Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi
Między Snami
Zamiast wrócić do własnego snu, Egwene unosiła się w ciemnościach. Miała wrażenie, że sama jest częścią ciemności, pozbawiona ciała. Nie miała pojęcia, czy ono znajduje się w górze, w dole czy z boku względem świadomości w tym miejscu nie istniały kierunki ale wiedziała, iż jest gdzieś blisko, że z łatwością może doń wrócić. Wszędzie, w otaczającej ją czerni, zdawały się migotać świetliki, wielkim rojem niknącym w oddali. To były sny, sny Aielów w obozowlwisku, sny mężczyzn i kobiet w całym Cairhien, na całym świecie wszystkie lśniły w tym jednym miejscu.
Teraz już potrafiła wybrać sobie jeden z najbliższych i określić, kim jest śniący. W pewnym sensie te iskry były identyczne jak świetliki to właśnie z początku sprawiało jej tyle kłopotów z drugiej strony jednak, w jakiś sposób zdawały się równie zindywidualizowane niczym twarze. Sny Randa i Moiraine zdawały się nieme, stłumione za zasłonami, które tamci spletli. Sny Amys i Bair były jasne i regularnie pulsowały, najwyraźniej same skorzystały z własnej rady. Gdyby nie zobaczyła tego, co chciała zobaczyć, byłaby w mgnieniu loka w swoim ciele. Tamte dwie potrafiły przemierzać tę ciemność znacznie sprawniej od niej; nim uświadomiłaby sobie, gdzie się znajdują, już by siedziały jej na karku. Jeśli kiedykolwiek nauczyłaby się rozpoznawać w ten sam sposób sny ilayne i Nynaeve, mogłaby odszukać je w tej wielkiej konsteacji, gdziekolwiek by się znajdowały. Ale tej nocy nie miała amiaru obserwować niczyich snów.
Uważnie uformowała w swoim umyśle dobrze zapamiętany obraz i już była na powrót w Tel'aran'rhiod, w małym pozbawionym okien pomieszczeniu w Wieży, w którym mieszkała jako nowicjuszka.
R.JORDAN "OGNIE NIEBIOS"
To jeden z opisów przestrzeni między snami Jordana. Pytanie czym jest ta przestrzeń między jednym a kolejnym snem od dawna mnie nurtuje. Niejednokrotnie znajdowałem się w niej po LD czy miedzy zwykłymi snami mając do wyboru, powrócić do snu, obudzić się czy poszukac innego snu. Najłatwiej powrócic z niej do dopiero zakończonego snu i tak najczęściej robiłem, równie łatwo jest się obudzić, najtrudniej utrzymać sie w niej.
W moim przypadku przestrzeń ta jest jednolicie czarna, lub ciemnoniebieska u innych niekiedy bywa szara w różnych odcieniach, niekiedy lśni jasnym światłem. Kilkakrotnie widziałem ją usianą punktami światła, wyglądała wtedy jak przestrzeń kosmiczna widziana z obszaru między gwiazdami. Te gwiazdy faktycznie były snami, wystarczyło się do nich zbliżyć aby wejść prosto w nowy czysty świadomy sen.
Czytając opisy tej przestrzeni w cyklu Jordana byłem naprawdę pod wrażeniem, ponieważ jak dotąd znałem ją tylko z nielicznych swoich doświadczeń. Jeśli Jordan wymyslił te opisy to albo ma genialną intuicję, albo naprawde wie o czym pisze. Tak czy siak, jego opisy bardzo mnie zainspirowały.
Jak już wspominałem najczęściej doświadczam tej przestrzeni jako czarnego, przejrzystego bezkresu w którym mój umysł jest w pełni zrelaksowany, spokojny i Jasny. Niekiedy zdarzało mi się zupełnie budzić po czym szybko zamykałem oczy i do niej powracałem. Najlepiej zilustruje to przykład:
Kiedyś śniłem o jednym z moich Mistrzów. Był to zwykły sen, który skończył się i znalazłem się w czarnej przestrzeni między snami. Pomyślałem, że zmarnowałem okazję, ponieważ mogłem zapytać go o pewne nurtujące mnie sprawy i zapragnąłem wrócić do tego snu. Skupiłem się na tej intencji i powróciłem do snu. Kiedy Mistrz rozwiał nurtujące mnie problemy sen skończył się i znów znalazłem się w ciemności między snami. Rozjuszony sukcesem powróciłem do podobnego snu by porozmawiać z innym uczniem mistrza.
Czytając opis Castanedy dot. wspólnego śnienia znajdujemy tam informację, że w tej właśnie przestrzeni czekamy na spotkanie z osobą z która zamierzamy wspólnie śnić, by razem wejść w sen, zapewne w ten sam sposób można wejść w czyjś sen, jednak to wymagało by sprawdzenia.
Niekiedy udaje się wejś w tę przestrzeń z medytacji, jednak aby to się powiodło medytacja musi być czysta i stabilna. Ta przestrzeń wydaje się leżeć poza obrazami Ningtrul (hipnagogicznymi), które moim zdaniem sa wynikiem napięć i rozproszenia. Myślę, że ta przestrzeń to wymiar czystej zrelaksowanej i całkowicie wolnej od napięć medytacji.
Pisząc o śnieniu, Castaneda podkreśla, że należy jak najdłużej utrzymać świadomośc podczas zasypiania. W praktyce jest to możliwe tylko wtedy, kiedy całkowicie uwolnimy od napięć ciało i umysł. W przeciwnym wypadku nasz umysł podązy za myślami czy obrazami i zanim się spostrzeżemy utracimy świadomość. W praktyce oznacza to konieczność medytacji wyciszającej przed snem i próbowanie stałego utrzymywania wyciszonego, uważnego umysłu na jawie. Myślę, że to jest istotą przerwania dialogu wewnętrznego co tak podkreślał Castaneda.
Szamańska metoda śnienia prezentuje dokładnie te same zasady. Jednak nie da się tego zrobić na siłę, czy tylko w momencie zasypiania w oderwaniu od naszej całodziennej aktywności. Konieczne jest uwolnienie się od napięć i wyciszenie umysłu. Temu celowi może służyć przedsenna medytacja, oraz dzienne ćwiczenia zmierzające do przerwania dialogu wewnętrznego.
Nie chodzi tu jednak o czysto formalne ćwiczenia, ale o próbę utrzymywania wyciszonego, nierozproszonego umysłu. Rzecz jasna formalne ćwiczenia w stylu chodzenia, opisane przez Castanedę, czy medytacje są bardzo pomocne jednak jeśli w okresie między ćwiczeniami jesteśmy rozproszeni i niewyciszeni to postęp jest raczej trudny. Moim zdaniem najważniejsze jest, aby próbować, utrzymywać wyciszony stan umysłu i przerywac dialog wewnętrzny wsparte kilkoma krótkimi sesjami medytacji, niż stosowac długotrwałe formalne medytacje.
Do tej pory uważałem, że stan między snami jest stanem medytacyjnym zupełnie różnym od przyciężkawego stanu koncentracji hipnotycznej. Rozmowa z Roman JMC skłoniła mnie do zmiany stanowiska. Jeśli faktycznie te stany są tożsame to otwiera to szerokie pole manewru, jako, że stan koncentracji hipnotycznej jest zdecydowanie łatwiej uzyskać niz stabilny stan medytacji. Poniżej przytaczam tę rozmowę, ponieważ obserwacje Roman JMC są jak zwykle bardzo wnikliwe i inspirujące. Można też tu dostrzec pewne analogie do opisu stanów transu AL.
Roman JMC: Innym przypadkiem, w ktorym zetknalem sie swiadomie z owa "czernia" czy tez w tym wypadku wlasnie "szaroscia" byl stan, zblizony symptomami, do bardzo glebokiej medytacji.
D: No wlasnie moje doswiadczenia z ta ciemna przestrzenia maja wlasnie taki charakter, kilkakrotnie udalo mi sie z jawy wejsc w w ta przestrzen z medytacji i z tej przestrzeni w niezwykle wyraziste i realistyczne LD. Kiedy z LD wchodze w te przestrzen mam wybor, moge wrocic do snu, wejsc w inny sen (o ile mam jakas koncepcje co jest b rzadkie) lub obudzic sie.
R: No wlasnie. Z tego stanu, to chyba mozna przejsc w co sie tylko zechce. Szkoda ze nie bylem przygotowany na to zjawisko. Zreszta "spowolnienie mysli" nie pozwolilo mi na logiczna analize sytuacji.
Jednak w tym konkretnym przypadku niczego konkretnego nie zdolalem ustalic. Nie bylem przygotowany na to iz w tym stanie mysl jest rowna efektowi. Jedyne co - to "najadlem sie strachu"
D: Moglbys opisac dlaczego?
R: Sprobuje. Wiesz... jak pisalem wczesniej - nie znam odpowiednich slow, aby w miare dokladnie opisac to co sie wydarzylo. No wiec w momencie gdy polapalem sie, ze moje cialo spi, lecz umysl pracuje, to sie wpierw zdziwilem, myslac "jak to jest mozliwe". Czulem swoje cialo lezace na materacu polozonym na podlodze. Czulem je bardzo dokladnie. Nigdy wczesniej nie zdarzylo mi sie "czuc" w taki sposob kazdej najmniejszej nawet odrobiny swojego ciala. W pewnym momencie dotarlo do mnie ze widze szarosc. To bylo tak, jakbym znajdowal sie w potwornie zadymionym pomieszczeniu, a przez ten dym przedzieralo sie swiatlo z jakiejs silnej lampy umieszczonej nieopodal. Dotarlo takze do mnie, ze mysli mi sie bardzo powoli. Z jakichs powodow wydawalo mi sie to jednak naturalne i oczywiste. "Na probe" przywolalem na mysl pare spraw, ktore chcialem juz jakis czas temu przemyslec i znalezc dla nich rozwiazanie. Jeszcze dobrze nie zaczalem, a owe rozwiazania ukazaly mi sie gotowe w "punktach myslowych". Wtedy poczulem radosc. Nie wiedzialem czym jest stan w ktorym sie znajdowalem, jednak poczucie, ze moge w ten sposob dzialac w czasie snu bylo dla mnie wielkim i radosnym odkryciem. Wtedy przypomnialo mi sie, zaslyszane niegdys zdanie, ze stan takiej wlasnie aktywnosci umyslu w czasie snu - umozliwia wiele niemozliwych w normalnym stanie umyslu rzeczy. Na przyklad mozna opuscic swoje cialo, i podrozowac gdzies jako sam umysl. Ta mysl wydala mi sie interesujaca. Pomyslalem ze moze warto by sprobowac. Pomyslalem w sumie jeszcze kilka innych rzeczy, jednak myslenie "punktami myslomi ma wlasnie to do siebie, ze w ulamku sekundy pojawia sie w glowie cos, co opisane normalnie wymaga wrecz kilka linijek tekstu, jesli nie cala kartke :) Wracajac do tamtej sprawy - w momencie gdy tak wlasnie pomyslalem - rozpoczal sie wokol mnie proces, ktory bede staral sie opisac przykladami, gdyz - jak wczesniej - nie znam slow na opisanie tego zjawiska choc pamietam je dobrze. Zatem wyobraz sobie, ze siedzisz gdzies w swoim pokoju, widzisz meble, samochody z oknem, slyszysznormalne odglosy dochodzace z mieszkania, a ulicy i nagle ten trojwymiarowy obraz zaczyna ci sie skladac jak kartka papieru w pol, i jeszcze raz w pol, i widzisz, ze Ty, twoje cialo, ktrore siedzialo tam na krzesle - zostalo na tym poskladanym "obrazku", a TY - raczej twoja swiadomosc - widzisz teraz caly znany ci swiat, jako wlasnie takie cos zblizonego do wizerunku, obrazu umieszczonego w pewnym miejscu niewyobrazalnie wielkiej czarnej przestrzeni. Pewnie powiesz ze powinienem starac sie utrzymac ten stan i poczekac co bedzie dalej. Wez wybacz, ale TAKIE przygody nie sa czyms normalnym, dla umyslu normalnie zyjacego na ziemi w planie fizycznym czlowieka. No wiec spanikowalem. Nie wstydze sie tego. Nie wiedzialem z czym mam do czynienia. Bralem pod uwage wiele rzeczy. Nawet to ze swiadomie, choc nie calkiem chcaco spowodowalem wlasna smierc. nadal czulem wlasne cialo lezace.... hmmm.. gdzies tam... Juz nie mialem punktu odniesienia. No i w tej panice chcialem sie poderwac na rowne nogi tym cialem. I nic! Bylem przekonany ze "mozg" wyslal do tego ciala wszelkie niezbedne w tym momencie "komendy". No i nic! Panika przerodzila sie w przerazenie. Calkiem potezne przerazenie. Chcialem krzyczec, jednak gardlo milczalo. Czulem dokladnie jak cialo spokojnie w tej chwili oddycha i nic poza tym. W koncu z "jakiejs przestrzeni" dotarlo do mnie odlegle echo krzyku. Ale to nie byl moj krzyk, tylko jakiejs kobiety. Hmmm... juz sobie wyobrazam teusmieszki co poniektorych w tym momencie. Spiesze wyjasnic, ze jestem i czuje sie stuprocentowym facetem, wiec wiedzialem ze to nie moj krzyk. Nie zdazylem sie zdziwic. Poczulem jak przez moje cialo zaczyna przeplywac cos w rodzaju pradu elektrycznego. Tak to czulem. Naglre nastapil "blysk", wyladowanie i cialo wykonalo z okolo 2 sekundowym opoznieniem wszystkie te ruchy, ktore poprzednio chcialem wykonac. A wiec gwaltownie podnioslem sie na rekach i usiadlem opierajac sie o szafe. Bylem znow tak gdzie powinienem byc. W swoim pokoju jako ja. Fizyczny JA. W jakis czas po tym wydarzeniu spotkalem czlowieka, ktory powiedzial mi czym mogl byc ten stan w ktorym sie wtedy znalazlem i dal mi namiary na liste dyskusyjna "oneiro". Tak sie ta sytuacja przedstawia. Nie wiem czemu opisalem to wszystko teraz tak dokladnie. Jakos samo mi sie wszystko poprzypominalo, no i moze pomoze to komus w przyszlosci. Ja - na przyklad - po dzis dzien zastanawiam sie co bym mogl jeszcze tego wieczoru przezyc, lub osiaganac, gdybym sie tak bardzo nie wystraszyl.
D: Tym opisem wiele mi wyjasniles, stan ktory opisujesz jest mi znany. Aby sie upewnic opisze moje doswiadczenia tego stanu. Zdarzalo mi sie wchodzic w ten stan spontanicznie oraz kilkakrotnie w pelni swiadomie. W przypadku spontanicznych wejsc w ten stan podobnie jak i ty reagowalem panika. Cechy charakterystyczne to spowolnienie mysli, jakby mysli mialy bezwladnosc, praktycznie nie istnieje mozliwosc werbalizacji, zmienia sie perspektywa wszystko zewnetrzne jakby zlewa sie w punkt zalosnie nic nie znaczacy w stosunku do nieskonczonosci tej czarnej przestrzeni nastepuje jakby utrata punktu odniesienia i w tym momencie z reguly wybucha panika. Spontanicznie zdarzalo mi sie wchodzic w ten stan ze snu, co konczylo sie lunatykowaniem i ogolna groza dla mnie i dla domownikow, niekiedy z medytacji wowczas nie bylo problemu. W pelni swiadomie po raz pierwszy udalo mi sie go osiagnac w wyniku autohipnozy. Uzylem metody Rhodesa modyfikujac ja nieco poprzez uzycie sugestii ciezkosci do poszczegolnych czesci ciala (nadgarstkow, przedramion itp) z intensywna koncentracja. W trakcie cwiczenia moja koncentracja stopniowo rosla i zaczela pojawiac sie owa bezwladnosc myslenia oraz niezwykle doswiadczanie ciala o ktorym wspominales az w pewnym momencie nastapil ten odjazd co nazwales skladaniem kartki i wejscie w ta niezwykla nieskonczona czarna przestrzen i powialo groza wiec dyskretnie sie wycofalem. Stadia tego co nazwales mysleniem punktowym gdzie wszystko widzisz jasno i kazdy problem mozesz rozwiazac sa wczesniej. Moim zdaniem ten odjazd perspektywy czy jak to nazywasz skladanie kartki wiaze sie scisle z bezwladnoscia mysli i plynieciem stabilnej koncentracji (podobny efekt pojawia sie po zapaleniu silnej trawki), zblizone efekty aczkolwiekm nie tak trwale i mocne mozna osiagnac przez specyficzna koncentracje na oddechu i wizualizacji gromadzenia energii, podobne efekty opisywali mi ludzie hipnotyzowani dlatego uwazam ten stan za gleboki stan autohipnozy - z tym, ze w hipnozie jest punkt odniesienia glos hipnotyzera i atmosfera bezpieczenstwa jaka on wytwarza. W przypadku wizualizacji z oddechem do utrzymania tego stanu konieczne jest skupienie na technice. Opis tego zjawiska podany jest w "Sekrecie zlotego kwiatu" jako oznaka wlasciwej medytacji. Do twojego listu myslalem, ze stan miedzy snami i medytacja to jedno, zas stan odjazdu i bezwladnosci mysli to cos innego. Teraz uswiadomilem sobie, ze prawdopodobnie jest to ten sam stan tylko o roznym natezeniu i ukierunkowaniu uwagi. Kiedy dobrze medytuje znika odczuwanie ciala i zmienia sie perspektywa tylko, ze nastepuje to lagodnie i doswiadczenie jest przyjemne. Kiedy czasami w medytacji nastepuje mocniejszy odjazd perspektywy rowniez nie jest to prezrazajace i nacechowane energia mantry przez co wrazenie jest z regoly przyjemne i mam poczucie bezpieczenstwa wrazenie bezwladnosci tez ma nieco inny lagodniejszy charakter. Przy tym mam wrazenie, ze jakos kontroluje to w pewnym zakresie i swiadomie poddaje sie temu. Nastawienie umyslu tez ma bardziej kontemplacyjny charakter. Dochodze do wniosku, ze LD jest pewna specyficzna lagodna odmiana tego stanu. Kiedy osiagam swiadomosc we snie i nastepuje wyostrzenie kolorow rowniez pojawia sie to kontemplacyjne nastawienie jak w medytacji i LD stabilizuje sie, podobnie jak lagodny odjazd w medytacji. Ten odjazd utrzymuje LD i moge swobodnie sie w nim poruszac. Przejscie do stanu ciemnosci, lub swiatla i przerwanie LD jest moim zdaniem bezposrednim doswiadczeniem tego stanu, dlatego latwo z niego powrocic do LD. Podobnego utrwalenia snow jak w LD doswiadczalem w trakcie eksperymentu z przesylaniem snow z Chrisem, tylko zastanawiam sie, czy to utrwalenie spowodowane bylo jego probami przeslania snow, czy moim zestrojeniem na odbior zwiazanym z wchodzeniem w ten stan umyslu. Wyklarowala mi sie tez idea wspolnego snienia, ale nie bede jej tu opisywal bo i tak juz za bardzo sie rozpisalem. Podsumowujac rozwijanie tego stanu moze przyczynic sie do wzrostu czestotliwosci i stabilnosci LD.
R: Na dzien dzisiejszy - nie mam jeszcze pomyslu w jaki sposob mozna by jakos eksplorowac stan owej "ciemnosci" czy jak to tam nazwiemy. Moze tu w grupie ktos ma taki pomysl ?
D: Koncepcji i przemyslen na ten temat mam kilka, zas najprostszy sposob wykorzystania tego stanu to wchodzenie w LD, Castaneda pisal, ze wlasnie w tej przestrzeni czeka sie na osobe z ktora wchodzi sie wspolnie do snu, czytalem tez kilka relacji wskazujacych na niezwykle wlasciwosci tego stanu.