Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi
Majster Bieda
Skąd przychodził, kto go znał, kto mu rękę podał kiedy.
Nad rowem siadał, wyjmował chleb, serem przekładał i dzielił się z psem.
Tyle wszystkiego co z sobą miał - Majster Bieda.
Czapkę z głowy ściągał, gdy wiatr gałęzie chylił drzewom.
Śmiał się do słońca, śpiewał do gwiazd, drogę bez końca co przed nim szła
Znał, jak pięć palców, jak szeląg zły - Majster Bieda.
Nikt nie pytał skąd się wziął, gdy do ognia się przysiadał.
Wtulał się w krąg ciepła, jak w kożuch, znużony drogą wędrowiec boży,
Zasypiał długo gapiąc się w mrok - Majster Bieda.
Aż nastąpił taki rok. Smutny rok, tak widać trzeba.
Nie przyszedł Bieda z zieloną wiosną, miejsce gdzie siadał zielskiem zarosło.
I choć nie jeden wytężał wzrok, choć lato pustym gościńcem przeszło,
Z rudymi liśćmi, z jesieni schedą, z wiatrem niesiony odpłynął w przeszłość - Majster Bieda.