ďťż

Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi



MAGICZNE PRZYGODY KUBUSIA PUCHATKA

Część IV : Misteries of rain

Wstawał kolejny wspaniały czerwcowy dzień... Radio Maryja zapowiadało tydzień
upalnej, słonecznej pogody...
W takim razie dlaczego kurwa twoja mać nad moim domem ciągle wisi jakaś jebana
chmura i pada jebany deszcz.. - darł się Tygrysek do słuchawki.
Mój synu... my jesteśmy radiem katolickim, przenoszącym dobrą nowinę a nie
stacją meteorologiczną. A tak w ogóle to nie klnij mój synu bo jesteś na
wizji, tzn. na fonii i wszyscy cię słyszą...- Odezwał się ksiądz prowadzący
audycję w radiu Maryja.
W takim razie.... trzy słowa dla ojca prowadzącego.... "chuj ci w dupę!" !! -
wrzasnąłTygrysek i rzucił słuchawkę.
Kiedyś rozwalę im tą chrześcijańska budę... Jebany kler... Krzyku trzeba mi...
kiedy szept... bojaźliwie łka... - Tygrysek podśpiewując wyszedł przed domek.
Pierdolę taką robotę... ten jebany deszcz sprał mi prawie całe prążki... idę
na piwo... - już po chwili Tygrysek był pod budką z piwem gdzie leniwie
sączyli złoty trunek Puchatek, Kłapouchy i Królik.
Mam w dupie taką robotę. - rzekł Królik.
Cały czas pada... I nie zanosi się na rozpogodzenie.... A do tego jeszcze
jebane radio Maryja ciągle ogłasza jaka my tu mamy słoneczną pogodę...
Nienawidzę tych skurwieli...- wycedził przez zęby.
Fakt. Są upierdliwie wkurwiający... - dodał Puchatek.
A może by tak ich rozjebać... -jęknął głucho Kłapouch.
To nie jest taki głupi pomysł ale na razie poza deszczem i ich głupimi
komentarzami nie mam motywacji.... Może kiedy indziej... - rzekł Tygrysek i
już miał odchodzić gdy nagle rozległ się krzyk Prosiaczka...
Mam! Mam! Eureka! Mam ! Veni Vidi Vicjusz! Odkryłem, znalazłem...
Przewidziałem! - darł się Prosiaczek.
I czego się dzesz! - zapytał z wieśniackim akcentem Tygrysek.
Bo znam wreszcie deszczową tajemnicę !! -krzyczał podniecony Prosiaczek.
Jaką tajemnicę ? Zapytał Kłapouchy.
No, wiem dlaczego pada deszcz !
To chyba każde dziecko wie! Zauważył Puchatek.
No kurwa, nie o to mnie chodzi! Wim czymu deszcz pada akurat u nas! To przez
jebane radio Maryja. A raczej przez ich stację nadawczo - odbiorczą w naszym
lesie. Ona ma tam mały generator deszczu. Klechy wymyśliły że można spuścić
deszcz właśnie u nas i powiedzieć że to kara boska!. Trzeba rozjebać stację i
w tedy deszcz przestanie padać! - podniecenie Prosiaczka sięgnęło zenitu.
No to teraz mam motywację! Panowie ! Zaczynamy akcję dywersyjną pod nazwą
"Klecha".
Krzyknął rozentuzjazmowany Tygrysek. Ja i Puchatek tworzymy grupę dywersyjno -
sabotażową a Królik, Prosiaczek i Kłapouchy będą odwracać uwagę
nieprzyjaciela.
A co z Krzysiem? - zapytał nieśmiało Prosiaczek.
A co ma być ? Kula w łeb i do ziemi! Stwierdził Kłapouchy.
Dość! Prosiaczek niech idzie na zwiady a my tymczasem układamy plan. - rzekł
stanowczo Tygrysek.
Po chwili Prosiaczek był już na zwiadach a reszta brygady zaczęła układać
plan.
Ja proponuję rozciąć ogrodzenie i w ten sposób dostać się do środka. Zaczął
powoli Królik.
Każdego napotkanego strażnika należy bestialsko mordować - dodał Kłapouchy.
No to strażnikami zajmie się Kłapouchy. A jak rozwalimy urządzenia
elektryczne? Zapytał Tygrysek.
Gófer miał w swoich podziemiach kupę dynamitu! Z nim trzeba pogadać. Zauważył
Królik.
Zapomniałem ci powiedzieć ale kiedy ty byłeś naćpany to my zjedliśmy Gófera...
Tak wyszło... Stwierdził z żalem Kłapouchy.
Nawet nie chce mi się z wami dyskutować.... Dobra. Niech Puchatek skoczy do
domku Gófera po parę lasek dynamitu a później skoczymy do pana sowy.. on na
pewno umi zrobić bombę! Stwierdził Królik.
Ok.! To na zrazie.! I cała brygada rozeszła się w tylko sobie znanych
kierunkach. Po paru godzinach wszyscy byli z powrotem.
Macie dynamit? Zapytał Tygrysek.
Momy!
Co tam na zwiadach? Zapytał Tygrysek Prosiaczka.
No więc. Mamy problem bo nie ma ogrodzenia tylko jebany stalowy murek. Nie do
przebicia nawet dynamajtem. Ale możemy wjechać do środka samochodem stojącym
przed wejściem. A urządzenia elektryczne są standardowe tak więc nie będzie
problemu z rozwałką. Zakończył swą opowieść Prosiaczek.
Dobra. Tera idziemy do pana Sowy. On nam zrobi dajnamajt. Zarządził Tygrysek
po chwili cała piątka była już u pana Sowy.
Te, Sowa. Zrób nam dajnamajt bomb. Bo gofera ni ma w pobliżu. Zagadną z
wieśniackim akcentem Puchatek.
Nie umiecie zrobić DaBomb? Wy debile....hehe. Pan Sowa po raz kolejny
udowodnił swą wyższość umysłową.
Siarap Sowa bo zaraz rozwalimy ci tą budę i będziesz def! Zagroził Puchatek.
Dobra już dobrze.... macie.... Pan Sowa szybkimi ruchami sklecił dabomb i dał
ją naszej dzielnej brygadzie.. A co z nią chcecie zrobić , jeśli można
zapytać?
Nie można. A donieś coś policji to my już powiemy komu trzeba dlaczego
zgłosiłeś się na ochotnika jako opiekun pierwszoklasistów z pobliskiej
podstawówki. I jak im pokazałeś kamerę i jak oni w zamian pokazywali ci swoje
ptaszki ty stary zboczeńcu.
Dobra...dobra... macie i spierdalajcie!.
I cała nasza dzielna brygada wyruszyła w stronę siedziby radia Maryja.
Kłapouch jak to zwykle w takich sytuacjach bywa zaczął śpiewać:
".. if you christian and you know it cross your self! If you christian an you
know it blow your self. If you christian and you know it and you really wants
to show it, if you christian and you know it kill your self!..."
"...harvesting helpless christian spiryts...." zamruczał głucho Puchatek.
"hewelni fater is streczing his hand a beging prajing for mersy. Wi split off,
piss of his hołly flesz ływ łejting for anholly" Zamruczeli z wieśniackim
akcentem wszyscy.
Dobra! Zamknąć dzioby. Jesteśmy niedaleko bramy. A tak bajdełej to w jaki
sposób chcesz wjechać tym samochodem??? Zapytał Puchatek.
To proste. Odparł Prosiaczek. Kłapouchy zagada strażników a my porwiemy
samochód...Kłapouchy co robisz ???
Piłuję.. Rzekł spokojnie Kłapouchy.
To widzę ale co piłujesz??? Zapytał ponownie Prosiaczek.
Robię sobie obrzyna. Piłuję lufę od mojej dwururki. Odparł spokojnie
Kłapouchy.
Dobra... Okej.. Ruszaj zagadać tamtych pacanów na stróżówce. Rozkazał
Tygrysek.
My ruszamy zaraz za tobą. Kłapouchy schował strzelbę w rękawie swojego
prochowca i udał się w kierunku stróżówki. Po chwili był już obok samochodu...
Była to wspaniała opancerzona limuzyna z przyciemnianymi szybami. Kłapouchy
dyskretnie przemknął bokiem i powoli zbliżył się do wartownika...
Hej madafaka! Krzykną. Strażnik odwrócił się na pięcie i w tym samym momencie
wielka eksplozja przeniosła jego plecy parę metrów dalej od reszty ciała..
...Nigdy nie byłem dobry w rozmowach z nieznajomymi... Chopaki! Idziemy...
Wrzasnął Kłapouchy w kierunku Tygryska i innych. W tym momencie poczuł gaz
rurkę na swojej głowie. Uderzenie było tak silne że Kłapouchy przeleciał parę
metrów i uderzył w ogrodzenie. Gdy się odwrócił jego oczom ukazała się dziwna,
mroczna postać.. Było to skrzyżowanie Arnolda Szwarcenegera i matki Teresy z
Kalkuty.
Ty mały skurwielu..... Rzekła postać. Teraz przeprowadzę ci trepanacje
czaszki.... tym... Nie dokończyła jednak gdyż przewróciła się i z hukiem
uderzyła o ziemię... Zza samochodu wyłonił się Prosiaczek z kijem bejzbolowym.
Zapomniałem ci powiedzieć że w samochodzie siedzi jakiś dryblas... rzekł
spokojnie Prosiaczek.
Dzięki. Odparł spokojnie Kłapouchy. Pakujemy go do bagażnika... Pojeździ z
nami na Popieuszkę. Rzucił Kłapouchy.
Ładujemy się do bryki! krzyknął Tygrysek. Puchatek z karabinem maszynowym na
dach.
Kłapouchy prowadzi.. Ja... siedzę z tyłu. No ruszać się do kurwy nędzy!
Tygrysek skakał jak poparzony. Ruszyli.. Tymczasem w domu na środku
dziedzińca....
...Bardzo dziękujemy że zechciał ojciec nas zaprosić na tę skromną kolację z
30 dań... Rzekła z uśmiechem mama Krzysia.
Ależ to żaden problem... Pieniądze z tacy nie mogą się przecież zmarnować...
Odparł z jeszcze większym uśmiechem ksiądz proboszcz.
Ale przecież te pieniądze miały iść na biedne dzieci... rzekł Krzyś.
Nie gadaj... jedz. Powiedziała mama wpychając mu do ust chochlę z kawiorem.
Wtem wielki huk przerwał ciszę i do jadalni przez ścianę wtoczył się samochód
z naszą dzielną brygadą. Daj ju fakin christians!
Zawył tygrysek i wywalił serię prosto w mamę Krzysia.
32 pociski dorobiły drugi uśmiech jej obliczu.
DOOM! Wrzasną Kłapouchy i rzucił się na księdza. Dzie jest radiostacja jebany
klecho???
Tttam zzza ro ro giem - odpowiedział ksiądz.
Dzięki. Odparł Kłapouchy i pociągnął za spust.
Po chwili mózg księdza zdobił pobliską ścianę.
Mam cię ty mały geju.... Prosiaczek wsadził lufę swojego uzi Krzysiowi prawie
do gardła.
Profe... ne fabijaj mne. Jęczał przerażony chłopak. Wtem otworzyły się drzwi.
On jest nasz!
ŁOWCY PIP???? Krzykną zdziwiony Tygrysek.
Właśnie dowiedzieliśmy się że aby nasz przywódca DonVasyl™ mógł przeżyć musi
zjeść serce geja... Krzyś jest nam potrzebny.... Musimy go mieć... Rzekł ósmy
z nich.
Okej, okej... jest wasz.... Prosiaczek zawiedziony powoli wyciągną lufę z jamy
ustnej Krzysia... Ale jeśli oni cię nie dopadną, ja cię znajdę... nawet u
diabła w dupie... Prosiaczkowi oczy zaszły krwią...
Co tu tak śmierdzi...? Zapytał Kłapouchy...
To tylko Krzyś się zesrał... Puchatek był kurewsko bezpośredni.
Dobra my go zabieramy a wy róbcie co chcecie.. Powiedział trzeci łowca pip.
Noo. Spadamy na całego. Rzekł piąty łowca pip, po czym obydwaj wzieli Krzysia
i wybiegli z pokoju.
Dobra. Kłapouchy. Bierz da bomb i instaluj przy radiostacji... my tymczasem
wywleczemy brykę z budynku i szykujemy się do odwrotu. Tygrysek doskonale czuł
się w roli dowódcy.
Ok. Już po chwili cały budynek był zaminowany, a nasza brygada ruszała z
piskiem opon z dziedzińca. Po chwili potężna eksplozja rozdarła ciszę....
No to mamy ich z głowy... zaraz przestanie padać... Rzekł z uśmiechem
Puchatek.
Pppppannowie... mam pytanie... dlaczego zamiast ognia na horyzoncie widzę
atomowy grzybek i goniącą nas falę uderzeń.... nie dokończył jednak Prosiaczek
gdyż podmuch wyrzucił samochód 30 metrów w górę....Po paru minutach lotu
samochód z impetem uderzył w domek Królika.
Jak zwykle w mój domek... jak zwykle Jęknoł głucho Królik.
Zamknij ten swój ryj i módl się aby ta bryka był zabezpieczona ołowiem bo
inaczej będziemy świecić w nocy.
Wtem klapa bagażnika się otworzyła i wyskoczył z niej poznany wcześniej
dryblas...
Ja pierdolę... Aleście kurwa nawywijali... no to oznacza wojnę.... Ja was...
Nie dokończył jednak gdyż salwa z Kłapouchego obrzyna oberwała mu pół głowy...
To za tamtą gaz rurkę... Splunął Kłapouchy na ciepłe jeszcze zwłoki.
Czy wy kurwa wiecie kto to był...?? zapytał przerażony Puchatek.
Jakiś mocarny klecha.... Odparł spokojnie Prosiaczek.
To był Ojciec Tadeusz Rydzyk. Założyciel radia maryja...
Cóż.... umarł król, niech żyje król... Zakopcie go w ogródku Królika i
zapomnijmy o całej sprawie... chyba zaczyna się przejaśniać.... Stwierdził z
uśmiechem Tygrysek. Po czym cała piątka zabrała się do kopania grobu....
Mam pytanie... Dlaczego miałem wrażenie że to był wybuch jądrowy...? zapytał
nie pewnie Królik.
Pewnie ten jebany sowa pomylił dynamit ze wzbogaconym uranem ze swojej małej
elektrowni... Dać debilowi marchewkę to się pokaleczy.... rzekł Tygrysek...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  •