Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi


-----------------------------------------
autor : Juliusz S³owacki
tytu³ : Król-Duch
podtytu³ : Rapsod pierwszy
sygnatura : b00238
opracowa³ : Magdalena Paczyñska
_______
)_______) Ze zbiorów Biblioteki Sieciowej
)_______)
)_______)
-----------------------------------------
Niniejszy plik przeznaczony jest jedynie do prywatnego u¿ytku.
Jakiekolwiek u¿ycie go do celów komercyjnych wymaga pisemnej zgody Poland.com SA
-----------------------------------------



Pie¶ñ I

Pie¶ñ I

I
Cierpienia moje i mêki serdeczne,
  I ci±g³± walkê z szatanów gromad±,
Ich bronie jasne i tarcze s³oneczne,
  Jamy wê¿ow± nape³nione zdrad±...
Powiem... wyroki wype³niaj±c wieczne,
  Które to na mnie dzisiaj brzemiê k³ad±,
Abym wy¶piewa³ rzeczy przeminiête
I wielkie duchów ¶wiêtych wojny ¶wiête. 
II
Ja, Her Armeñczyk, le¿a³em na stosie
  Trupem... przy niebios jasnej b³yskawicy.
Kaukaz w piorunów siê ci±g³ym rozg³osie
  Odzywa³ do ech ciemnej okolicy;
Niebo sczernia³o... ale ¶wieci³o siê
  Grzmotami... jak wid szatañskiej stolicy...
A ja, ¶wiec±cy od ci±g³ego grzmota,
Le¿a³em. - Zbroja by³a na mnie z³ota. 
III
I duch niewysz³y z umar³ego cia³a
  Czu³ jak±¶ dumê, ¿e spokojnie le¿y;
A nad nim ziemia poruszona grzmia³a
  I unosi³y siê duchy rycerzy. -
Trójca widm mój stos ogniem zapala³a,
  A ja czeka³em, a¿ piorun uderzy:
Tak by³em pewny, ¿e w owe rumiane
Grzmotem powietrze - jak duch zmartwychwstanê. 
IV
Ju¿ przybli¿a³y straszne czarownice
  Chwast zapalony i suche pio³uny,
I moje blade o¶wieciwszy lice,
  Wrzeszcz±c, posêpne swe ¶piewa³y runy:
Kiedy je trzas³y a¿ trzy b³yskawice
  I trzy siarczane, ogniste pioruny,
I tak strzaska³y p³omienie czerwone,
¯em je nie martwe s±dzi³, lecz zniknione. 
V
Wtenczas to dusza wyst±pi³a ze mnie,
  I o swe cia³o ju¿ nie utroskana,
Ale za cia³em p³acz±ca daremnie,
  Ca³a poddana pod wyroki pana,
W Styksie, w letejskiej wodzie albo w Niemnie
  Gotowa traciæ rzeczy ludzkich miana,
Posz³a: - a wiedz± tylko wniebowziêci,
Czym jest moc czucia a strata pamiêci! 
VI
Tam, kêdy dusze jasne jak brylanty
  Swe dobrowolne czyni³y wybory,
Moc utrudzona biegiem Atalanty
  Szuka³a tylko szczê¶cia i pokory...
Orfeusz miêdzy ptaki muzykanty
  Szed³ umêczony i na sercu chory;
A jam pomy¶la³, ¿e mu ¶piewem bêdzie
Sk³adaæ i skrzyd³a rozszerzaæ ³abêdzie. 
VII
Ulises poszed³ w prostego oracza,
  Aby odpocz±³ po swych wêdrowaniach. -
Tak ludziom Pan Bóg zmêczonym wybacza
  I odpoczywaæ daje w zmartwychwstaniach!
Niech wyniszczony prac± nie rozpacza,
  ¯e mu na ogniach braknie i b³yskaniach,
Ani te¿ my¶li, ¿e jest upominek
Dla ducha wiêkszy jaki - nad spoczynek... 
VIII
Ja sam, z harmoni± obeznany m³od±
  W³asnego cia³a, nie chcia³em odmiany
I siad³em smutny nad letejsk± wod±,
  Nie usta moje myj±c - ale rany.
Odt±d ju¿ nigdy nad cielesn± szkod±
  Nie p³aka³ mój duch z cia³a rozebrany.
Ani za wielk± sobie bra³ wymowê
Otwieraæ tych ran usta purpurowe. 
IX
Wszak¿e letejsk± przyk³adaj±c wodê
  Do ran - by pamiêæ bole¶ci straci³y -
Niejedn± poniós³ na pamiêci szkodê,
  Niejeden obraz straci³ senny, mi³y.
Jutrzenek greckich ró¿an± pogodê
  Duchy mu nagle rêk± zas³oni³y,
A pokaza³y - jako ¶wit daleki -
Umi³owan± odt±d - i na wieki! 
X
Ani gwia¼dzi¶cie, co siê w morzach pal±,
  A maj± w ¶wietle têczowe kolory
I s± gwiazdami w ciemnicy pod fal±
  Tak b³yszcz±cymi, ¿e mórz dziwotwory
Delfiny w morzu swoje ³uski skal±
  I obchodz± je cicho, jak upiory,
A p³yn±æ wierzchem nad nimi nie ¶miej± -
Tak mocno w morzu te gwiazdy ja¶niej±: 
XI
Ani tych gwia¼dzic jasno¶æ tajemnicza
  Tak nie przera¿a owe pierwop³ody,
Jak piêkno¶æ, któr±m ja pozna³ z oblicza
  We mg³ach letejskiej zapomnienia wody.
Nad ni± d¼wiêk - duchów girlanda s³owicza; -
  Pod ni± - jakoby z³ote zaj¶cia schody
Na ¶wiat daleki i zamglony wiod³y,
Na kwiatki jasne pod ciemnymi jod³y. 
XII
Z tych ³±k i z tych puszcz jakby wiatr poranny
  Pie¶ni± zaprasza³ na ziemiê szczê¶liw±;
Szed³em... choæ strza³y numidzkimi ranny...
  Niepewny, czy ¶mieræ? czy ¿ywota dziwo?
Czy Irys... któr± na ¶wiat znosi szklany
  Ob³ok?... a têcze ¶wiec±ce nad niw±
Tyle kolorów i s³oñc tyle maj±,
  ¯e j± nad ziemi± na ¶wiat³ach trzymaj±? 
XIII
Ona przede mn± do lesistych zacisz
  Wesz³a... a harfy ¶piewa³y wiatrzane:
"Dobrze j± poznaj - bo wkrótce utracisz.
  Jak sny przez dobre duchy malowane;
¯ywot... tysi±cem ¿ywotów zap³acisz -
  A zawsze jedn± tê serdeczn± ranê
Przyci¶niesz w piersi rêkami obiema -
Tê jedn± smêtn± ranê - ¿e jej nie ma! 
XIV
"S³awê ci damy... kecz tobie obrzydnie -
  Serce ci damy... ale spustoszeje.
Przyjdzie do tego, ¿e bêdziesz bezwstydnie
  Ur±ga³ w Bogu maj±cym nadziejê".
Na to Ja: "Niechaj me oczy rozwidniê
  Rubinem, który z jej ust ¶wiat³o leje -
A nie dbam o to, co miê dalej czeka:
¯ywoty ducha - czy mêki cz³owieka? 
XV
"W jednê girlandê mêki me uwi±¿ê
  Jak cz³owiek, który za tysi±ce czuje,
I t± girland± jako ¶wiata ksi±¿ê
  Czo³o uwieñczê i ukoronujê;
Niechaj¿e na mnie id± duchy wê¿e!
  Niech miê ¶wiat walczy otwarcie lub truje!
Niech miê ognist± otoczy otch³ani±...
Choæby a¿ w piek³o wiod³a - pójdê za ni±!" 
XVI
Pamiêtam ten g³os - i straszne zaklêcie,
  Na które odwrzas³ mi duch: "To Królowa!"
I ca³e mego ducha wniebowziêcie
  Upad³o... A wtem jasno¶æ przysz³a nowa,
I w tym powietrzu jako w dyjamencie
  Ukaza³ siê wid... Piêkno¶æ.... córka S³owa,
Pani którego¶ z ludów na pó³nocy,
Jak± judejscy widzieli prorocy... 
XVII
S³oñce lec±ce trzyma³a nad czo³em,
  A miesi±c srebrny pod nogami gniot³a;
Sz³a nad lasami i lecia³a do³em
  Nad chaty, jako komeciana miot³a;
Têcze j± ci±g³ym oskrzydlonym ko³em,
  W s³oñcu girlandy niby z kwiatów plot³a,
I na powietrze rzuca³a niedbale
Per³y - ja¶miny i maki - korale. 
XVIII
B³êkit siê ca³y zdawa³ u¶miechniony,
  Pe³ny jêzyków z³otych niby fala.
Jak atlas, który bierze ró¿ne tony
  I dr¿±c swe hafty gwia¼dziste zapala -
Tak niebo za Ni± od pó³nocnej strony
  Gwiazdy swoimi ³yskaj±ce z dala,
Ró¿nym siê da³o gwiazdom poz³acanym
Ukazaæ w ogniu, od zorzy rumianym. 
XIX
Wiêc czego woda letejska nie mog³a,
  To Ona swoim zrobi³a zjawieniem,
¯e moja dusza na nowe siê wzmog³a
  Loty... i nowym buchnê³a p³omieniem.
A jako pierwszy raz cia³o przemog³a
  I uczyni³a swoim wiernym cieniem -
Opowiem. - Ja, Her, powalony grzmotem
Nagle... gdzie¶ w puszczy... pod wie¶niaczym p³otem 
XX
Budzê siê. - Straszna nade mn± kobieta
  ¦piewa³a swoje czarodziejskie runy:
"Ojczyzna twoja" - wrzeszcza³a - "zabita!
  Ja jedna ¿ywa... a ty zamiast truny
Mia³e¶ mój ¿ywot. - Popio³em nakryta
  I zap³odniona przez proch i pioruny,
Wyda³am ciebie, aby¶ by³ m¶cicielem!
Synu popio³ów, nazwany Popielem... 
XXI
"Sam jeden jeste¶... ale ciê przymioty
  Ojców nape³ni±... a Ja dam dwa duchy :
Na prawo stanie-æ jeden anio³ z³oty,
  Na lewo jeden z krwi i zawieruchy;
Ci dwaj... ty trzeci... i mój g³os jak grzmoty
  Pêdz±cy w zemstê". - To mówi±c, pieluchy
Moje chwyta³a i trzês±c nad g³ow±,
Rzuca³a dzieckiem jak skr± piorunow±. 
XXII
Jeszczem nie dorós³, a ju¿ karmem duszy
  Zemsta mi by³a - a nauk± zdrada.
Czêsto bywa³o, ¿e kto¶ w³os mi ruszy
  I we ¶nie do mnie jak anio³ zagada;
Gdy spojrzê - li¶æ siê tylko zawieruszy
  I w kszta³t z³otego widna wstaje - pada -
Czasem na moj± pier¶ tumanem runie -
Rêka mi zadr¿y, nó¿ siê sam wysunie. 
XXIII
O! pierwsze mego ducha nawa³nice,
  Jak¿e wy straszne wstajecie w pamiêci!
Widzê tê straszn± krew jak b³yskawicê,
  W której siê mój duch niby go³±b krêci;
Dzi¶ nieraz, kiedy w czarn± okolicê
  I w puszczê wejdê... to miê co¶ tak smêci,
¯e rad bym w³asne wyrywa³ wnêtrzno¶ci!
Albo u bolów swych prosi³ lito¶ci! 
XXIV
Do gwia¼dzic morskich tajemniczej ja¶ni
  Porównywa³em to ludu zjawienie,
Który ¿y³ w chatach pró¿en wszelkiej wa¶ni,
  A mia³ z jab³oni swój napój i cienie.
Królowie jemu panowali w³a¶ni,
  Cudowne jakie¶ Lecha pokolenie!
Maj±ce w sobie ca³e Polski S³owo -
I moc... i rózgê cudów moj¿eszow±. 
XXV
Teraz wiem, jako duch pod ziemi± widzi -
  A w ¶lepym czêsto ten cud ujrzysz dziadu,
Którego wiejski ci pies nienawidzi,
  ¯urawianemu gdy podobne stadu
Za nim siê wlek± duchy; - ¶wiat zeñ szydzi,
  Ale go ch³opek czuje królem gadu
I wie, ¿e na te ¼renicy blachmany
Bije ¶wiat duchów têcz± malowany. 
XXVI
Te oczy, rêk± zas³onione bo¿±,
  Czasem pod ziemi± id± z³ota ¿y³±,
A¿ im siê ciemne kurhany otworz±,
  Jak gdyby s³oñce pod ziemi± ¶wieci³o!
Blachy siê z³ote na wzrok ludzki sro¿±!
  Proch ludzki wstaje pod wzdêt± mogi³±
I w kszta³t cz³owieka znowu siê uk³ada,
Na nogi wstaje i w proch siê rozpada. 
XXVII
Oni to widz± - w³a¶nie... gdy gromada
  Ur±ga... ¶ledz±c zamy¶lone czo³o. -
Ta M±dro¶æ, która ca³y ¶wiat spowiada,
  Dawniej per³ow± wieñczona jemio³±,
Z królem na tronie lub przy królu siada
  I w p³omieniste siê upiorów ko³o
Zamyka: nie czar... nie pró¿na gu¶larka,
Lecz M±dro¶æ - chorób duchowych lekarka. 
XXVIII
Wiêc wko³o - wioski w wieñce kaliniane
  Strojne i roki po¶wiêcone duchom,
Mogi³y kozom i pasterzom znane,
  Trzody dziwi±ce siê ptaków rozruchom,
Mogi³y dawne... dawno zapomniane!
  Dawno oddane mg³om i zawieruchom...
Z darni odarte [...]
[...] 
XXIX
Czasami tylko jaki Zwyczaj dawny,
  Indyjski, na kszta³t z³otego upiora
W lasach powstanie. - Kiedy rycerz s³awny
  Umrze... to lud go grzebie jak Hektora:
Dwana¶cie koni bije i krwi± sp³awny
  Stos... gdzie¶ pod lasem... pod mg³ami wieczora,
Ubrany w rogi jelenie i w g³owy,
Zamienia w ogieñ i w s³up purpurowy. 
XXX
Wieszcze siê jawi± w ogniu i gu¶larze
  Przepowiadaj± przysz³y ¶wiat nieznany.
Co w pie¶ni stworz±, to siê wraz poka¿e
  Przyprowadzone na ¶wiat przez szatany.
Ka¿dy wiek wielkie mia³ prawdy o³tarze,
  Cze¶æ ducha, ducha namiêtne kap³any,
Którzy, wyroki uprzedzaj±c bo¿e,
Dla cia³ nie krzy¿e mieli - ale no¿e. 
XXXI
Wzgarda je wielka ku cia³u pali³a,
  A duch upaja³ jak sok bachusowy.
Niejedna teraz Druidów mogi³a,
  Któr± oplata wko³o krzew ró¿owy,
Kiedy j± s³oñca strza³a wskró¶ przeszy³a
  I przeszy³ ogieñ zorzy brylantowy,
Gdy wejdziesz w ciemne granitowe bramy,
Poka¿e ci swe s³oñca: krwawe plamy. - 
XXXII
A jednak ty siê nie cofasz przed nimi,
  A choæby miesi±c by³, nie czujesz trwogi -
Ale jak ¿uraw skrzyd³ami ciê¿kimi
  Próbujesz nowej po b³êkitach drogi.
Miêdzy g³azami dawniej czerwonymi,
  Miêdzy miesi±cem i polnymi g³ogi
Srebrne siê ci±gle jakie¶ wstêgi snuj±,
Po których my¶li jak sny przylatuj±. 
XXXIII
W jakich ko¶cio³ach, duch z wysokim czo³em,
  S±dz±c, ¿e nigdy ¶wiat siê nie odmieni,
Obecno¶æ wtenczas miê drêcz±c± kl±³em,
  Nog± tr±ca³em czo³a tych kamieni:
"Padajcie, g³azy, przed ducha anio³em!" -
  Krzycza³em - "jako gromada jeleni
Przed m± niszcz±c± my¶l± uciekajcie!
Trupy grobowców tych... giñcie lub wstajcie!" 
XXXIV
I nic! Ur±ga³ mi ten ¶wiat cicho¶ci±
  I biegiem, co jak ¿ó³w za s³oñcem chodzi.
Nad po³udniowych gdzie¶ ³±k zielono¶ci± -
  Bom przewêdrowa³ kraj, który miê rodzi -
Inaczej z trupów postêpowa³ ko¶ci±
  Lud, który pali³ umar³ego w ³odzi
I w mgie³ krainê posy³a³ go¶cinn±
Z umi³owan± kochank± niewinn±... 
XXXV
Ja, syn wyr¿niêtych ludów... Ja, istota
  Nieznana wtenczas na ziemi nikomu...
Gdy obaczy³em, jako ta ³ód¼ z³ota
  Lepsz± siê zdaje do ziemskiego domu,
Jak p³omieñ nad ni± huczy i druzgota
  Gar¶cie suchego li¶cia, pêki ³omu,
A na te ¶pi±ce, we ¶nie rozkochane,
Rzuca swe straszne jutrzenki ró¿ane: 
XXXVI
Gdym to obaczy³ - a wys³ucha³ ¶piewu
  Dziewicy (grobów smêtnego s³owika),
Która z³otemu siê tej ³odzi drzewu
  Tak wydawa³a jak kwiat s³onecznika,
A ju¿ od krain za¶wiatowych powiewu
  Bra³a g³os nowy i ¶wiat³o¶æ p³omyka...
Ju¿ tchem - ju¿ ogniem by³a - ju¿ bez cia³a -
Ju¿ mg³± - a jeszcze za ¶wiatem ¶piewa³a; - 
XXXVII
Gdym to obaczy³ - tom kupcowi temu
  (Bo kupiec jaki¶ to by³, który gorza³)
Zazdro¶ci³ drogi... sam nie wiedz±c czemu...
  Dr¿±c, abym kiedy¶ duchem nie zubo¿a³,
Skrzyde³ nie straci³, które ku z³otemu
  ¦wiatowi nios±, jak lew nie zesro¿a³,
Nie szed³ na tamten ¶wiat z szatana trwog±,
Jak duch ... na czarnej ³odzi... bez nikogo... 
XXXVIII
Przera¿on, w lasy wróci³em rodzinne,
  A wkrótce wzi±³ miê Lech król za pacho³ka.
Jam oczy gro¼ne mia³ i rêce czynne,
  I uwi±zany cel do wie¿ wierzcho³ka.
Trucizny wlano w to serce niewinne!
  A zemsta, jako pierwsza aposto³ka,
Ci±gle k³óci³a miê z lud¼mi i z losem -
A g³os jej czasem nie by³ - ludzkim g³osem. 
XXXIX
Wiêc ile razy pos³ucham jej rady,
  (A rada by³a dla ducha fatalna),
To widzê, ¿e mi na ¶wiecie zawady
  Usuwa jaka¶ rêka niewidzialna.
Na dzia³aj±c± moc patrza³em blady,
  S±dz±c - ¿e bia³a mi orlica skalna
Zlatuje na he³m... usiada na czele...
I drogê moj± piorunami ¶ciele. 
XL
¯±da³em wodzem byæ... i wraz dwa wodze
  Krwi rozszala³ej piorun w mózg uderzy³.
Ja, co, bywa³o, za stadami chodzê,
  Kiedym siê z duchy ciemnymi sprzymierzy³,
Teraz tak straszny!... ¿e komu ja szkodzê,
  Choæbym siê tyko nañ my¶l± zamierzy³...
Choæbym oczyma uderzy³ po stali...
W pancerz... i w serce ruszy³ - wnet siê wali. 
XLI
I sczernia³ ca³y ¶wiat: a Ja, syn borów,
  Patrza³em jako na las do wyciêcia.
Spod przy³bic wielkich blado¶æ miê upiorów
  Trwo¿y³a. By³em pierwsza rêk± ksiêcia.
Przed sob± dalszych nie widzia³em torów
  Ani dalszego ju¿ celu do wziêcia:
W zamku cedrowym nad gop³ow± wod±
By³em najpierwszym z³otym wojewod±... 
XLII
Tu, patrz! jak straszne s± duchowe sprawy!
  Jakie okropne zastawiaj± sid³a!
Raz, gdy z dalekiej wraca³em wyprawy,
  A piorunów siê ró¿ne malowid³a
Przez d³ugi deszczu w³os ¶wieci³y krwawy,
  Ja i rycerze ujrzeli¶my skrzyd³a
Or³ów pobitych ... w tak wielkiej ilo¶ci,
Jak na cmentarzach gdzie¶ Germanów ko¶ci. 
XLIII
Pierze le¿a³o zmok³e... lecz niektóre
  Skrzyd³a stercza³y z piasku, takiej miary,
¯e gdym na dzidê wzi±³ i poniós³ w górê
  Jedno... to jako wielki upiór szary
Wierzchem o ciemn± kity mej purpurê
  Dosta³o - wstaj±c leniwe z moczary:
Niby wyzwany czarodziejstwem runów
Duch ¶pi±cy w b³ocie przy blasku piorunów. 
XLIV
Taka w tym skrzydle by³a tajemnica
  I ludzko¶æ, ¿em siê spyta³: - "Powiedz, sêpie,
Czy was na wiatrach pal±c b³yskawica
  Rzuci³a w takie nic... i w takie strzêpie?
Czy¶cie siê bili o pañstwo ksiê¿yca,
  Id±c na siebie zastêp przy zastêpie?...
Czy¶cie tu jaki bój toczyli krwawy
O ¶cierw?... czy tylko gry¼li siê dla s³awy?! 
XLV
"Powiedz, jak nazwaæ to pamiêtne pole,
  Dzi¶ od b³yskawic czerwone rumianych,
Gdzie tyle górnych duchów - dzi¶ na dole!
  I tyle skrzyde³ le¿y po³amanych?!"
Tom rzek³, w nieszczê¶cia nauczony szkole
  Litowaæ siê ³ez i mogi³ nieznanych.
A wtem ujrza³em, ¿e rycerstwo bierze
Skrzyd³a i wtyka sobie za pancerze. 
XLVI
Widok ten nowy, wspania³y!... czas pó¼ny!...
  B³yskawic blaski wszêdy!... wojsko w dali;
Gdzie ka¿dy cz³owiek by³ jak upiór gro¼ny,
  Skrzydlaty... w czarnej roz¶wieconej stali.
Wszystko tak straszne, ¿em dreszcz uczu³ mro¼ny
  I krzykn±³: "S³awa Bohu! - ¶wiat siê wali!
Ja pierwszy moj± piersi± go roztr±cê!
Ja, duch! - a za mn± - wojska lataj±ce". 
XLVII
To mówi±c... skrzyd³o zmêczone i krwawe
  Przypi±³em sobie tak, ¿e he³m nakry³o.
Ja bior±c skrzyd³a... za cel bra³em s³awê,
  A oni chcieli sobie lotu si³±
Pomóc do domów... O! jak¿e ciekawe
  Powody, które rz±dz± cia³a bry³±!
O! jak s± ró¿ne przed prawdy mistrzyni±
Or³y... choæ wszystkie jeden ha³as czyni±! 
XLVIII
I lecieli¶my do domu weseli,
  Mijaj±c drzewa i sady, i chaty.
Rycerze moi przed zamkiem stanêli,
  Jam wszed³ jak anio³ czarny i skrzydlaty.
Karmazyn, który ¶wiat od króla dzieli,
  Ca³y siê w gwiazdy rozlecia³ i w kwiaty;
Pokaza³ siê król w odblaskach rubinu -
Spojrza³ - i ber³o upu¶ci³ z bursztynu. 
XLIX
Widzia³em: jako £askawo¶æ pogodna,
  Jaskó³ka siwych w³osów, Dobroæ cicha,
Znik³a... A nagle twarz trupia i ch³odna
  Zmrozi³a miê tak, ¿em sta³ na kszta³t mnicha,
Spu¶ciwszy oczy, patrz±c w siebie do dna,
  Zali zwyciêstwa mego nag³a pycha
Jakich tajemnych my¶li nie wywiod³a
Na jaw i króla w ¼renice nie bod³a?... 
L
A on - na moje skrzyd³a, na te pióra
  Patrz±c, (które blask wieczorny zapali³
I okrwawi³a tronowa purpura),
  Poblad³ i ber³em miê wskazawszy - zwali³.
Wziêto miê. - Dusza ma czarna, ponura
  Ju¿ mi radzi³a, abym siê ocali³
Wtenczas, gdy t³umy sta³y przera¿one,
Z mieczem na króla wpad³szy i koronê. 
LI
Alem siê w jednej b³yskawicy gniewu
  Na taki wielki czyn ¶mia³ posun±æ.
Wola³em, ¿e mi jak wielkiemu drzewu
  Przyjdzie tu g³ow± zachwiaæ siê i run±æ -
Ni¿ z domowego ciemnej krwi rozlewu
  Korzystaæ... mój miecz w ³ono starca wsun±æ,
I wyj¶æ z wyjêtym na s³oñce orê¿em,
Co by siê zdawa³ nie broni±, lecz wê¿em!... 
LII
Wziêto miê... a Ja w podziemnej ciemnicy,
  Sam, do filarów przykuty kamiennych,
Jako paj±cy, ciemni robotnicy,
  Zacz±³em z my¶li gryz±cych, bezsennych
Snuæ d³ugie pasma. - Widmo mi przy³bicy,
  Nakryte or³ów skrzyd³ami p³omiennych,
Pokazywa³o siê. Naramiennice
Osiad³y blade, ¶ciête Medu¼nice. 
LIII
Dusza tak by³a silna i bogata!
  I tak± wielk± rz±dzicielk± ko¶ci,
¯e ci±gle echem duchowego ¶wiata
  Gada³a - ci±gle z jego okropno¶ci,
Z tych g³êbin... gdzie æma niewidzialnych lata
  Jasnoczerwonych s³ów, sztyletowo¶ci
Szepc±cych... bra³a straszn± si³ê sztychu
I tê - jak piorun ciska³a po cichu. 
LIV
Kto my¶la³, ¿e mnie wiêzieniem ucisza³
  I goni³ burze ducha... ten siê myli³.
Z ducha mi ci±gle szed³ grzmot - a Lech s³ysza³
  I czu³, ¿em ja go gryz³ - do ziemi chyli³;
Chocia¿ wtenczas tylko w sobie dysza³,
  A ¿adnej mocy ducha nie wysili³,
Gromad± duchów zarz±dza³em ciemn±,
I te - jak s³ugi moje - by³y ze mn±. 
LV
O! wy, którzy siê nigdy nie spotkacie
  Z prawdziw± twarz± waszego tu stró¿a!
Dla których ¿ywot widzialny jest w chacie,
  A Bóg w b³êkitach pró¿nych siê zanurza:
Dla was s± pró¿ne tych czynów postacie; -
  Dla innych... ducha ton i straszna burza,
Owiewaj±ca moj± pie¶ñ ¿a³obn±,
Z twarzy do innych rapsodów podobn±. 
LVI
Raz o pó³nocy, kiedym dysza³ gniewny
  I s±dzi³, ¿e tu jaka¶ mara bia³a...
A tam... kszta³t jaki¶ czarny i niepewny...
  Ówdzie za¶ gwiazda bieg³a i spojrza³a -
Ujrza³em lice przecudne królewny,
  Której z r±k blasku ró¿anego strza³a
Przez proch wiêzienia i przez pajêczyny
Sz³a - zamieniwszy jej rêce w rubiny. 
LVII
Splecione do nóg z³ociste jej w³osy
  Wlek³y siê prawie po g³azów zieleni,
Gdzie zakoñczone jak dwa z³ote k³osy
  Kwiatkami z drogich b³yszcz±cych kamieni. -
Te kwiatki - rzek³by¶ - ¿e dwa ¿ywe Losy
  Twarz± anio³ów za ¶wiat³ych pier¶cieni
Patrz± siê w górê... uczepione skrycie
Do nóg id±cej fal± Amfitrycie. 
LVIII
Te kwiaty z ¿ywych klejnotów siê jawi±
  W pamiêci mojej przed rysy innemi.
Reszta mg³±. - A mg³y moje tak j± krwawi±,
  ¯em nie spróbowa³ o niej ¶niæ na ziemi;
Lecz szaty jeden fa³d wiecznie mi stawi±
  W oczach pamiêci duchy... i z bia³emi
Nó¿kami do mnie te kwiaty id±ce,
Jak dwa têczowe na ziemi miesi±ce. 
LIX
A ja gdzie¶ w g³êbi... do granitnej nory
  Schowany... niby k³±b piekielnych duchów
Wezwany ¶wiat³em w ohydne kolory,
  Jak zbiorowisko cz³onków i ³añcuchów,
Skrzyd³y zje¿ony... jak piekielne twory -
  (Które my znamy na ziemi z pos³uchów,
S³ysz±c, ¿e niegdy¶ rodzi³a natura
Smoki, w p³omienie ubrane i w pióra)... 
LX
Ja - pomny na to, ¿em tronowi s³u¿y³
  A dozna³ zdrady - choæ nie mia³em winy,
S±dz±c, ¿e mi siê Lech a¿ krwi± zad³u¿y³,
  Dotkniêty okiem królewskiej dziewczyny,
A¿ skrzyd³am na ni± moje brudne wzburzy³
  I z piór pokaza³ oczy... ca³y siny..
Z takim si³ moich gniewnych natê¿eniem,
¯em j± móg³ wzrokiem spaliæ - jak p³omieniem. 
LXI
Biedne my duchy! Zawsze z jednej schedy
  Braæ musim nasze co piêkniejsze szaty.
Oto b³yszcz±cy k³em smok Andromedy!
  Oto ów drugi straszny w±¿ skrzydlaty.
Który na s³oñce idzie w ksiêgach Edy,
  I gwiazdy, niebios lazurowych kwiaty,
Ogonem zbiera, w swe czerwone p³uca
Wch³ania... i z ogniem serdecznym wyrzuca! 
LXII
Na ni± ja straszny, piekielny i mocny -
  A tym straszniejszy, ¿em by³ nieszczê¶liwy,
Wyiskrzy³ ca³y oczu blask pó³nocny,
  Wiêcej wtenczas jej - ni¿ wolno¶ci chciwy. -
Jak mi ów czysty duch, wtenczas pomocny,
  Otworzy³ wrota (cicho¶ci± oliwy
Do zamilczenia jêków przymuszone),
Nie wiem - to wszystko posz³o w mg³y czerwone... 
LXIII
On jednak - ten duch - nie wiedz±c, co czyni,
  Jednym niebacznym s³owem pchn±³ miê w górê.
Ona - ta dziwna na harfach mistrzyni,
  Maj±ca duchów niebieskich naturê,
Czyta³a w jakiej¶ Sybilijskiej skrzyni,
  (Mo¿e przed wieki bêd±ca za córê
Rzymianom), ¿e jej koronê na g³owie
Zerw± na koniach lec±cych or³owie. 
LXIV
A ten sen dawny tak jasno wyrzuci³
  Z drugiego cia³a swoje dawne twarze,
¯e ojcu rzek³a - a ojciec zasmuci³
  Czo³a... i mia³ ju¿ przywo³aæ gu¶larze
Sny t³umacz±ce - gdym ja nagle wróci³ -
  Skrzydlaty orze³ - i moje husarze
Przed zamkiem rzêdy d³ugimi ustawi³,
I sen jak w jasnej b³yskawicy zjawi³. 
LXV
To mi nieszczêsna powiedzia³a Pani,
  Jakoby sama siebie winuj±ca,
¯e wtenczas ¶ni³a - gdy w skrzyd³a ubrani
  Spe³niali¶my sen przy blasku miesi±ca
W ogniu piorunów. - Lecz ciemni szatani,
  Których moc jedno moc± ludzi tr±ca,
Sprawili: - ¿e snu na ni± malowid³a -
Na or³y spad³a rze¼ - a na mnie skrzyd³a.

Pie¶ñ II

Pie¶ñ II

I
Ksiê¿yc by³ pe³ny i gwiazdy ¶wieczniki
  ¦wieci³y jasno na niebios lazurze,
W trawach ¶piewa³y skrzeczki i ¶wierszczyki,
  Zamek sta³ cichy na piaskowej górze;
Zimno pó³nocne i traw zapach dziki,
  I serce smêtne bij±ce w naturze
Dwa razy mocniej zagada³o do mnie,
Gdy ona przy mnie... i koñ ko³o mnie. 
II
Na jednym rêku nios³a swe warkocze.
  A drug± pó³noc wskaza³o odludn±.
Na to Ja rzek³em: "Na pó³noc nie wkroczê,
  Bo tam jednemu przeciw burzom trudno;
Lecz w koniu do krwi ostrogi umoczê
  I bêdê pêdzi³, a¿ drug± tak cudn±
Jak ty poka¿± mi ziemskie narody,
Choæby królowê ognia albo wody. 
III
"Je¶li nie... wrócê jak straszyd³o krwawe...
  A ty pamiêtaj, jaki st±d ucieka
Cieñ - obalony miesi±cem na trawê -
  Z konia... ze skrzyde³ orlich i z cz³owieka.
Miesi±c mu daje tê straszn± postawê,
  Wiatr st±d wypêdza, a nieszczê¶cie w¶cieka.
A je¶li Pan Bóg go wichrem oszczêdzi,
Mo¿e na powrót grom go tu przypêdzi". 
IV
To mówi±c, rêk± pogrozi³em ¶wiatu,
  A tym w¶cieklejszy, ¿e sam i bezsilny,
Gwiazdy na polach czystego b³awatu
  Oczy otwarte i s³uch mia³y pilny.
Na wschodzie wstêga smêtnego szkar³atu
  ¦wieci³a... szarym równinom omylny
Kszta³t nadawaj±c, ¿e pod owe zorze
Tak siê zdawa³y p³yn±ce - jak morze. 
V
Dyjanna - jak li¶æ wierzby - ju¿ zielona,
  Ju¿ jako ró¿y li¶æ ró¿ano-z³ota,
W ognistych siê mgie³ zanurza³a ³ona,
  Zmienna jak w sercu m³odzieñczym têsknota.
A jam skrzydlate obróci³ ramiona
  Wschodowi - chciwy nowego ¿ywota,
I ucieka³em jak duch, z blad± twarz±,
Wiêcej przed my¶l± moj± ni¿ przed stra¿±. 
VI
Dzisiaj przez ducha ¶wiat odkryty,
  Ca³y wiadomy. Wtedy tajemniczy
Jak upiór zloty, a we krwi umyty,
  Z³otem ciê dziwu wabi³ ku zdobyczy,
A krwi± ohydza³ wszelki czar zdobyty,
  Krzycz±c, jak dziecko przyd³awione krzyczy,
Gdy¶ go u¶cisn±³ - a tarczy b³y¶nieniem
Taki¶ wywo³a³ strach, jak objawieniem. 
VII
Po ciemnych puszczach, gdziem siê b³±ka³ - gnana
  Wichrami straszna przysz³o¶ci orlica! -
Kto miê napotka³ - my¶la³, ¿e szatana,
  Bo wszystko widzia³ wprzód ni¿ moje lica:
Zbrojê... i skrzyd³a... i m³ot u kolana,
  I dzidê, która gorza³a jak ¶wieca
Miêdzy sosnami, samych niebios blisko,
Miedziane maj±c ostrze - jak ognisko. 
VIII
Na jednym pustym ¶ród sosen smêtarzu
  Spotka³em smêtne i dzikie Germany...
O! duchu! dawnej przesz³o¶ci malarzu!
  Ty jeszcze widzisz te sosnowe ¶ciany,
Wozy, ogniska, twarze przy roz¿arzu,
  I rzymskie z bia³ych piszczeli kurhany;
A na nich or³y wydarte legionom,
Podobne lampom z³otym i koronom. 
IX
Ty jeszcze widzisz - i dzi¶ pytasz siebie,
  Kto ci przyczyni³ g³osu i jêzyka?
"Liczni" - krzykn±³em - "jak gwiazdy na niebie!
  Straszni jak piorun, gdy niebo odmyka!
Przez was ¶wiat wytnê! pod wami pogrzebiê!
  Ja, syn popio³ów - ojciec mogilnika! -
Urra ha!..." Gwiazdê pokaza³em bia³±
Dnia wschodz±cego lasom. - Wszystko wsta³o!... 
X
Wszystko! - Dziesi±tki ca³e gro¼nych kroci
  Wsta³y gotowe na rze¼ urahann±...
Wszystko!... Na boku tylko ¶ród paproci
  Bia³o¶ci± swoj± mnie zadziwi³ szklann±
Kszta³t jaki¶ ¶pi±cy, cudownej dobroci
  I ciszy, zorz± o¶wiecony rann±,
Zwalony w dzikich trawach, przy strumieniu,
Pos±g... w jutrzenki ¶wiat³ach - jak w p³omieniu... 
XI
Rzek³em wiêc: "Czy to jaka jest królowa
  Wyr¿niêtych ludów? nieskalanej bieli?
Któr± tu smêtnie czaruj±ce s³owa
  Na fijo³kowej u¶pi³y po¶cieli?" -
Wtem barbarzyniec j± tak ci±³, ¿e g³owa
  Jak lampa, która ciemno¶æ rozweseli,
Skoczy³a... chwilê na b³êkicie trwaj±c,
Jak gwiazda... potem b³ysnê³a spadaj±c... 
XII
A Ja, zawrzawszy gniewem... i brzeszczota
  Dobywszy... tego barbarzyñca w czo³o
Tnê tak, ¿e jako grenada siê z³ota
  Rozwali ów ³eb... tu po³± - tam po³±..
A ja - ów zegar widz±cy ¿ywota
  Z tajemnicami, ¿y³ czerwonych zio³o.
Id±cy jeszcze wszystkich sprê¿yn ruchy -
Porównywa³em dwie g³ów... jak dwa duchy. 
XIII
Ledwom uczyni³ to.. nowe mi moce,
  Zaledwie statuy zwo³ane zemszczeniem,
Przybieg³y w pomoc... tak, ¿e chocia¿ proce
  Cisnê³y na mnie za ów mord kamieniem,
Jam by³ jak piorun, gdy lasy druzgoce!
  I nape³ni³em ten lud przera¿eniem,
A w przera¿eniu takim wielkim ¿arem,
¯e miê ukocha³ i nazwa³ - Kiejzarem. 
XIV
Dzi¶ tam g³êboki sen w tej puszczy lata!
  A mo¿e jeszcze pos±g bia³y le¿y!
A mo¿e jaka nadistrowa chata
  Mówi powiastkê moj±... i nie wierzy!...
Ani wie, jako na zniszczenie ¶wiata
  Pos±g zemszczony przys³a³ mi rycerzy,
I obaczywszy mnie jako burzê ciemn±...
Duchy gwia¿d¿±ce zawiesi³ nade mn±. 
XV
Nie wiedz± ludzie, przez jakie ja tony,
  Przez jakie czyny, przez jakie mêczarnie,
Zebra³em owe duchów milijony,
  Które gdy wezwê, to miê strach ogarnie!
Bo ze s³oñc ró¿nych s± i z ró¿nej strony...
  Jako girlandy w chmurach i latarnie
Pokazuj± siê - kiedy sam nie zdo³am
Czyniæ - a one na pomoc przywo³am. 
XVI
Z barbarzyñcami - sam - na uroczyskach -
  Cz³owiek-duch... pilnie uwa¿a³em cuda,
Które siê jawi± przy ludów ko³yskach,
  A nikn±, gdy siê szczep na niebie uda:
Lecz zaszczepienie przy piorunnych b³yskach
  Odbyte, a strach w powietrzu i nuda,
Które panuj± takim chwilom ¶wiata,
Tworz± - jak pianie kurów u Pi³ata... 
XVII
Zda siê, ¿e ci±gle ptaki ranne piej±...
  A pianie smutne jest jak krzyk dziecinny;
Przedrannym strachem niebiosa ciemniej±,
  Wiêcej wychodzi gwiazd na b³êkit siny...
Ludzie przy ogniach miast swe rêce grzej±
  I przera¿eni cicho¶ci± godziny
Gotowi zaprzeæ siê bo¿ego ducha,
Obzieraj± siê jak zbójce - czy s³ucha? 
XVIII
Jam to czu³, mimo ¿e krew moja bi³a
  Jak piorun w ¿y³y, ¿e he³m od niej dzwoni³,
Kita siê ogniem czerwonym pali³a,
  A m³ot skry takie jak miesi±ce roni³;
Koñ gada³... dzida ros³a... szabla ¿y³a...
  Wiatry dawa³y rady... ob³ok broni³...
O z³ym dniu wrzaski ostrzega³y krucze...
  O dobrym - z³ote ¿urawiane klucze. 
XIX
Przez wszystkie w³adze ziemskie ostrzegany,
  Wpad³em na ziemiê moj± nieszczê¶liw±;
Lech nie ¿y³, a lud jego zabijany
  W królewnê patrza³ jako w gwiazdê ¿yw±...
Ona te¿ pancerz z³oty, malowany
  Kwiaty ró¿nymi, jak s³oneczne dziwo
Pokazywa³a w strasznych walk kurzawie,
Podobna bia³ej Anhelicy - S³awie. 
XX
Ko³o niej ci±g³y tabor z ¿ywych ludzi,
  Zbrój czarnych, mieczów, tarcz; nad ni± sztandary.
Ilekroæ wieczór mg³ami siê zbrudzi,
  To jako ptaki nocne albo mary
Wstaj± po bagnach Wenedy i Czudzi,
  ¯ó³te Po³owce, nadmorskie Tatary,
I w twarze nasze strza³ tysi±cem brzêcz±:
A nic gdy bij± - straszniejsi, gdy jêcz±. 
XXI
Jeszcze pamiêtam ten wrzask i to wycie
  Ró¿nych narodów i ró¿nych jêzyków,
Gdy te ludyszcza przy Wis³y korycie
  Przypar³em do fal fal± moich szyków,
A¿ mi o jasnym wyprawili ¶wicie
  Najstarszych z wojska swego tysi±czników,
Prosz±c o pokój i o ziemi bry³ê
Tak±... ¿e ledwo dla nich - na mogi³ê. 
XXII
Ja wtedy, pod lwi± skór± rudoz³ot±
  Siedz±c na prostej powózce Germanów,
Rzek³em: niech pierwej dziewczêta rozplot±
  Warkocze - córki najpierwszych Supanów,
Niech sama Wanda, p³aczem i têsknot±
  Zmiêkczona, przyjdzie nam do roztruchanów
Nalewaæ wina... Niech j± z³otow³os±
Germany moje na tarczach podnios±. 
XXIII
A gdy przez ludy dzikie okrzykniona
  Królow±, z tarczy mosiê¿nej ksiê¿yca
Za¶piewa nam pie¶ñ na nowe plemiona
  I nasze dzikie dusze pozachwyca,
Ja wtenczas dr¿±ce otworzê ramiona,
  Aby zlecia³a w nie jak go³êbica
I wyprosi³a usty ró¿anemi:
Co chce!? niebiosa ca³e - i pó³ ziemi?!... 
XXIV
Z tym stary Swityn i Czerczak pos³owie
  Odeszli. A mnie jej postaæ, wprzód senna,
Zaczê³a ja¶nieæ jako s³oñce w g³owie
  I coraz bardziej jawiæ siê p³omienna.
Wiêc potem, kiedy leg³em na wezg³owie,
  Ca³a mi w oczach ognista Gehenna
B³ysnê³a, ci±gle piorunami pruta,
Ciemna, czerwona parami jak huta. 
XXV
Na piersiach dar³em skórzane odzienie,
  Ale do ³o¿a by³em jak przykuty.
Wtem ona wesz³a w te straszne p³omienie,
  Jak duch têczami ró¿nymi osnuty;
Nad ni± niby z gwiazd graj±cych pier¶cienie
  Wi±za³y jedn± pie¶ñ na ró¿ne nuty -
Dzwoni±ce, cudne! jakie¶ gwiazdy ¶liczne!
Niby powietrzne narzêdzia muzyczne. 
XXVI
S³ysz±c te g³osy, z których dziewczyna
  Sz³a na mnie, z cia³a mego wylecia³em.
A ona w ogniu czerwona i sina,
  Obracaj±ca powietrznym chora³em,
Jako skrzyd³ami powietrznymi m³yna
  Krêc±c... przywiod³a duch - ¿e w³osy rwa³em;
Przez wszystkie jêki i tony, i zmiany
Id±cy za ni± w toñ - jak zwariowany. 
XXVII
Jeszcze noc by³a - a Ja, he³m na g³owê
  W³o¿ywszy, wsiad³em na koñ... pêdzê cwa³em.
Pamiêtam szare powietrze per³owe
  I zamek, wie¿y stercz±cy kawa³em
Nad Wis³±... gdzie lud tê swoj± królowê
  Otoczy³ ludzkim i ceglanym wa³em.
Tam przeleciawszy, w róg mosiê¿ny dzwoniê -
Grzmiê - a¿ mi wszystkie oder¿a³y konie. 
XXVIII
Wychodzi siwy Swityn, wojewoda,
  Ze snu czerwone przeciera ¼renice.
"Id¼" - rzek³em - "bo mi s³ów wczorajszych szkoda,
  Zanadto ostre pokaza³em lice;
Niech mi królowa wasza, jasna, m³oda,
  Naleje czary, podniesie przy³bicê,
A mo¿e ³atwo ten rozkaz wykona:
Pie¶ñ mi za¶piewaæ... pa¶æ w moje ramiona". 
XXIX
Nic nie rzek³ Swityn, lecz miê brzegiem wody
  Prowadzi³, kêdy sta³ t³um ludu ma³y.
Rybacy srebrne trzymali niewody;
  Kilka ¶wiec (choæ ju¿ ranek b³yszcza³ bia³y)
Nie¶li kap³ani, z lutniami Rapsody
  Siedli na zrêbie jednej ma³ej ska³y,
Pod blad± wierzb±... mg³± rann± okryci.
Na wzgórzach w zmroku zapalono wici. 
XXX
Na ³±ce dziewy i panny s³u¿ebne
  Ujrza³em, tam i ów siê krz±taj±ce.
Te nios³y kwiaty, kadzielnice srebrne,
  Dyjadematów z³otych pó³miesi±ce;
Inne - b³awatki do wieñca potrzebne
  Zbiera³y siê w trawach - kolorów tysi±ce
Rzucaj±c w srebrne powietrze, w mg³y szare,
Niby wi¶lanym duchom na ofiarê. 
XXXI
Dawny ¶wiat! - Obraz dawny wywo³ywam!
  Lecz ile¿ razy ró¿ano¶æ przedwschodnia
I kwiaty, które mg³± okryte zrywam,
  I le¶ne ptaszki budz±ce siê do dnia,
I têcze, których do my¶li u¿ywam,
  Gdy siê zapali mój duch jak pochodnia,
Przypomina³y obraz on tak rzewny!...
Ubranie martwej na ³±kach królewny... 
XXXII
Jak miesi±c by³a, kiedy z niego zetrze
  Pierwsz± poz³otê s³oñce w dzieñ jesieni,
A on siê topi w b³êkitne powietrze
  I lekko swego czo³a zarumieni,
I nad girland± lasów, gdzie na wietrze
  Dr¿± li¶cie z³ote przy li¶ciach z p³omieni,
Pe³ny - okr±g³y - blady siê przemienia
W mg³ê... jak cudowna twarz srebrnego cienia... 
XXXIII
Taka jej blado¶æ! nieco ku b³êkitom
  Nachylona ju¿ zgonu okropno¶ci±,
Takie ust per³y! Wis³y Amfitrytom
  Z upiorn± niby od¶miechnione z³o¶ci±.
Zreszt± - spokojnie siê onym kobietom
  Dawa³a stroiæ modrzewiów ciemno¶ci±,
Koron± z³ot±, wieñcami z bursztynu -
A strach powiêksza³ trupa w oczach gminu... 
XXXIV
A có¿ dopiero! gdy Ja gro¼ne lice
  Odkry³em, z he³mu spójrza³em surowo
I po³amawszy miecza w b³yskawicê,
  Cisn±³em jego kawa³ki nad g³ow±.
Nade mn± ducha mrok i z³ote ¶wiece
  Miecza - nad kit± moj± purpurow±
Jak zawierucha olimpijska wsta³y! -
Mój duch... na he³mie stan±³... w ogniach ca³y! 
XXXV
Krzyk pierwszy, który z ust wyszed³, zwierzêcy,
  Ju¿ niepodobny krzykowi cz³owieka,
Zbudzi³ Germanów ca³e sto tysiêcy,
  I szli - jak morze hucz±ce z daleka.
Stos wystawi³em okropny! ksi±¿êcy!
  Taki wysoki, ¿e wi¶lana rzeka,
Na bladych trupów zatrzymana murze,
Stanê³a - ca³a jak upiór - w purpurze. 
XXXVI
Lecz pierwej, nim j± odda³em p³omieniom.
  O! ile¿ strasznych s³ysza³a lamentów!
"O! w³osy! nie dam ja waszym pier¶cieniom
  W ogniu w wi¶lanych oschn±æ dyjamentów!
Ka¿ê podziemnym zamieniæ siê cieniom
  W gmachy, filarów pe³ne i zakrêtów,
W alabastrowej ciê po³o¿ê trumnie,
Ka¿ê strzec wieków ¶piewaczce... kolumnie. 
XXXVII
"Zbalsamowan±... wiecznym zdjêt± spaniem,
  Cicho na bia³ych at³asach po³o¿ê...
Sam przyjdê... jak lew legnê... i wzdychaniem
  ¦miertelnym twój sen ¶miertelny zatrwo¿ê.
Wiêc mo¿e wstaniesz... i poca³owaniem
  Dasz mi ocknienia ¶wiat³o¶ci i zorze?
I s³uch mi we¼miesz, w tych podziemnych cieniach
Co¶ czytaj±ca... wiecznie... na kamieniach?... 
XXXVIII
"W kraju bez s³oñca, bez gwiazd i ksiê¿yca,
  Gdzie wiecznie smêtno, posêpnie i g³ucho,
Ja, rycerz, jako ¶pi±ca nawa³nica,
  Z otwart±, szklann± ¼renic± i such±;
A ty - jak moja smêtna czytelnica,
  Per³a po perle ton lej±ca w ucho,
Taka wyrazów o pie¶ni mistrzyni,
¯e pie¶ñ... z tysi±ca lat... chwilê uczyni!" 
XXXIX
Tom rzek³, po¶miertne przeczuwaj±c rzeczy
  I g³osy. I znów zajêty po¿arem,
Chcia³em j± z³o¿yæ na gwie¼dzicach z mieczy,
  Upowiæ krwawym rycerskim sztandarem!
I z onej ziemi, gdzie cia³o kaleczy
  S³oñce niewczesnym i nieludzkim skwarem,
Uciec w Islandów wyspê zamro¿on±,
Ogniami siedmiu wulkanów czerwon±. 
XL
"Tam ja" - krzykn±³em - "gdzie¶ na lodowiskach
  Za³o¿ê jako kwiat ujêty w krysztale!
I przy wulkanów rubinowych b³yskach
  Op³omienion± posadzê na skale -
A sam z dzikimi or³y na urwiskach,
  Dzikszy ni¿ burze, straszniejszy ni¿ fale!
Gdy góry bêd± swoje ognie zion±æ,
Mrozom siê dam zgry¼æ... i ogniom poch³on±æ!" 
XLI
Tak mój duch w kszta³ty siê piramidalne
  Wyrzuca³, dawn± tryskaj±c natur±;
Tak nowe cia³a ³añcuchy fatalne
  Targa³... i piorun zawsze mia³ pod chmur±. -
Potem wiêc roki siê zebra³y walne
  I mnie okry³y Lechow± purpur±.
Lud ca³y strachem ohydnie znikczemnia³;
Jam siad³ na tronie, zmroczy³ siê i ¶ciemnia³. 
XLII
I któ¿ by to ¶mia³ w ksiêgi ludzkie w³o¿yæ
  Dla s³awy marnej, a nie dla spowiedzi? -
Postanowi³em niebiosa zatrwo¿yæ,
  Uderzyæ w niebo tak jak w tarczê miedzi.
Zbrodniami przedrzeæ b³êkit i otworzyæ,
  I kolumnami praw, na których siedzi
Anio³ ¿ywota, zatrz±¶æ tak z posady,
A¿ siê poka¿e Bóg w niebiosach - blady... 
XLIII
A nie Bóg nad t± ¿ywota fortec±
  Zgwa³con± twarzy poka¿e? to przecie
Komety z³ote na niebie przylec±
  I bli¿ej oblicz uka¿± na ¶wiecie,
Nad zamkiem swoje ogony zaniec±
  Ja widma - jedno - i drugie - i trzecie...
Je¶li nie zlêknê siê, a krew miê splami...
Kto wie!?... jak s³oñca przyjd± tysi±cami! 
XLIV
Niebiosa pe³ne widziade³ i twarzy
  S³onecznych! mo¿e z krwawymi oczyma! -
A tu ko³o mnie powietrze cmentarzy
  I ci±g³a burza, wiatr, ognie i zima,
Wichry skrwawione, g³os trupów z ko¶ciarzy,
  S³oñce poblednie, ksiê¿yc siê zaszczeka?
Gwiazda zajêczy jaka lub zaszczeka?
Wszystko poka¿e... ¿e dba o cz³owieka!... 
XLV
"Je¶li nie" - rzek³em - "je¶li z tym mot³ochem
  Post±piê sobie jak król zwariowany,
A ¿ywot jak w±¿ schowa siê pod lochem,
  Jak gdyby nie czu³ w sobie ¿adnej rany,
To ludzie s± proch! i ja jestem prochem,
  Na jeden tu dzieñ jak miecz ukowany!
A tym straszniejszy - ¿e go w³asne si³y,
Nie duchów rêce z ziemi wyrzuci³y". 
XLVI
Zaledwo ta my¶l poczê³a siê we mnie,
  Wzrok zaraz wyda³ j±... jasny... i suchy...
Wchodz±cy w my¶li ludzkie potajemnie.
  Aby tam widzia³ w ko¶ciach, czy s± duchy?
Wiêc naprzód Czerczak, u nóg mi nikczemnie
  Prosz±c o ³eb, pod katów obuchy
Poszed³, a zanim jacy¶ dwaj prorocy,
Których dzi¶... krwawe ³by... widujê w nocy.. 
XLVII
Za wojewod± ca³y dwór i s³ugi
  Pos³a³em... niby z nim bêd±ce w zmowach.
I z wie¿ patrza³em na ten ³añcuch d³ugi
  Id±cy na ¶mieræ z ¶wiecami, w okowach.
A niebios!... niebios b³êkitne framugi,
  Jakby o zdjêtych nie wiedzia³y g³owach,
Patrza³y na to ciche - obojêtne!
Mnie siê wszelako zdawa³o, ¿e smêtne! 
XLVIII
Ogromny szereg tych wymordowanych
  Poszed³. My¶la³em, ¿e duchy zobaczê
Gdzie¶ do ³abêdzi podobne rumianych,
  Od których jêczy powietrze i p³acze;
Albo ¿e ze ¶cian, ogniem zapisanych,
  Wyjd± paj±ki z ognia... straszne tkacze!
Na ¶ciennych ogniach siê swych zako³ysz±
I wyrok jaki¶ ognisty napisz±! 
XLIX
My¶la³em, ¿e me noce niespokojne,
  A dnie, jak noce bez gwiazd, bêd± czarne;
W ciemno¶ciach jêki albo chrzêsty zbrojne,
  Tchnienia na czo³o ch³odne albo parne! -
I nic!... Ten straszny duch, któremu wojnê
  Wyda³em, dziecko zostawi³ bezkarne;
A ja podnios³em pier¶ dumn± i tward±,
Gotów do koñca walczyæ z bo¿± wzgard±... 
L
Przez dawne oczy to ohydne
  Pierwszego ducha dzie³o z czasów onych...
Gdy stepy, ca³e dzi¶ w mogi³ach widne,
  Wziê³y u ludu nazwisko Czerwonych...
Wtenczas ujrzano miê, ¿e w ciele brzydnê
  I biorê postaæ duchów utrapionych.
Ludzie my¶leli, ¿e mi gnij± trzewa,
A jam by³ senny jak w±¿, gdy poziewa. 
LI
Czasami z góry.. na kolec blaszany
  Wie¿ycy wst±piê... i tak jako owce
Najpierwsze pañstwa karacze, supany,
  Ka¿ê prowadziæ przez ró¿ne manowce.
Tam je k³adziono w skrwawione kurhany,
  Na stos znoszono chwast, czarne ja³owce,
A ja, bywa³o, z góry, jak sêp dziki,
Widzê te w ogniach ruchome mrówniki. 
LII
Dziesiêæ czasami gwiazd i s³oñc czerwono
  Zagore... dziesiêæ wrzasków razem s³yszê;
I nie podnosi mi siê duchem ³ono
  Ani siê serce strachem zako³ysze...
Jako Lucyfer z b³yskotn± koron±
  Stojê...a zbrodni mojej towarzysze
Na wiêksz± ni¿ te wszystkie okropno¶ci
Patrz± - na m± twarz ¶miertelnej blado¶ci. 
LIII
Dziwi± siê wszyscy, ¿e jak pies nie szczekam,
  Jak lew nie ryczê, jak cz³owiek nie zgrzytam;
Nie wiedz±, ¿e ja, duch natchniêty, czekam
  Gwiazd, deszczów krwawych; i znów za miecz
I znowu ca³y ¶wiat na siebie w¶ciekam!
  I znów siê niebios zamroczonych pytam:
Czy mieczem, który w ³ono ludzkie wra¿am,
Która tam w³adzê niebiesk± przera¿am? 
LIV
Co tylko mocy ten mózg napiêty,
  Tom ja na mêki wynalazek u¿y³.
Stosy, na Wi¶le spêkane okrêty,
  Ko³owrót, który cia³ d³ugo¶æ przed³u¿y³...
Wszystko w mêczeñstwie ten kraj niepojêty
  Sw± cierpliwo¶ci± wytrzyma³ i zu¿y³!
A niebo wszystko to cierpliwie znios³o,
Póki kruszy³em duchom: ³ód¼ i wios³o... 
LV
Poszed³em dalej... i w mêki wyborze
  Ju¿ nic nie mog±c straszniejszego stworzyæ,
Zacz±³em ³amaæ wiêksze prawa bo¿e,
  My¶l±c naturê sam± upokorzyæ.
Matkê mi z lasu stawiono na dworze...
  A ja zamiast siê u nóg jej po³o¿yæ,
U tej w ³achmanach podartej orlicy -
Cia³a u¿y³em za knot smolnej ¶wiecy... 
LVI
Rzek³em ludowi, ¿e mnie czarowa³a,
  ¯e serce jad³a, ¿e ¿ony mi tru³a.
Z w³osem pal±cym siê jak ptak lata³a
  I zgas³a. Wtenczas twarz mi siê popsu³a
I pokaza³a zielono¶ci± cia³a,
  ¯e siê duchowi memu szata pru³a;
On jednak w ciele nie wiedzia³ o sobie,
W letargu niby i w czarnej chorobie. 
LVII
Raz tylko by³em tak na siebie ¶mia³y,
  ¯e siê przejrza³em, w tarczy patrz±c lice;
A by³em ca³y jako trup sczernia³y,
  Który stoletni± mia³ w ziemi trumnicê,
A ju¿ robaki z niej poucieka³y,
  Boj±c siê oczu jasnych jak gromnice;
I czerwonymi przera¿one ³zami
Trupa... i ko¶ci spróchnia³ych ogniami. 
LVIII
Lecz co dziwniejsze, ¿e tak próchniej±cy,
  Taki upad³y i taki zu¿yty,
Czasem siê czu³em jak anio³ gor±cy,
  Gotów ukochaæ ¶wiat i nie¶æ w b³êkity
Tê ziemiê, jako anio³ wzlatuj±cy
  Z pie¶ni±... co by³a jako szklanne zgrzyty
Harmonik... i sz³a w ton coraz bole¶niej,
A¿ upada³a w ¶miech - w szaleñstwo pie¶ni!... 
LIX
Gdy miê, bywa³o, taki czar omami,
  A stojê, rêce wy³amawszy z ramion,
Choæ tylko piana toczy siê ze ³zami,
  A usta milcz± - to mój duch omamion
Wszystkimi, zda siê, krêci ksiê¿ycami,
  A gwiazdy na kszta³t muzykalnych znamion
Chwyta... i w g³osach to ziemskich wyra¿a:
Tworz±c ju¿ nie Pie¶ñ Sen, lecz Pie¶ñ Mocarza. 
LX
Jeden by³ tylko przy mnie giermek ma³y,
  Jeden by³ tylko i ta pie¶ñ go stru³a.
G³osy okropne w niego wlatywa³y,
  Ko¶ci roztrzês³y... pier¶ mu siê popsu³a.
Chodzi³ i przez sen gada³, i dr¿a³ ca³y
  Jak instrumentu cedrowa szkatu³a,
Która muzykant nape³ni³ przelotem
Tonów... i zamkn± nape³nion± grzmotem. 
LXI
A tymczasem miê wielki Pan niebieski
  Ubiera³ w grozê i w powagê strachu.
A strach by³a jaki¶ ciemny i królewski,
  Który nape³ni³ wszystkie k±ty gmachu.
Pod stop± moj± suche komnat deski
  Grzmia³y jak trumny. - O komnat zapachu
Gada³ po wioskach z trwog± lud ciekawy,
¯e by³ zaduszny, tajemny i krwawy. 
LXII
Na ¶wiecie o mnie ¶niono. - ¦ród czeladzi
  W podziemnych kuchniach gadano, ¿em blady
Jak miesi±c, gdy siê przejrzy w krwawej kadzi,
  W której p³ywaj± gniazdem wê¿o-gady;
¯e gniazda z³ota jaka¶ miê prowadzi -
  (Purpurowe tu t³oczono ¶lady)
W ciemny kraj, gdzie siê wszelka dusza w¶ciek³a,
Na króla duchów czerwonych - do piek³a. 
LXIII
A co dziwniejsza... ¿e miê ukochano
  Za si³ê - i za strach - i za mêczarnie.
Gdym wyszed³... lud gi±³ przede mn± kolano,
  Lud owiec, który siê k' pasterzom garnie!
Przed twarz± moja straszliw± klêkano,
  Widz±c dwa skrzyd³a he³mu jak latarnie,
I miêdzy nimi w ¶rzodku zawieszon±
Tê twarz jak lampê trupi± i zielon±. 
LXIV
W powiekach rubin i b³ysk dziwny gore;
  Powieki no¿em zdaj± siê rozciête;
A przez czerwon±, rubinow± korê
  Patrzy duch... widmo przesz³o¶ci przeklête!
Przez jakie¿, Panie! mêki i pokorê,
  Przez jakie¿ cia³a z krzy¿a zdjête
Musia³em ¶cieraæ strach z mojego czo³a?!
Z oczu wydzieraæ ciemn± skrê anio³a?! 
LXV
¯em wyzwa³ s³oñca twoje i ksiê¿yce,
  I meteorów ogniska, i burze
I przeciw gniewom twoim niós³ przy³bicê,
  O chcia³ zobaczyæ, s³uga - komu s³u¿ê? -
¯em chcia³ zobaczyæ, Panie! twoje lice,
  Cztery pioruny twoje... ¶wiata stró¿e...
Wszystkie potêgi twoje o ¶wiat dr¿±ce,
  I wszystkie s³oñca, i wszystkie miesi±ce, 
LXVI
Ty¶ mn± pogardzi³, Panie! i omin±³,
  I do straszliwej ¶mierci doprowadzi³. -
Swityn ¿y³ jeszcze. Starzec s³aw± s³yn±³,
  Bi³ wrogi moje, winy moje g³adzi³,
Granicê mego królestwa rozwin±³,
  Na dwu srebrzystych morzach miê posadzi³;
Stary - a miecza do pochwy nie chowa³.
Jam go jak ojca kocha³ - i szanowa³... 
LXVII
Pamiêtam... bi³a pó³nocna godzina
  O konstelacja £abêd¼, jak krzy¿ z³oty
Nad wie¿±, gdziem by³, lecia³a... jedyna
  Sufitów pró¿nych lampa ¶ród ciemnoty.
Wtem my¶l ohydna o ¶mierci Swityna
  W serdeczne moje wst±pi³a zgryzoty
Z tak± potêg±!... ¿em wnet ku niej d³oni
Poda³, jak dziecko u¶miechn±³ siê do niej... 
LXVIII
Potem j± chcia³em zmazaæ, ale ona
  Ju¿ jako pani mego serca by³a...
"Sprobuj" - wo³a³a - "je¿eli ten skona...
  A ¿adna zorza by nie za¶wieci³a?
A ¿adna gwiazda z tych gwiazd przera¿ona
  Nie przylecia³a? Krwi siê nie napi³a?...
To wtenczas bêdziesz spokojny o ducha:
Ziemia proch! - cz³ek z niej jak wulkan wybucha. 
LXIX
"P³omieniom wolno chodziæ po dolinach
  I b³yskawicom wolno biæ w cnotliwe.
Za my¶l± twoj± id¼ - nie my¶l o czynach!
  Próbuj, czy niebo martwe jest, czy ¿ywe?"
Tak mi kto¶ szepta³. - Gdyby w stu Switynach
  Stu ojców moich w³asnych g³owy siwe
Patrza³y na mnie z grobu jego wzrokiem,
Nie by³bym cofn±³ siê przed krwi potokiem. 
LXX
Wys³a³em katy... lecz my¶l, gdy siê kwieci,
  W coraz straszniejsze rozwija siê drzewo.
Pos³a³em drugie... dwór - ¿onê - i dzieci
  Wyci±æ. - By³ ciemny dzieñ i grad z ulew±.
Czasami s³oñce ponuro za¶wieci
  I gradem z³otym jak zwichrzon± plew±
O pancerz ch³o¶nie i z kit± siê zetrze -
Bom sta³... czekaj±c tych katów - na wietrze. 
LXXI
U progu mego ¿ebractwo siê szare
  Skupi³o. Patrz±... król na progu stoi.
Przez deszczu struny widz± jak±¶ marê
  Jêcz±c± gradem bij±cym po zbroi. -
Wtem wysz³o do mnie suche widmo stare..
  ¯ebrak.. i blisko stan±wszy podwoi,
Jak pos±g, który wiecznym byæ zaczyna,
Sko¶cia³... i poda³ mi list od Swityna...

Pie¶ñ III

Pie¶ñ III

I
Na dworach wówczas nasze wojewody
  Trzymali sobie nadwornych gê¶larzy.
Ci byli jako rycerstwa rapsody,
  Zazwyczaj m±drzy, ¶lepi ju¿ i starzy.
Jako pancerze srebrne, d³ugie brody
  Na piersiach mieli, a s³oneczno¶æ w twarzy.
Liry nosili ma³e, ale s³awne,
W koral lub w srebro, lub bursztyn oprawne. 
II
W rêku trzymali niby pastora³y
  D³ugie, wierzbowe, ostrugane kije.
Tymi - bywa³o - ch³opczyków chora³y
  Pêdz± - i wiod± takt przez harmonije;
A kiedy w górê kij podnios± bia³y,
  Wtenczas z choralnej pie¶ni piorun bije;
A kiedy spuszcz± na dó³ ber³o dziada,
To na kolana pie¶ñ jak anio³a pada. 
III
O takim kiju, z lireczk± u pasa,
  Sta³ stary rapsod Swityna u proga.
Na p³aszczu - pomnê - by³a ró¿na krasa
  I ³aty ró¿ne; - zda siê, ¿e p³aszcz z Boga,
Na którym zorza w b³êkitach dogasa
  I ró¿ne ¶wiat³a p³on±. - Jego noga
Bosa, dzi¶ ¶wieci przed mymi oczyma.
W obowi±zkach, srebrna, jak muszla pielgrzyma. 
IV
Tak z wys³awion± na przód noga bos±,
  Podró¿ny ¿uraw, na bia³ym kosturze
Oparty, z twarz± jasn±, srebrno-w³os±,
  Sta³ w p³aszczu starym, jak w b³êkitnej chmurze,
I list podawa³. - Iryda za kos±
  Wlek±ca têczê, gwia¼dzice i ró¿e
Nie jest mi piêkn± tak... gdy z niebios spada...
Jak to wspomnienie dawne - tego dziada! 
V
O! z³ote serce ¶piewaka i s³ugi,
  Tak po mêczeñsku cierpi±ce dla pana!
Miej grób! którego nie rozorz± p³ugi,
  Do zaklêtego podobny kurhana;
Wiecznie tu wstawaj w pie¶ni! i wiek d³ugi
  (A¿ znowu ta pie¶ñ bêdzie zapomniana)
Przyk³adem ludzi do mi³o¶ci znêcaj!
¦piewaj! - a liry te¿ czasem pokrêcaj! 
VI
Niech mi przypomni czary tobie znane
  I s³owa dobre na serc otwieranie,
Porz±dne, wa¿ne i uszykowane
  Rzêdem, jak d¼wiêku anio³y w organie;
A przebacz mi ju¿ tê okropn± ranê
  I to straszliwe nóg przyæwiekowanie,
Któreæ odjê³o to - coæ najbole¶niej!
Twój najpiêkniejszy czar - wêdrowno¶æ pie¶ni! 
VII
On mi podawa³ list - a ja na nodze
  Jego opar³em miecz ¿elazny, krzywy,
I czu³em, ¿e mu miêdzy ko¶ci wchodzê;
  A on sta³ - jak Bóg wielki - bo cierpliwy!
Mieczem przygwo¿d¿on w kamiennej pod³odze,
  Któr± czerwieni³ krwawy koral ¿ywy...
Sta³... obwiniêty ów ¿ebrak w b³êkicie...
I tak siê na mnie patrza³, jak na dzieciê. 
VIII
A ja, nie zdj±wszy miecza z jego rany,
  Owszem, g³êbiej go zapêdzaj±c w ko¶cie,
Czyta³em s³owa, które jak szatany
  Pali³y mi mózg i gryz³y wnêtrzno¶cie.
Ten list! na sercu moim zapisany,
  Nad wszystkie ducha mego okropno¶cie
G³êbiej swe zarzuty wykowa³!
Bo mn± ten cz³owiek gardzi³ - choæ mi³owa³... 
IX
"Kacie ojczyzny mojej - i tyranie!
  Mój królu wczora! (pisa³ Swityn stary),
Na dobrowolne poszed³em wygnanie,
  Aby¶ przez mój zgon nie dope³ni³ miary...
Ty miê wyganiasz... a ja, o mój panie!
  ¯o³nierzy wszystkich serca i sztandary
Zostawiam tobie - sam znikam bez wie¶ci -
Sam nic nie biorê z sob± - prócz bole¶ci... 
X
"A by³bym chêtnie da³ g³owê strudzon±
  Pod miecz twój; chêtnie w rêce twoje z³o¿y³
Tê g³owê ¶ciêt± ale u¶miechnion±,
  Której Bóg nigdy ¶mierci± nie zatrwo¿y³,
Gdyby¶ ty jeszcze mia³ cz³owieka ³ono
  O nad ko¶ciami ludzi siê nie sro¿y³,
Gardz±c mi³o¶ci ostatnim spojrzeniem,
Mszcz±c siê nad ko¶ci± - jak pies nad kamieniem. 
XI
"Anio³owie miê dzi¶ ostrzegli z³oci
  We ¶nie - twój sam duch stan±³ pod kotar±,
Tak jak pochodnia ¶wiec±ca w wilgoci,
  Ca³y o¶wiecon ogniami i par±.
Ty¶ miê sam ostrzeg³!... a to nie z dobroci,
  Ale ¿e¶ tak± dzi¶ sta³ siê poczwar±,
¯e s³ychaæ ciebie - i czuæ - choæ z daleka...
Kiedy pomy¶lisz o ¶mierci cz³owieka... 
XII
"Duch lito¶niejszy twój jest ci za szpiega,
  On naprzód zgni³e twe serce wypyta,
A potem chodzi i ludzi ostrzega;
  Gdy twoje cia³o ¶pi - a z±b twój zgrzyta,
Duch twój wychodzi i po kraju biega,
  I targa w³osy - jêczy jak kobieta...
Ty, zmordowany jego lamentami,
Wstajesz nie wiedz±c, ¿e¶ p³aka³ nad nami... 
XIII
"Jaki¶ ciê anio³ okropny odmieni³
  I przys³a³ dzie³o wype³niæ straszliwe,
Lud rozhartowa³ - a ciebie skamieni³,
  I kaza³ ludy oraæ jako niwê -
Aby¶ co? - wiatry wiej±ce sp³omieni³
  Duchami, które wysz³y z cia³ - a ¿ywe
Wkrótce w anielskiej zjawi± siê ozdobie
Jak wiatr na ciebie - i przeciwko tobie!... 
XIV
"Miej wiêc dzieñ jeszcze ten jeden w zarz±dzie
  Si³ê, która jest w mieczu i toporze...
Ja ciebie czekam na ostatnim s±dzie
  Z tym listem... który w mogi³ê po³o¿ê!
Czekam za ¶wiatem ciebie! na wyl±dzie
  Brzegu, o który grzmi ogniste morze -
Krwi± twoj± jasne i zafarbowane...
Czekam! - z tym listem przeciw tobie stanê!... 
XV
"Tu ci nie b³y¶nie wiêcej moje lice.
  Choæ niedaleko lecê... ¿uraw szary.
Pobytu mego maj± tajemnicê
  Ja tylko - mój koñ - i mój rapsod stary.
Prêdzej by¶ zgoni³ letni± b³yskawicê
  Ni¿ mego konia. - Cz³owieka za¶ wiary
(Je¶li ciê staro¶æ i pie¶ñ pe³na wdziêku
Nie skrusz±) spróbuj, królu - masz go w rêku!" 
XVI
Taki by³ straszny starego Swityna
  List... ja w nim gro¼bê jêcz±c± s³ysza³em
I opór ducha, który siê zaczyna
  Od jêku tylko... a staje siê cia³em.
Wiêc jak skrzydlata skoczy³em gadzina
  Z ca³± w¶ciek³o¶ci±! z ca³ym ducha sza³em!
Choæby królestwo ca³e przysz³o ruszyæ!
Wszystko!... a z³amaæ harfiarza - lub skruszyæ! 
XVII
Stary by³... pomnê.. Zorian siê nazywa³.
  Gdy go palono, cichszy od owieczki
Na lirze sobie czasami podgrywa³
  I szed³ przez ogieñ z u¶miechem piosneczki.
Ani kl±tw rzuca³ - ani wydobywa³
  G³osu wielkiego z maleñkiej lireczki -
G³aska³ j± tylko (wyja¶niwszy lice),
Niby zlêknion±, bia³± go³êbicê. 
XVIII
Zdawa³ siê mówiæ i twarz±, i rêk±,
  Jakby nad brzegiem szemrz±cego zdroja:
"Nie bój siê, liro! bo ¶mieræ nie jest mêk±!
  Ani siê lêkaj cielesnego zdroja!...
Nie bój siê, moja maleñka lirenko,
  Nie bój siê, siostro! nie bój, córko moja! -
A na có¿ by to nasza m±dro¶æ by³a,
Gdyby przed ¶mierci± skonaæ nie uczy³a? 
XIX
"Przyjmowano ciê po domach i chatach,
  Póki¶ ty ze mn± by³a wêdrownic±.
B±d¼¿e dzi¶ wdziêczna - a nie p³acz przy katach,
  Bo siê uciesz± i ton twój pochwyc±.
Czekaj - wstaniemy oboje po latach,
  Gdy b³ysn± ³uki z têcz nad okolic±!...
Wstaniemy razem z wielk± jak± zgraj±
Harfiarzy, co jak anio³y ¶piewaj±! 
XX
"Czekaj¿e, liro!... ¶pij!... B³ogos³awiona
  Ta b³yskawica jasna i rumiana!"
Tu, wziêty w z³ote ogniste ramiona,
  Znikn±³. - A mój duch uczu³ wtenczas Pana.
Czelu¶æ okropna mych ust otworzona,
  Sucho¶æ i jaka¶ po¿arno¶æ gardlana...
Pier¶, która wiatru w siê wiêcej nie bierze,
  Ostrzeg³y - ¿e ju¿ do piek³a nale¿ê... 
XXI
Dysz±c na konia siad³em... od popio³ów,
  Które po¿ar³y pie¶ñ, obsypan... w szale.
A t³um siepaczy, jakby archanio³ów,
  Ubrany w z³oto, w bursztyn, w mied¼ i w stale,
W skrzyd³a - w moc wielka tortur, gwo¼dzi, ko³ów
  Zaopatrzony... za mn± w Wis³y fale
Rzuci³ siê, gotów mordowaæ do koñca.
Wszyscy na koniach ja¶niejszych od s³oñca. 
XXII
Ja przodem. - W czerep czarny, o³owiany
  Ukrywszy g³owê moj± jak w kapturze -
(Bom w sobie uczu³ wstyd nieopisany,
  Twarz mieæ jak gryszpan, wzrok jak ogieñ w chmurze),
Przypad³em w zamek jeden nadwi¶lany,
  Który zasta³em ca³y ju¿ w purpurze -
¯e trupy swoje wyrzezane chowa³.
Duch mój przede mn± tam by³ - i mordowa³. 
XXIII
I przestraszy³em siê - bo mi z pamiêci
  Wczora wydane rozkazy wypad³y.
Katowie stali wszyscy trwog± zdjêci,
  Stali bladymi przede mn± widziad³y;
Jam wrzeszcza³: - "Kto tu prêdzej ni¿ me chêci?
  Ni¿ my¶li moje? kto sro¿ej zajad³y
Na krew Swityna ni¿ ja, wpad³ w pokoje?
Kto tu wype³ni³ - jak Bóg - my¶li moje? 
XXIV
"Duchowi memu to przypisaæ muszê,
  Bo ziemia nie ma takich rozbójników!
Zmiêkczy³yby ich te dzieci±tek dusze,
  Ta wyspa pe³na wierzb, olch i s³owików;
Te sionki z cedru... które g³osem ruszê -
  A one pe³ne ech, jêków i krzyków,
Swityna g³osem brzmi± na ka¿dym piêtrze,
Jakby starego instrumentu wnêtrze... 
XXV
"Ja jeden - który do szaleñstwa sk³onno¶æ
  Mam - wpad³em tutaj o jutrzenki ¶witach;
Ani sal cisza, ani belek wonno¶æ,
  Ani pie¶ñ rodu ¶piewana w sufitach,
Ani miê zemsty nieudolnej p³onno¶æ,
  Ani szatan tu, ani Bóg w b³êkitach
Nie zatrzymali. - Nic nie ma na niebie!
Ja sam, jak Pan Bóg, bêdê s±dzi³ siebie!" 
XXVI
To mówi±c kostur wrazi³em okuty
  W ¶cianê i rzek³em do moich oprawców:
"Tê noc na ucztê; jutro dzieñ pokuty
  Dla mnie i dal was, zbrodni wykonawców".
Tu zamek ca³y b³ysn±³ na kszta³t huty
  Ognisk czerwieni±... a ja, tych bladawców
Zbrodniami bladych otoczony wieñcem,
Siad³em - trup jasny pijaka rumieñcem. 
XXVII
I ucztowali¶my w zamku wygodnie;
  Swityna w³asne nam s³u¿y³y misy,
St±gwie, kobierce, czary i pochodnie,
  I krwi± cuchn±ce wonnych ³aw cyprysy.
Czary nam do r±k podawa³y Zbrodnie -
  Widma... w p³aszczach z krwi, z zielonymi rysy,
Stoj±ce z boku upiory czerwone,
Wyra¼ne... a gdy¶ spojrza³ wprost - zniknione. 
XXVIII
A wtem przylecia³ giermek zadyszany
  I te wyrazy z ust wyrzuci³ skore:
"Panie! Ogromny znak jest ukazany!
  Na niebie miot³a p³omienista gore". -
Jam zblad³: i kostur wyrwany ze ¶ciany,
  (S±dz±c, ¿e widzê ducha albo zmorê,
Która mi wró¿bê nieszczê¶liw± szczeka),
Na wskró¶ przeszy³am pier¶ tego cz³owieka. 
XXIX
A sam wybieg³em na ganek odkryty,
  Z którego widok szed³ po okolicy
Na dr¿±ce wiel± gwiazdami b³êkity,
  Poddane jednej ogromnej gwia¼dzicy...
Ta, jako wielki miecz z pochew dobyty,
  Karbunku³ mia³a czerwony w g³owicy,
A ten siê b³yska³ i mieni³ na zarzy
Jak oko w ducha niewidzialnej twarzy. 
XXX
Wtenczas... w tej gwie¼dzie oczyma usiad³em
  O mocowa³em siê z ni± jak z szatanem;
Truciznami j± serdecznymi jad³em,
  Trawi³em jadów duchowych gryszpanem.
Wiêc czasem ona - a czasem ja blad³em...
  A¿em nareszcie pad³, jednym kolanem
Przyklêk³y... dysz±c... przejasnymi ¶wity
Jak rycerz w szrankach dzid± w pier¶ przebity. 
XXXI
I obaczy³em w gwie¼dzie niby znamiê
  Ognistsze... powiek mgniêcie i b³ysk oka:
Wtenczas uczu³em, ¿e mi ducha ³amie
  Na wieki jaka¶ moc - straszna - g³êboka.
Wiêc obróciwszy ku ludziom przez ramiê
  Twarzy - i palcem ognistego smoka
(Który w niebiosach wi³ jasnym ogonem)
Wskazuj±c, rzek³em: "Przysz³a z moim zgonem 
XXXII
Kometa". - I tu, coraz bardziej blady
  I mieszaj±c siê ju¿, rzek³em ponuro:
"¦wiat zwyciê¿y³em! i oto s± ¶lady,
  ¯em duch maj±cy moc - nad t± natur±!
Gwiazdy tê gwiazdê wys³a³y na zwiady,
  Czym ¿yw? czy jeszcze okryty purpur±
Czyniê rzecz króla, cz³owieka i zboja?
Niebo siê zlêk³o o ¶wiat. - To ¶mieræ moja. 
XXXIII
"Id¼cie... Ju¿ wiêcej nie jeste¶cie s³ugi
  Mojej w¶ciek³o¶ci, lecz rycerze twardzi.
Kupi³em naród krwi±... i nad jej strugi
  Podnios³em ducha, który ¶mierci± gardzi.
Niejeden sobie wie¶niak wieczór d³ugi
  Umili pie¶ni± - i tym siê rozhardzi,
¯e bêdzie o swych ojcach przypomina³,
Jak ¶mia³o na ¶mieræ szli - gdy król wyrzyna³! 
XXXIV
"Co do mnie?... jam jest bicz okropny, bo¿y,
  I bêdê cierpia³, co mi przeznaczono.
Za chwilê jednê otch³añ siê otworzy!
  Piorun rozerwie moje wielkie ³ono!
W¶ciek³o¶cie... jak psy spuszczone z obro¿y,
  ¯±dze... jak s³oñca ogniste rozp³on±!
Ogromne ze mnie na wiatr pójd± cienie,
Wszechmi³o¶æ zmyta w krwi - i wszechcierpienie! 
XXXV
"Duch mój odpowie. Lecz wy jak dzieci±tka,
  Jak bia³ych jagni±t jeste¶cie gromada.
Wszystko, com czyni³, sz³o z jednego w±tka,
  I ca³y ciê¿ar zbrodni na mnie spada.
W kurhanach tylko zastanie pami±tka
  I w pie¶ni d³ugiej wêdrownego dziada,
¯em ¿y³. - Chwasty mi porosn± na grobie...
Inny was anio³ rozmi³uje w sobie... 
XXXVI
"Ale po latach!..." Chcia³em mówiæ wiêcej,
  Wtem siê zaczê³a ko¶ci targanina.
Przez o³owiany kaptur sto tysiêcy
  Sz³o iskier... topnia³ na mnie drut i cyna.
Chcia³em zachowaæ dumny kszta³t ksi±¿êcy,
  Lecz tak pêka³em siê jak w ogniu glina.
Oczy siê chmur± zas³oni³y czarn±,
I duch siê ca³y skupi³ w jedno ziarno. 
XXXVII
Nic wiêcej. - Straszne zaæmienie i g³usza!
  Na sercu rêki bo¿ej po³o¿enie;
Docisk ostatni - pod którym siê dusza
  Pêka³a w skazy, a wzrok szed³ w sumienie.
Wiêc jako robak, co siê w ogniu rusza,
  Tak ona - póki w ustach by³o tchnienie -
Le¿a³a na dnie swej serdecznej plamy...
A¿ Bóg otworzy³ jej - wieczno¶ci bramy. 
XXXVIII
Taki by³ koniec mojego ¿ywota,
  ¦piewany d³ugo w kraju przez rapsodów,
Którzy nie doszli, w czym by³a istota
  Czynów? w czym wy¿szo¶æ od rzymskich Herodów?
Nade mn± by³a my¶l s³oneczna, z³ota,
  Do niej moc ciemnych, okrwawionych wschodów
Wiod³a miê prosto w z³otych celów progi:
Jam szed³... jak rycerz... krwawo - i bez trwogi. 
XXXIX
¯ycie d¼wiêcza³o w ka¿dej ducha strunie,
  Moc s³ychaæ by³o w ka¿dym moim kroku;
Choæ byæ na takiej drodze? - lepiej w trunie!
  Choæ z my¶l± tak±? - lepiej z w³óczni± w boku!
Prêdzej czy pó¼niej - deszcz piorunów lunie
  Na or³a, który s³oñce mia³ na oku;
Na mnie - ¿urawia z wyci±gniêt± szyj±
W przysz³o¶æ - pioruny bo¿e jeszcze bij±... 
XL
Ale przeze mnie ta ojczyzna wzros³a,
  Nazwiska nawet przeze mnie dosta³a;
I pchniêciem mego skrwawionego wios³a
  Dotychczas idzie: Polska - na ból - ska³a...
Fala j± druga nieraz z drogi znios³a
  I duch jej ¶wiêty poszed³ w kwiaty cia³a
Bezwonne, martwe... lecz com ja wycisn±³
Pod krwi±... tym zawsze zwyciê¿y³, gdy b³ysn±³!... 
XLI
¦pij¿e, mój kszta³cie pierwszy... z ducha zdjêty...
  ¦wiec±cy w dali jak ksiê¿yc na nowiu;
Upiorny... za krew wylan± przeklêty...
  W koszuli z drutów i w czepcu z o³owiu.
Kl±twa na ciebie! jak na dyjamenty,
  Na bazaltowe kolumny w pustkowiu
Pierwszej natury - z ducha budowane,
W ciemno¶æ i w chmury, i w piorun ubrane... 
XLII
Lecz ja na tobie nogê postawi³em
  I dalej szed³em; a ju¿em by³ bo¿y. -
Morza siê cofn±, góry pójd± py³em
  I ¶wiat siê komet deszczami zatrwo¿y,
Gdy duchem spe³niê - co cia³em spe³ni³em;
  Duch - ukazany w pierwszej ¶wiata zorzy...
Któremu Pan Bóg swych zas³on uchyla,
A lat tysi±ce s± jak jedna chwila.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  •