Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi


1.4.7. DZIALANIE I ZANIECHANIE

Do rozwiazania pozostala jeszcze ostatnia zagadka dotyczaca sprawy Blanda. Czy przyjete przez sad orzeczenie pozwala lekarzom zabijac pacjentow? Tak wlasnie twierdza przeciwnicy eutanazji. Luke Gormally, dyrektor chrzescijanskiego Linacre Centre for Health Care Ethics w Londynie, wyrazil sie bez ogrodek: "Wydajac orzeczenie w sprawie Blanda, sedziowie Izby Lordow uznali eutanazje bez zgody pacjenta za legalna."17 Co wiecej, na podstawie tego, czego dotad sie dowiedzielismy, wydaje sie, ze konkluzja ta jest nieunikniona. Sedziowie upowaznili lekarzy Blanda do podjecia dzialan, ktorych "ostatecznym celem" miala byc jego smierc. Wydali swe orzeczenie kierujac sie ocena, ze Bland nie odnosi korzysci z przedluzania zycia (albo, jak lord Browne-Wilkinson, przekonaniem, ze rozsadna byla taka wlasnie ocena dokonana przez lekarzy Blanda). Do czegoz innego sie to sprowadza, jak nie do przyzwolenia, by lekarze zabijali niektorych pacjentow - przynajmniej pacjentow w stanie trwale wegetatywnym? Lecz dlaczego wylacznie takich?

Ich lordowskie moscie nie sadzili jednak, aby legalizowali

87

eutanazje. Powody tego przekonania podal lord Goff of Chievely:

Musze jednak w tym miejscu stwierdzic z naciskiem, ze prawo
wprowadza zdecydowana roinice miedzy przypadkami w ktorych
lekarz decyduje sie nie udzielac pacjentowi leczenia, lub opieki
mogacych przedluzyc mu zycie, badz postanawia zaprzestac ich
udzielania, oraz przypadkami, gdy podejmuje decyzje, aby przez
podanie letalnej dawki leku czynnie przerwac zycie pacjenta. Jak
juz poprzednio wskazalem, to pierwsze postepowanie moze byc
zgodne z prawem... lecz nie jest zgodne z prawem podawanie przez
lekarza lekow z intencja spowodowania smierci pacjenta nawet
jesli do czynu tego sklania go humanitarne pragnienie skrocenia
jego cierpien, obojetnie jak wielkie moglyby one byc... Dzialac
w ten sposob oznacza bowiem przekroczyc Rubikon miedzy - z je-
dnej strony - opieka nad pacjentem i - z drugiej - eutanazja:
czynnym spowodowaniem smierci pacjenta w celu zaoszczedzenia
mu cierpien lub ich przerwania. (s. 368)

Zasadnicze znaczenie ma zatem rozroznienie miedzy czynnym przerwaniem zycia przez zrobienie czegos i przerwaniem zycia wskutek zaniechania lub zaprzestania postepowania lekarskiego niezbednego dla podtrzymania zycia. Rozroznienie to juz od dawna jest przedmiotem dyskusji filozofow i bioetykow, ktorzy powiedzieliby, ze lord Goff dopuszcza eutanazje bierna, a odrzuca czynna.

W sporze bioetykow, czy ma sens dopuszczenie eutanazji biernej, jesli odrzuca sie czynna, wylaniaja sie zawsze te same dwa problemy: jak nakreslic granice miedzy nimi i - jesli zostanie juz nakreslona - czy jest wystarczajaco doniosla etycznie, by uniesc przywiazane do niej znaczenie moralne. Co do pierwszej kwestii, to wystepujacy w roli rzecznika praw Tony'ego Blanda James Munby twierdzi, ze usuniecie sondy odzywiajacej bylo dzialaniem, a nie zwyklym zaniechaniem; a zatem - zdaniem Munby'ego - jej usuniecie czynnie spowodowalo smierc Blanda. Odpowiedz lorda Browne-Wilkinsona na ten zarzut ujawnia, jak trudne moze byc nakreslenie roznicy miedzy dzialaniem i zaniechaniem. Twierdzi on, ze usuniecie sondy:

88

jest niewatpliwie dzialaniem, podobnie jak wylaczenie respiratora
w przypadku pacjenta, ktorego zycie podtrzymuje sztuczna wen-
tylacja. Lecz moim zdaniem czyn ten w zadnym wypadku nie moze
byc uwazany za dzialanie, poniewaz oznaczaloby to nakreslenie
miedzy dzialaniem i zaniechaniem granicy tak cienkiej, ze nie do
przyjecia. Gdyby nie usunieto sondy odzywiajacej, lecz pozosta-
wiono ja na swoim miejscu, nie podajac przez nia zywnosci do
zoladka pacjenta, nie bylby to akt dzialania. Nastepnie... gdyby
wylaczenie respiratora uwazac za dzialanie, ten sam skutek otrzy-
mano by instalujac mechanizm zegarowy wymagajacy nastawiania
co dwanascie godzin; nastawienia uniemozliwiajacego funkcjono-
wanie maszyny nie mozna by uwazac za dzialanie. Moim zdaniem
w istocie ma tu miejsce zaniechanie zywienia lub wentylacji; usu-
niecie sondy nosowo-zoladkowej lub wylaczenie respiratora sa
zwyklymi przypadkami zaniechania. (s. 384)

Takie nakreslenie roznicy miedzy dzialaniem a zaniechaniem prowokuje zarzut, ze jesli pacjent dobrze rokuje, lecz czasowo potrzebuje respiratora, to intruz majacy powody chciec jego smierci moglby ja spowodowac wylaczajac respirator. Bylaby to zbrodnia doskonala, poniewaz nie byloby tu dzialania, ktore mozna by uwazac za zamordowanie pacjenta. Zarzutem tym zajmuje sie lord Goff:

Chociaz intruz moglby dokonac tego samego czynu, co lekarz,
ktory zaprzestaje podtrzymywania zycia, to jednak czyn intruza
stanowi ingerencje w postepowanie podtrzymujace zycie, zlecone
przez lekarza. A zatem, podczas gdy lekarz zaprzestajac podtrzy-
mywania zycia jedynie pozwala pacjentowi umrzec wskutek zaist-
nialego juz wczesniej stanu, intruz interweniuje czynnie, by unie-
mozliwic lekarzowi przedluzanie zycia pacjenta, a wiec czyn taki
nie moze byc sklasyfikowany jako zaniechanie. (s. 369)

Lord Mustill zdaje sobie sprawe, ze roznica miedzy dzialaniem i zaniechaniem jest "moralnie i intelektualnie watpliwa" i sadzi, ze niewielkie sa szanse, by miala zastosowanie w sytuacji prawnej, ktorej podstawy etyczne juz i tak sa sporne. Niemniej - powiada - zmuszony jest podjac probe zastosowania takiego rozroznienia i takze uznaje, ze przedstawiony sposob postepowania podpada pod kategorie zaniechania. (s. 399)

89

"Rubikon , o ktorym mowil wczesnie lord Goff nie jest wcale szeroka rzeka! W najlepszym wypadku jest pelnym meandrow strumieniem, ktory wydaje sie nieomal wysychac, pozostawiajac po sobie jedynie rzedy kaluz. Trudno powiedziec, czy sedziom-lordom udalo sie w koncu oddzielic przypadki czynnego spowodowania smierci od przypadkow, w ktorych lekarz "jedynie" pozwala pacjentowi umrzec wskutek istniejacego juz stanu. Na szczescie nie musimy sie dluzej zajmowac tym problemem, poniewaz dla naszych dociekan znacznie wieksze znaczenie etyczne ma kwestia druga: czy roznica miedzy zaprzestaniem postepowania lekarskiego podtrzymujacego zycie i czynnym spowodowaniem smierci moze miec to znaczenie moralne, jakie nadajajej ci, ktorzy sa zdania, ze to pierwsze jest wlasciwym postepowaniem lekarskim, a to drugie morderstwem?

Sedziowie Izby Lordow, nawet stwierdzajac z naciskiem, ze taka wlasnie granice wyznacza prawo, zdaja sobie sprawe, ze w tym miejscu prawo i etyka rozchodza sie i ze cos z tym trzeba zrobic. Lord Browne-Wilkinson wyrazil nadzieje, ze parlament znowelizuje prawo. Znamienne, ze konczac swe orzeczenie przyznal, iz nie umie podac etycznych podstaw podjetej przez siebie decyzji.

I wreszcie, wniosek, do ktorego doszedlem, niektorym wydawac
sie bedzie nieomal irracjonalny. Jakze moze byc zgodne z prawem
przyzwolenie na wprawdzie bezbolesna, lecz powolna, ciagnaca sie
tygodniami smierc pacjenta wskutek braku pozywienia, natomiast
niezgodne z prawem spowodowanie jego natychmiastowej smierci
za pomoca letalnego zastrzyku, co przeciez oszczedziloby dodat-
kowych ciezkich przezyc rodzinie, ktora juz i tak dotknela trage-
dia? Sadze, ze etyce trudno jest znalezc jakas odpowiedz na to
pytanie. Lecz niewatpliwie takie jest prawo, i nic z tego, co powie-
dzialem, nie podwaza twierdzenia, ze dzialanie z zamiarem prze-
rwania zycia jest i pozostanie morderstwem. (s. 387)

Lord Mustill byl tak samo szczery, a jeszcze bardziej niezadowolony ze stanu prawa:

90

Dla wniosku, ze wydane orzeczenie daje sie obronic, rozstrzygaja-
ce znaczenie ma nakreslone przez prawo karne rozroznienie mie-
dzy dzialaniem i zaniechaniem, co z kolei w konieczny sposob
pociaga za soba rozroznienie miedzy - z jednej strony - tym, co
czesto sie nazywa "zabojstwem z litosci" (kiedy podejmuje sie
pewne srodki medyczne dla przerwania zycia cierpiacego pacjen-
ta), a - z drugiej - sytuacja, z jaka mamy do czynienia obecnie,
kiedy celem zaproponowanego sposobu postepowania jest, z row-
nie humanitarnych wzgledow, przerwanie zycia Anthony'ego
Blanda przez odstawienie podstawowych srodkow niezbednych do
zycia. Sadze, ze wyrazny niepokoj, jaki odczuwam obierajac te
wlasnie droge przez prawny i etyczny labirynt, wywolany jest
w znacznej mierze wraieniem, ze bez wzgledu na to, jak bardzo
mogloby roznic sie uzyte slownictwo, status etyczny obu tych spo-
sobow postepowania jest nieodroznialny. Odrzucajac apelacje oba-
wiam sie jednak, ze wszystkim, co moze zrobic Wysoka Izba, jest
wskazanie znieksztalcen pewnych struktur prawnych, chybionych
zarazem moralnie i intelektualnie. Lecz nadal jest to prawo i musi-
my je brac takim, jakim jest. (s. 388-389)

Zapewne wlasnie te odczucia mial na mysli lord Lowry, kiedy podsumowujac swoj wlasny sad mowil o istnieniu mozliwego pekniecia - "ktore dostrzegl moj czcigodny i uczony przyjaciel, lord Mustill - miedzy starym prawem a nowa medycyna i takze - dodalbym - nowa etyka". Zakonczyl wskazujac na potrzebe zmian legislacyjnych:

Wazne, szczegolnie w dziedzinie prawa karnego, regulujacego lu-
dzkie postepowanie, jest istnienie zgodnosci miedzy spolecznym
pojeciem, czym jest prawo, i wyobrazeniem, co jest sluszne. Do
prawodawcow nalezy wykrywanie jakichkolwiek rozbieznosci
miedzy tymi dwoma wyobrazeniami i podjecie odpowiednich dzia-
lan dla ich zniwelowania. (s. 379-380)

W Wielkiej Brytanii sprawa Anthony'ego Blanda na razie okreslila prawna sytuacje pacjentow, ktorzy nigdy nie odzyskaja swiadomosci. Pacjenci tacy nie odnosza z zycia zadnej korzysci, zatem lekarze moga zgodnie z prawem zaprzestac ich odzywiania w celu przerwania ich zycia. Decyzje sadow zdjely z prawa niezwykly obowiazek ochrony zycia bedacego jedynie

91

istnieniem biologicznym. Sedziowie-lordowie zrobili odwazny krok uznajac, ze niezbedna jest przynajmniej swiadomosc, aby trwanie zycia mialo jakas wartosc. Przesuneli zarazem granice miedzy tym, co jest, a tym, co nie jest morderstwem. Przed ich orzeczeniem czyn z intencja spowodowania smierci niewinnej istoty ludzkiej oznaczal narazenie sie na zarzut morderstwa. Obecnie postepowanie z zamiarem przerwania zycia zgodne jest z prawem, jezeli pacjent nie odnosi korzysci z dalszego jego przedluzania. Nie jest natomiast zgodne z prawem (czynne) dzialanie majace na celu przerwanie takiego zycia: wyznacza to nowa granice pojecia morderstwa. Co zatem jest dzialaniem? Wydaje sie, ze wylaczenie respiratora lub usuniecie sondy odzywiajacej nie jest dzialaniem, jest nim natomiast podanie letalnego zastrzyku; ale poza tym trudno przewidziec, co sad moglby uznac za czyn bedacy dzialaniem, a co nie. A w kazdym razie - jaka jest etyczna podstawa tego rozroznienia? Jak sie zdaje, wiekszosc sedziow Izby Lordow sklonna byla przyznac, ze odpowiedz brzmi: zadna. Zgodnie ze slowami lorda Mustilla: prawo stalo sie "chybione zarazem intelektualnie i moralnie".

Lordowie zastali struktury prawne, ktore pozwalaly na pewne - choc niewielkie - pole manewru. W granicach tych zrobili wszystko, co mogli, by w sprawie Anthony'ego Blanda wydac rozsadny wyrok i by zwrocic prawo w nowym kierunku, w ktorym mogliby podazac nastepni sedziowie. Zdawali sobie przy tym sprawe z etycznej niespojnosci swego stanowiska, lecz stwierdzili, ze nie potrafia uporac sie z tym problemem i moga jedynie zwrocic na niego uwage parlamentu. Nie potrzebowali jednak robic niczego wiecej, aby jasno ukazac koniecznosc nowego podejscia do decyzji w sprawach zycia i smierci.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  •