiała nad ziemia, jak strzecha ze słomy Nad
uboga Litwina chatka, w stronę wschodu Widać z bielszego nieco na
niebie obwodu,
Że słońce
wstało,
tędy ma zstąpić na ziemię, Lecz idzie niewesoło i po drodze
drzemie.
W odniesieniu do
przyrody poeta chętnie stosuje personifikację. W tym opisie "słońce
wstało", "idzie niewesoło i po drodze drzemie". Także świt bez rumieńców
"wykrada się z mroku".
Niekłamany zachwyt
nad pięknem rodzimego krajobrazu wyraża Tadeusz w księdze trzeciej,
reagując z oburzeniem na zachwyty Hrabiego nad pięknem włoskiego nieba.
Wszystkie drzewa rosnące na włoskiej ziemi scharakteryzowane są bardzo
niesympatycznie. Cytryna krótka i pękata przypomina brzydką, lecz bogatą
kobietę, cyprys zaś porównany został do lokaja, który stoi równo, aby nie
sprzeniewierzyć się dworskiej etykiecie.
Natomiast polskie
drzewa zostały opisane z zachwytem. Brzezina porównana zostaje do
wieśniaczki, która opłakuje syna lub męża. Lazurowy błękit włoskiego nieba
także nie wzbudza zachwytu Tadeusza, gdyż jest to widok monotonny,
jednostajny i nudny. Natomiast polskie niebo urozmaicone jest różnorodnymi
chmurkami, z których każda może być przedmiotem samodzielnego opisu
poetyckiego. Chmura jesienna rozwija warkocze od nieba aż do ziemi, a
przesuwa się tak powoli, jak żółw. Polskie niebo można oglądać bezustannie
i bez znużenia, gdyż obserwowany widok ulega błyskawicznym przeobrażeniom:
U nas dość głową podnieść, ileż to widoków! Ileż scen i obrazów z samej
gry obłoków (...) Patrzcie Państwo, te białe chmurki, jak
odmienne! Zrazu jak stada dzikich gęsi lub łabędzi,
A z tylu wiatr jak
sokół
do kupy je pędzi; Dostają krzywych karków, rozpuszczaj4
grzywy, Wysuwają nóg rzędy i po niebios sklepie Przelatują jak tabun
rumaków po stepie".
Utwór kończy się
równie pięknym opisem zachodu słońca. Uwagę poety przykuwają obłoki
płynące po niebie, oświetlone jaskrawymi płomieniami zachodzącego słońca.
W blasku tych promieni obroki są różnokolorowe, a ich barwy ulegają
ustawicznym zmianom:
Na Zachód
obłok na
kształt rąbkowych firanek, Przejrzysty, sfałdowany, po wierzchu
perłowy, Po brzegach pozłacany, w głębi purpurowy".
Tutaj także
przyroda uległa personifikacji, gdyż zachodzące słońce "spuszcza głowę" i
zasypia "westchnąwszy ciepłym powiewem".
"Pan Tadeusz" to
jeden z najpiękniejszych utworów w naszej literaturze, pełen sentymentu do
rodzinnego krajobrazu.
Zachwyt nad
pięknem przyrody w sposób doskonały został zespolony z tęsknotą do
ojczystego kraju w wierszu Juliusza Słowackiego "Smutno mi Boże". Jak sam
autor zaznaczył utwór pisany byt o zachodzie słońca na morzu nad
Aleksandrią 19 października 1836 r. Poeta obserwuje piękno przyrody, co
powoduje pewne ukojenie i pogodzenie się z losem, który odmówił mu
szczęścia w życiu. Dużą rolę odgrywają w wierszu motywy krajobrazowe -
zachodzące słońce tonie jak gwiazda ognista w lazurowej wodzie, rozlewając
wokół "tęczę blasków promienistą", złocąc całe niebo i morze. Obserwacja
przyrody obok zachwytu czysto estetycznego wywołuje również poczucie
własnej nicości, szczególnie w zestawieniu z odwiecznym pięknem przyrody:
Na tęczę
blasków,
którą tak ogromnie Anieli twoi w niebie rozpostarli,
Nowi gdzieś ludzie
w sto lat będą po mnie patrzący - marli.
Nastrój smutku
panujący w wierszu potęguje widok lecących bocianów, które przypominają
poecie utraconą ojczyznę. Poeta nazywa siebie pielgrzymem, który nie
zaznał ciepła rodzinnego domu, nie wie, gdzie się w mogile poroży, wie
jedynie, że żaden statek nie zawiezie go do ojczyzny.
Przyroda była
także natchnieniem impresjonistów. Ten prąd artystyczny Młodej Polski
rozwinął się najpierw w malarstwie. Jego twórcy uważali, że zadaniem
sztuki jest przedstawienie ulotnych, przemijających wrażeń. Używali
jasnych barw, celowo zacierali kontury przedmiotów, starali się ukazać grę
świateł i cieni na powierzchni przedmiotów. Poeci te założenia
impresjonizmu próbowali realizować w dziele poetyckim.
Mistrzem takich
impresjonistycznych obrazów był czołowy młodopolski poeta Kazimierz
Przerwa-Tetmajer. Jego wiersze programowe i dekadenckie dawno uległy
zapomnieniu, natomiast wiersze tatrzańskie nadal zachwycają pięknem
artystycznego wyrazu. Poeta urodził się w Ludźmierzu na Podhalu, góry
kochał nade wszystko, a swą miłość do rodzinnych Tatr wyrażał w prostych,
lecz wzruszających słowach:
Nikt tak nie
kochał smolnych watr, trzasku i dymu stosów
i nikt Znad
głuchych
szczytów Tatr patrzących w dół niebiosów...
I w świecie
nikt nie kocha tak samotnej skalnej drogi urwisk,
gdzie w dole buja ptak i groza pieści nogi.
Opisując krajobraz
tatrzański poeta stosował impresjonistyczną metodę opisu. W wierszu
"Melodia mgieł nocnych" przedmiotem opisu są tytułowe mgły, które snują
się w kotlinach górskich, otulają górskie szczyty. Poeta stosuje
personifikację, toteż męty pląsają, wchłaniają potoków szmer, bawią się
puchem mlecza. Impresjoniści skłonni byli ukazywać zjawiska przelotne,
przemijające, takie właśnie jak mgła. W górach panuje cisza, wody górskich
stawów śpią w kotlinie, słychać tylko szmer potoków, czy przelatującego
nietoperza. Szczególnie malowniczy, sugestywny i niezwykle piękny jest
końcowy obraz. Oto mgły tworzą wiszące mosty między szczytami gór, a końce
mostów przybite są do skał promieniami gwiazd.
Równie piękny jest
wiersz "Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej". Poeta wyraża w tym
utworze przekonanie, że piękno przyrody wpływa kojąco na psychikę
człowieka. Już pierwszy wers rozpoczyna się od stwierdzenia: "Taki tam
spokój", tworząc nastrój melancholii, zadumy odpowiedni dla kontemplacji
piękna przyrody. Metoda opisu jest typowo impresjonistyczna, gdyż artysta
przywołuje elementy świetlne, barwne, a nawet dźwiękowe. Zbocza gór są
oświetlone promieniami słońca, a gdzieniegdzie spowite mgłą, skrzący się
wśród kamieni górski potok porównany jest do srebmotęczowego sznura,
świerkowy las wygląda jak ciemna plama, a wśród bujnych traw bieleje
martwy głaz. Ten poetycki obraz zostaje nagle udramatyzowany przez
ujawnienie się podmiotu lirycznego, który stoi na szczycie góry, na samym
skraju przepaści, stamtąd spoglądając w dal:
Patrzę ze szczytu
w dół: pode mną przepaść rozwarła paszczę ciemną Patrzę w dolinę, w dal:
i jakaś
dziwna mię
pochwyta bez brzegu i bez dna tęsknica, niewysłowiony Żal.
Takim typowo
młodopolskim motywem, próbą wywołania odpowiedniego nastroju kończy się
ten piękny i sugestywny opis przyrody tatrzańskiej.
Podobną metodę
impresjonistycznego opisu zastosował Jan Kasprowicz w cyklu sonetów "Krzak
dzikiej róży w Ciemnych Smreczynach". W skład cyklu wchodzą cztery sonety,
w których powtarza się motyw próchniejącej limby i krzewu dzikiej róży.
Poeta opisuje krajobraz tatrzański, którego został gorącym miłośnikiem.
Opis Kasprowicza przypomina obrazy impresjonistów, malowane barwnymi,
kontrastowymi plamami.
Szare złomy skalne
tworzą kontrast z pąsowym kwiatem dzikiej róży, na tle skał górskie stawy
skrzą się i migocą. Górska siklawa spadająca ze skał wygląda jak
srebrzysty pas, wszystko skrzy się, lśni, mieni i migoce.
W każdym sonecie
pojawia się krzak dzikiej róży, płonący jaskrawym blaskiem. Tuli się do
nagiej skały, z uporem szuka ratunku, chce przetrwać. Natomiast
próchniejąca limba, powalona "pierwszym tchnieniem burzy" nie podjęła
walki:
W seledyn stroją
się niebiosa, Wilgotna biel wieczornej rosy Błyszczy na kwieciu dzikiej
róży.
A cichy
powiew
krople strąca Na limbę, co tam próchniejąca, Leży. zwalona wiewem burzy...
Impresjonizm stał
się tak modny w Polsce, że stosowano go także w prozie. Stefan Żeromski
zastosował taki impresjonistyczny opis w noweli "Zmierzch", chociaż
piękno tego opisu kontrastuje z naturalistycznymi opisami ciężkiej pracy
małżeństwa Gibałów. Nadchodzi zmierzch, ukazany w niezwykle malowniczy i
poetycki sposób:
...z dala noc
idzie: dalekie, jasnoniebieskie lasy sczerniały i rozpływają
się w pomroce
szarej, na wodach blask przygasa, od ,stojących przed zorzą
świerków padają niezmierne cienie. Na szczytach wzgórz, po porębach
czerwienią się tylko jeszcze gdzieniegdzie to pniaki, to kamienie. Od
tych punktów świecących odbijają się małe, nikłe promyki, wpadające
w głębokie pustki, jakie tworzy pośród przedmiotów ciemność niezupełna,
wibrują w nich, lotnią się, drżą przez mgnienie oka gasną, gasną po
kolei. Drzewa i krzewy tracą wypukłość, bryłowatość, kolor naturalny i
tkwią w szarej przestrzeni tylko jako płaskie kształty o dziwacznych
rysach.
W opisie tym
zastosował Żeromski typowe elementy impresjonistycznego pejzażu. Uchwycił
i utrwalił przemijającą, ulotną chwilę - zapadający zmierzch, wykorzystał
efekty barwne i świetlne; pisząc o jasnoniebieskich lasach, które
sczerniały, o czerwieniejących pniakach, od których odbijają się promienie
zachodzącego słońca. Zastosowana też została technika zacierania konturów
przedmiotów, które o zmierzchu przybierają niewyraźne kształty. Zapadający
zmierzch nabiera cech ludzkich, a smutek i szarość przyrody jest
doskonałym tłem do ukazania żmudnej pracy, a przede wszystkim niepokojów
matki o los niemowlęcia, pozostawionego bez opieki w chacie. Gibałowie
muszą pracować do zmroku, aż do pojawienia się gwiazd na niebie:
Kółka taczek
turkoczą i .skwierczą, fale podobne do rozcieńczonego wodą mleka kołyszą
się między wzgórzami czarnymi. W głębinie niebios roznieciła
się gwiazda wieczorna, płonie drżąc i ciska w poprzek mroków ubogie
swoje światełko.
W tym przypadku
opis przyrody jest narzędziem wyrażania współczucia dla ludzkiej niedoli.
Umiejętne połączenie impresjonistycznych opisów przyrody z
naturalistycznymi opisami wytężonej pracy pozwala tę nowelę zaliczyć do
najpiękniejszych utworów tego gatunku w literaturze polskiej.
Mody literackie
przemijają, ale piękno gór nie przemija. Krajobraz tatrzański odżywa na
nowo w wierszu Juliana Przybosia "Z Tatr". Utwór poświęcony jest pamięci
taterniczki, która zginęła na Zamarłej Turni. Dwie pierwsze strofy wiersza
to poetyckie spojrzenie na Tatry. Obraz stworzony przez Przybosia jest
niezwykle dynamiczny, plastyczny, wzbogacony efektami dźwiękowymi. W
górach panuje cisza, jednak zmącona hukiem wodospadu, czyli wrzaskiem wody
"obdzieranej siklawą z łożyska". Cała groza mających nastąpić wydarzeń
zaklęta jest w groźnym milczeniu gór. Przyroda nie jest tu ukazywana
statycznie, tak jak w wierszach Tetmajera czy Kasprowicza. Przed oczyma
czytelnika rozgrywa się prawdziwy dramat, świat oglądany jest wzburzonym,
przestraszonym okiem taterniczki, która zawisła uczepiona ręką na "obrywie
głazu". Teraz cały jej świat skupiony jest na tej skale. Taterniczka spada
i oglądamy krajobraz odwrócony, niebo zostaje "strącone w przepaść", a
Tatry stają się jej granitową trumną.
Piękne opisy
przyrody najczęściej jednak kojarzą się z umiłowaniem ojczystej przyrody,
rodzinnego domu. Tak właśnie jest w wierszu Władysława Broniewskiego
"Miasto rodzinne". Wiersz ma charakter refleksyjny, jest pełen zadumy nad
niełatwym ludzkim losem i życiem, kiedy "zewsząd czai się rozpacz". Jedyną
ucieczką jest powrót do wspomnień z lat dzieciństwa i młodości,
przypomnienie ukochanych krajobrazów. Poeta z sentymentem wspomina stary
dom na wzgórzu nad Wisłą, sosnowe lasy na mazowieckiej równinie, czerwone
promienie zachodzącego słońca, odbijające się w wiślanej fali. Pełne
miłości do rodzinnego miasta jest żarliwe wyznanie poety:
Wy nie wiecie, jak
tam bija dzwony
stare dzwony o
cichym zmierzchu, , kiedy słońca język czerwony
liże fale rude po
wierzchu.
Z tym miastem
(Płockiem) opuszczonym na zawsze przed laty wiążą się najpiękniejsze
wspomnienia poety, toteż wciąż "idąc przez życie" do nich powraca.
Przyroda jest więc
stale obecna w poezji jako źródło poetyckiego natchnienia i jako przedmiot
estetycznego zachwytu. Piękne opisy krajobrazu pozwalają nam spojrzeć
bardziej wrażliwym okiem na otaczające nas
piękno, a
jednocześnie uczą nas miłości do ziemi ojczystej. Mając w pamięci te
poetyckie opisy spojrzymy na wschód i zachód słońca w górach czy nad
morzem, dostrzeżemy nadchodzącą w pełnej swej krasie wiosnę i rozkwitającą
w ogrodzie różę.
Różne sposoby obrazowania
przyrody w poezji, na przykładzie wybranej epoki literackiej.
Epoką, która wielką wagę
przywiązywała do natury i na różne sposoby ją przedstawiała w poezji, był
romantyzm. Już w okresie preromantyzmu w liryce pojawiły się opisy typowo
romantycznego pejzażu. Angielscy „poeci jezior” opisywali dziką przyrodę
zalanej jeziorami Szkocji. Na jej łonie dumali nad kruchością życia (T.
Percy „Ballady ludowe”). Chętnie opisywali gwałtowne burze, spieniony
brzeg morza, dzikie, niedostępne skały, ruiny starych, gotyckich zamków.
Jednocześnie romantycy często opisy krajobrazu traktowali jako swoiste
odzwierciedlenie stanów duszy.
Bardzo ciekawe obrazy przyrody
odnajdujemy w balladach Adama Mickiewicza. Staje się ona bohaterką na
równi z człowiekiem, ilustruje też dramatyczne przeżycia ludzi. W
balladzie Lilie tragicznym przeżyciom mężobójczyni towarzyszą
odpowiadające tym uczuciom obrazy przyrody:
Zmrok zapada, wietrzyk wieje.
Ciemno, wietrzno, ponuro.
Wrona gdzieniegdzie kracze. I
puchają puchacze.
Niejednokrotnie w balladach
przyroda nie tylko ilustruje przeżycia wewnętrzne bohaterów, ale też
bierze bezpośredni udział w akcji. Zaciera się wówczas granica między
światem przyrody a światem ludzi, poeta dokonuje personifikacji zjawisk
przyrody. W balladzie Świteź jezioro o tej samej nazwie, choć niezwykle
piękne o wieczornej porze, rzadko jest podziwiane, gdyż co noc staje się
miejscem straszliwych wydarzeń:
Bo jakie szatan wyprawia tam
harce,
Jakie się larwy szamocą.
Uczestnictwo upersonifikowanej
przyrody w akcji to także pokazywanie jej nadprzyrodzonej siły. Taką
czarodziejską moc miały kwiaty, które rosły nad brzegiem Świtezi. Lud
nadał im nazwę cary, gdyż to carscy żołnierze zaatakowali bezbronne miasto
w tym czasie, kiedy rycerze wyruszyli na bój. Miasto zostało zatopione,
gdyż tylko taki ratunek mógł zesłać los przerażonym kobietom. Zguba
czekała jednak także każdego ruskiego żołnierza, który próbował zerwać
piękny kwiat.
W „Sonetach krymskich” A.
Mickiewicza przyroda stała się przedmiotem zachwytu i artystycznego opisu.
Na przykład w sonecie „Stepy akermańskie” roślinność stepowa została
porównana do rozkołysanych morskich fal, a kwitnące krzewy burzanu – do
wysp koralowych. Obfitość stepowego kwiecia pozwoliła poecie na porównanie
ich do kwiatów powodzi.
W literaturze polskiej
rozwijającej się w warunkach niewoli narodowej opis piękna ojczystego
krajobrazu ma patriotyczną wymowę.
Tak właśnie dzieje się w epopei
„Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza. Autor, poeta–wygnaniec, nie miał już
nadziei na powrót do Ojczyzny, toteż powracał do kraju lat dziecinnych
oczyma wyobraźni, przywoływał obrazy pól malowanych zbożem rozmaitem,
pozłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem. W Panu Tadeuszu odnajdujemy
bardzo wiele takich opisów przyrody. Urzekający swą prostotą i plastyką
jest opis stawów, zamieszczony w księdze VIII. Stawy opisane są nocą, w
świetle księżyca. Na lewym brzegu rosną kępy łozy, ocieniają go też
wierzby. Prawy brzeg stawu jest piaszczysty, toteż intensywnie odbija
blask księżyca. Ze stawów wypływają dwa strumienie, które potem łączą się
w wąwozie. W opisach przyrody poeta często stosuje personifikację.
Opisywane stawy pochylają ku sobie oblicza, jako para kochanków. Łozy i
wierzby wyglądają jak bujna czupryna młodzieńca, a strumyk na równinie
płynie wolno, jakby drzemał. Równie plastyczny jest opis wschodu i zachodu
słońca, sadu, lasu, chmur, matecznika. Szczególnie charakterystyczny jest
opis chmur, który stanowi swoistą reakcję Tadeusza na zachwyty Hrabiego
nad pięknem lazurowego włoskiego nieba:
U nas dość głowę podnieść ileż
to widoków,
Ileż scen i obrazów z samej gry
obłoków,
Bo każda chmura inna...
Tak więc przyroda w Panu
Tadeuszu jest wyrazem patriotycznych odczuć poety przebywającego z dala od
kraju. Jest także tłem przedstawionych wydarzeń, tworzy odpowiedni
nastrój, a czasem nawet sprzyja bohaterom – burza po bitwie z Moskalami
zalewa mosty i uniemożliwia szybkie rozejście się wieści.
W czasie pobytu Adama
Mickiewicza w Lozannie poeta doznał przypływu natchnienia. Powstały
wówczas Liryki lozańskie, arcydzieła romantycznej poezji. Przepojone
uczuciem smutku, doskonale odzwierciedlają przeżycia wewnętrzne poety, ale
także są przepięknym opisem alpejskiego krajobrazu:
Nad wodą wielką i czysta
Przebiegły czarne obłoki,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła kształty ich marne...
Juliusz Słowacki był także
mistrzem w opisywaniu piękna krajobrazu. Przykładem może być hymn Smutno
mi, Boże, utwór napisany w czasie podróży na wschód, o zachodzie słońca na
morzu przed Aleksandrią, 19 października 1836 roku. Zachodzące słońce
porównane zostało do gwiazdy ognistej, która złocąc niebo i wodę, topi się
w morzu. Oprócz zachwytu czysto estetycznego, obserwacja przyrody wywołuje
u poety żal, poczucie własnej nicości w zestawieniu z odwiecznym pięknem
przyrody.
Tęsknotę do ojczystej przyrody,
do utraconego raju dzieciństwa wyraża Juliusz Słowacki w wierszu W
pamiętniku Zofii Bobrówny. Utwór dedykuje autor córce Joanny Bobrowej.
Przyznaje, że ojczysta przyroda była najwspanialszym źródłem natchnienia
poetyckiego. Kwitnące kwiaty, spadające gwiazdy same układają się w słowa
najpiękniejszego poematu:
Gwiazdy błękitne, kwiateczki
czerwone,
Będą ci całe poemata składać
Ja bym to samo powiedział co
one,
Bo ja się od nich nauczyłem
gadać.