Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi
Wstęp
1.Stosunki społeczne
Teorię stosunków społecznych, dosyć szczegółowo naszkicowaną w Transactional Analysis, można podsumować następująco:
Spitz stwierdzi, że niemowlęta pozbawione przez dłuższy czas opieki będą stopniowo popadać w nieodwracalne otępienie i w końcu mogą ulec powikłaniom chorobowym. W rzeczy samej, stan określany przez niego jako deprywacja emocjonalna może mieć zgubny rezultat. Na bazie tych obserwacji powstało pojęcie głodu bodźców. Okazuje się, że najkorzystniejsze są bodźce, których dostarcza bliskość fizyczna. Wniosek ten jest zgodny z codziennym doświadczeniem.
Podobne zjawisko obserwuje się u osób dorosłych poddanych de-prywacji sensorycznej. W sytuacji eksperymentalnej deprywacja taka może wywoływać krótkotrwałą psychozę, albo spowodować co najmniej przejściowe zaburzenia psychiczne. Podobne skutki deprywacji społecznej i sensorycznej dostrzeżono już dawniej u osób skazanych na długotrwałe przebywanie w 1-osobowej celi. Długotrwałe odosobnienie stanowi rzeczywiście jedną z najstraszniejszych kar nawet dla więźniów odpornych na fizyczną brutalność i jest obecnie często stosowane jako środek prowadzący do osiągnięcia określonych celów politycznych.
Z biologicznego punktu widzenia niewykluczone, że -deprywacja emocjonalna i sensoryczna może wywołać, mniej-lub bardziej wprost, zmiany organiczne w mózgu. Przy braku dostatecznej stymulacji układu siatkowego pnia mózgu może przynajmniej pośrednio dojść do zmian zwyrodnieniowych w komórkach nerwowych. Mogą one być wtórnym skutkiem niedożywienia, ale niedożywienie samo bywa rezultatem apatii, jak u dzieci cierpiących na marazm. Można więc przyjąć istnienie biologicznego łańcucha - od deprywacji emocjonalnej i sensorycznej, poprzez apatię, do zmian zwyrodnieniowych i śmierci. W tym sensie głód bodźców może mieć taki sam związek z szansą przetrwania ludzkiego organizmu jak głód pożywienia.
W rzeczywistości głód bodźców nie tylko biologicznie, ale także psychologicznie i społecznie pod wieloma względami przypomina głód pożywienia. Takie określenia, jak niedożywienie, przesyt, smakosz, łakomczuch, kaprysić, asceta, sztuka kulinarna i dobra kuchnia, łatwo przenieść z dziedziny odżywiania na dziedzinę wrażeń. Przejedzenie się ma swój odpowiednik w nadmiernej stymulacji. W obu dziedzinach, w zwykłych warunkach, przy obfitym i urozmaiconym zaopatrzeniu wybór zależeć będzie od osobistych upodobań. Być może wiele takich upodobań jest zdeterminowanych konstytucyjnie, ale to już nie należy do tematu.
Psychiatra społeczny szczególnie interesuje się pytaniem, co dzieje się z niemowlęciem po oddaleniu go od matki, w trakcie normalnego rozwoju. Dotychczasowy stan badań można podsumować następującym zdaniem: "Jeżeli nie jesteś głaskany, twój rdzeń kręgowy usycha". Stąd, po zakończeniu okresu bliskiej intymności z matką jednostka przez resztę swego życia stoi przed trudnym wyborem, od którego zależy jej los i przetrwanie Z jednej strony rozmaite siły społeczne, psychologiczne i biologiczne przeszkadzają w utrzymaniu fizycznej bliskości typu niemowlęcego, z drugiej - człowiek nieustannie do niej dąży. W rezultacie zazwyczaj godzi się na kompromis. Uczy się zadowalać bardziej subtelnymi, nawet symbolicznymi formami dotyku, aż w końcu wystarcza mu tylko powitalne kiwnięcie głową, chociaż jego pierwotne
dążenie do fizycznego kontaktu wcale nie musi słabnąć. Dochodzenie do kompromisu można określić różnymi terminami, np. jako sublima-cję, ale niezależnie od nazwy jego rezultatem jest częściowe przekształcenie niemowlęcego głodu bodźców w coś, co można by nazwać głodem poznawczym. W miarę jak złożoność kompromisu wzrasta, ludzie coraz bardziej różnicują się w swych dążeniach do poznania i właśnie te różnice wprowadzają urozmaicenie w stosunkach społecznych i decydują o losie człowieka. Aktor filmowy może potrzebować setek "głasków" na tydzień od anonimowej masy wielbicieli, by uchronić swój "rdzeń kręgowy przed uschnięciem", natomiast naukowiec może być fizycznie i psychicznie zdrowy otrzymując jeden "głask" rocznie od poważanego mistrza.
Głaskanie występuje tu jako ogólny termin określający kontakt fizyczny. W praktyce przybiera ono formy rozmaite. Niektórzy dosłownie głaszczą niemowlę, inni tulą je lub poklepują, jeszcze inni szczypią je w zabawie albo prztykają koniuszkiem palca. Wszystkie te zachowania mają swe odpowiedniki w rozmowie, tak że można przewidzieć, jak dana osoba będzie dotykała niemowlęcia analizując jej sposób mówienia. Znaczenie terminu "głaskanie" można rozszerzyć na wszelkie akty zwracania uwagi na obecność innej osoby. A więc "głask" będzie dla nas podstawową jednostką funkcjonowania społecznego. Wymiana "głasków" tworzy transakcję, która jest jednostką stosunków społecznych.
W odniesieniu do teorii gier wyłania się tu zasada, w myśl której każdy stosunek społeczny, bez względu na swój charakter ma biologiczną przewagę nad brakiem stosunku w ogóle. Wykazał to eksperymentalnie S. Levine1 w swych znakomitych doświadczeniach na szczurach. Udowodniły one korzystny wpływ dotyku nie tylko na rozwój fizyczny, psychiczny i emocjonalny, ale i na biochemię mózgu, a nawet odporność na białaczkę. Znamienną cechą tych eksperymentów było odkrycie, że delikatny dotyk i bolesne wstrząsy elektryczne były jednakowo skuteczne dla zachowania zdrowia zwierząt.
To naukowe potwierdzenie naszych wcześniejszych uwag pozwala nam z większą ufnością przejść do następnej części.
2.Strukturalizowanie czasu
Przyjmujemy, że dotykanie niemowląt i jego symboliczny równoważnik u osób dorosłych - poznawanie - jest niezbędne do przetrwania. Powstaje pytanie: "Co dalej?" Mówiąc wprost, co robić po wymianie pozdrowień niezależnie od tego, czy będą one miały formę studenckiego "cześć", czy też trwającego kilka godzin wschodniego rytuału? Po zaspokojeniu głodu bodźców i głodu poznawczego pojawia się głód struktur. Dla dojrzewającej młodzieży nieustannym problemem jest "Co mam mu (jej) powiedzieć?" Zresztą nie tylko młodzież bardzo nieprzyjemnie odczuwa społeczną lukę, okres milczenia, nieustrukturalizowany czas, kiedy nikt z obecnych nie potrafi powiedzieć niczego ciekawszego niż "Nie uważasz, że ściany są dziś pionowe?" Człowiek ma wieczny rjroblem z ustrukturalizowaniem godziny swojego czuwania. W sensie egzystencjalnym funkcja wszystkich istot społecznych polega na wzajemnym użyczaniu sobie wsparcia w drodze do tego celu.
Operacyjny aspekt strukturalizowania czasu można nazwać programowaniem. Ma ono trzy postacie: materialną, społeczną i indywidualną. Najbardziej powszechna, wygodna i użyteczna metoda strukturalizowania czasu polega na stworzeniu planu działania w materii świata zewnętrznego, co w języku codziennym nazywa się pracą. Plan taki technicznie określa się mianem aktywności. Termin "praca" jest nieodopowiedni, ponieważ z punktu widzenia ogólnej teorii psychiatrii społecznej stosunki społeczne są także formą pracy. Programowanie materialne jest skutkiem zetknięcia się człowieka ze zmiennością świata zewnętrznego. Integruje nas ono tylko w tej mierze, w jakiej aktywność ta stwarza formę dla "głaskania", poznawania i innych bardziej złożonych form stosunków społecznych/ Programowanie materialne nie jest par excellence problemem społecznym; w swej istocie opiera się na przetwarzaniu danych. Budowanie łodzi wymaga długiej serii pomiarów i ocen prawdopodobieństwa i wszelka towarzysząca temu wymiana społeczna musi być im podporządkowana, by budowa mogła posuwać się naprzód.
Programowanie społeczne daje w efekcie tradycyjne wymiany rytual ne lub semirytualne. Podstawowym kryterium jest tu układność, potocznie zwana "dobrymi manierami". Rodzice we wszystkich częściach świata uczą swoje dzieci manier, przez co poznają one właściwe sposoby pozdrawiania się, jedzenia, wydalania, rytuały zalotów i żałoby. Uczą się też, co wolno, a czego nie wolno poruszać w rozmowie, taktu i dyplomacji. Część z tych nauk jest uniwersalna, część zaś ma zasięg lokalny. Czkanie przy posiłkach albo pytanie o zdrowie małżonki może być dobrze widziane lub też zabronione przez lokalną, odziedziczoną po przodkach tradycję; faktycznie pomiędzy tymi dwoma szczególnymi rodzajami transakcji istnieje wysoki stopień odwrotnej korelacji. Zazwyczaj tam, gdzie ludzie czkają przy stole, nie wypada pytać o cudzą połowicę i odwrotnie. Zwykle po rytuałach formalnych następują semirytualne rozmowy na różne tematy; możemy je wyodrębnić jako rozrywki.
Im ludzie lepiej się znają, tym więcej w ich stosunki wkrada się programowania indywidualnego, a co za tym idzie wzrasta prawdopodobieństwo zajścia "zdarzeń przypadkowych". Zdarzenia przypadkowe na pierwszy rzut oka wydają się nieoczekiwane i tak też mają je postrzegać zainteresowane strony. Przy bliższym wejrzeniu okazuje się jednak, że przebiegają one na ogół według określonych wzorów, które dadzą się poklasyfikować, a cała sekwencja określona jest przez nie wypowiedziane wprost reguły i przepisy. Reguły te są utajone tak długo, jak przyjaźń lub wrogość rozwijają się zgodnie z teorią Hoyle'a, lecz stają się jawne, jeżeli ktoś zrobi nieprzepisowy ruch. Wywołuje on symboliczny, werbalny lub formalny protest: "Faul". Takie sekwencje, które w przeciwieństwie do rozrywek oparte są bardziej na indywidualnym niż społecznym programowaniu, można nazwać grami. Życie rodzinne i małżeńskie, tak jak i życie różnego rodzaju organizacji może przez długie lata opierać się na wariantach tej samej gry.
Stwierdzenie, że przeważająca część aktywności społecznej sprowadza się do uczestniczenia w grach niekoniecznie oznacza, że jest to "zabawne", albo że partnerzy nie są poważnie zaangażowani we wzajemne stosunki. Przecież "granie" w piłkę nożną i inne "gry" sportowe nie zawsze są zabawne, a gracze bywają nieraz zwykle zawzięci. Takie gry, podobnie jak gry hazardowe i inne formy "zabawy", często są traktowane bardzo serio, a czasami stają się nawet zgubne dla uczestników. Z drugiej strony, niektórzy autorzy, na przykład Huizinga, zaliczają do "zabaw" rzecz tak poważną jak uczty kanibalów. Wobec tego nie będzie kpiną czy barbarzyństwem, jeżeli tak tragiczne zachowania, jak samobójstwo, uzależnienie od alkoholu i narkotyków, przestępczość czy schizofrenię uznamy również za "uprawianie gier". Podstawową właściwością gry ludzkiej jest nie to, że emocje są w niej udawane, lecz że podlegają regulacji. Ujawnia się to w sytuacji, gdy nieprzepisowa manifestacja uczuć pociąga za sobą sankcje. Gra może być bardzo poważna, a nawet zgubnie poważna, ale sankcje społeczne są poważne tylko w razie złamania reguł.
Rozrywki i gry są substytutami prawdziwego życia z prawdziwą intymnością. Z tego powodu należy je uznać raczej za wstępne umowy niż za związki i dlatego mawia się o nich, że są gorzką formułą zabawy. Intymność zaczyna się, kiedy indywidualne (zazwyczaj instynktowne) programowanie staje się bardziej intensywne, słabną natomiast zarówno społeczne modelowanie, jak i ukryte ograniczenia i motywy. Jest to jedyna w pełni zadowalająca odpowiedź na głód bodźców, głód poznawczy i głód struktur. Prototypem intymności jest akt miłosny.
Głód struktur jest równie istotny dla przetrwania co głód bodźców. Głód bodźców i głód poznawczy wyrażają potrzebę unikania sensorycznej i emocjonalnej deprywacji, gdyż oba jej rodzaje prowadzą do degeneracji biologicznej. Głód struktur wyraża potrzebę unikania nudy i już Kierkegaard wykazał zło.wynikające z nieustrukturalizowania czasu. Jeżeli nuda utrzymuje się przez dłuższy czas, staje się synonimem wygłodzenia uczuciowego i może mieć takie same konsekwencje.
Człowiek samotny potrafi strukturalizować czas na dwa sposoby: poprzez aktywność i poprzez fantazję. Samotnym można być nawet w obecności innych. Jeżeli ktoś przynależy do społecznego związku dwojga lub więcej ludzi, ma do wyboru kilka sposobów ustruk-turalizowania czasu. Pod względem stopnia złożoności są to kolejno:
(1) rytuały,
(2) rozrywki,
(3) gry,
(4) intymność i
(5) aktywność, która może tworzyć szkielet dla pozostałych. Celem każdego członka związku społecznego jest uzyskanie maksymalnej satysfakcji z transakcji z innymi ludźmi. Im bardziej jest przystępny, tym więcej zadowolenia może uzyskać. Większa część programowania jego społecznych operacji odbywa się automatycznie. Ponieważ niektóre z "satysfakcji" uzyskanych wskutek programowania, np. autodestrukcję, trudno pogodzić ze zwykłym sensem słowa "satysfakcja", lepiej
będzie zastąpić je mniej zobowiązującym określeniem "zyski" albo "korzyści".
Korzyści z kontaktu społecznego polegają na stwarzaniu równowagi somatycznej i psychicznej. Są one związane z następującymi czynnikami:
(1) obniżenie napięcia,
(2) unikanie szkodliwych sytuacji,
(3) zdobywanie ,,głasków",
(4) utrzymanie ustalonej równowagi. Wszystkie te punkty były szczegółowo badane i analizowane przez fizjologów, psychologów i psychoanalityków. W języku psychiatrii społecznej można je określić jako:
(1) pierwotne wewnętrzne korzyści,
(2) pierwotne zewnętrzne korzyści,
(3) korzyści wtórne i
(4) korzyści egzystencjalne. Pierwsze trzy odpowiadają "zyskom z choroby" opisanym przez Freuda, a mianowicie: wewnętrznemu zyskowi pierwotnemu (pdrano-sic), zewnętrznemu zyskowi pierwotnemu i zyskowi wtórnemu (epinosic). Doświadczenie wykazało, że bardziej użyteczne jest badanie transakcji z punktu widzenia uzyskanych korzyści, niż przez potraktowanie ich jako mechanizmów obronnych. Po pierwsze, najlepszą obroną jest całkowite wstrzymanie się od udziału w transakcjach, po drugie - definicja "obrony" obejmuje jedynie część pierwszych dwóch klas korzyści, a pozostałe wraz z całą klasą trzecią i czwartą znikają z pola widzenia.
Najatrakcyjniejsze formy kontaktu społecznego, bez względu na to, czy są osadzone w matrycy aktywności, czy nie, to gry i intymność. Długotrwała intymność zdarza się rzadko i nawet wtedy jest przede wszystkim sprawą prywatną; znaczące stosunki społeczne najczęściej przybierają formy gier i nimi będziemy się dalej zajmować. Szerszych informacji o strukturalizowaniu czasu należy szukać w książce tego samego autora poświęconej dynamice grupowej.
Rozdział 1
Analiza strukturalna
Obserwacje spontanicznej aktywności społecznej najbardziej wydajnie prowadzi się w pewnych rodzajach grup psychoterapeutycznych. Ujawniły one, że ludzie od czasu do czasu zmieniają miejsce, pozycję ciała, brzmienie głosu, sposób wysławiania się itd. Tym zmianom behawioral-nym często towarzyszy zmiana w uczuciach. Określony zestaw wzorów zachowania jednostki odpowiada określonemu stanowi psychiki, podczas gdy inny zestaw jest związany z inną postawą psychiczną, często sprzeczną z poprzednią. Te zmiany i różnice zrodziły pojęcie stanów ego. W języku specjalistycznym stan ego może być opisany fenomenologicznie jako spójny system uczuć, a operacyjnie jako zestaw spójnych wzorów zachowania. Bardziej praktycznie określamy go jako system uczuć połączony z odpowiadającym mu zestawem wzorów zachowania. Każdy człowiek prawdopodobnie dysponuje ograniczonym repertuarem takich stanów ego, które nie są rolami, ale psychologiczną rzeczywistością. Repertuar ten może być uporządkowany według następujących kategorii:
(1) stany ego będące próbą naśladownictwa wzorów rodzicielskich,
(2) stany ego autonomicznie prowadzące w kierunku obiektywnej oceny rzeczywistości, i
(3) te, które reprezentują archaiczne przeżytki - wciąż aktywne stany ego utrwalone we wczesnym dzieciństwie. Technicznie nazwiemy je kolejno eksteropsychicznymi, neopsychicznymi i archeopsychicznymi. Przejawy stanów ego najprościej oddają określenia: Rodzic, Dorosły i Dziecko, używane w prawie wszystkich analizach formalnych. Sformułujmy więc następujące twierdzenie. W dowolnym momencie każda osoba w danej społeczności będzie okazywała stan ego Rodzica, Dorosłego czy też Dziecka potrafiąc jednocześnie zamienić jeden stan ego na inny. Jednym zamiana ta przychodzi łatwiej, innym trudniej. Obserwacje te pozwalają nam na pewne diagnostyczne stwierdzenia. ,,To twój Rodzic" oznacza "Jesteś teraz w takim stanie psychicznym, w jakim często bywało któreś z twoich rodziców (albo zastępujący ich opiekun) i reagujesz podobnie do niego, z tą samą postawą, gestami, słownictwem, uczuciami i tak dalej". "To twój Dorosły" oznacza "Właśnie dokonałeś autonomicznej i obiektywnej oceny sytuacji i wyrażasz te procesy myślowe albo problemy, które spostrzegasz, czy też wnioski, do których doszedłeś w sposób bezstronny". "To twoje Dziecko" oznacza "Sposób i intencje twojej reakcji są takie same jak wtedy, kiedy byłeś małym chłopcem (byłaś małą dziewczynką)". Wynika z tego, że:
1. Każdy miał rodziców (albo rodziców zastępczych) i nosi w sobie zestaw stanów ego, które odtwarzają stany ego tych rodziców (w postaci, w jakiej on je spostrzegał); rodzicielskie stany ego mogą być pobudzone w pewnych warunkach (funkcjonowanie eksteropsychiczne). Mówiąc potocznie, "Każdy nosi w sobie swoich rodziców".
2. Każdy (łącznie z dziećmi, opóźnionymi umysłowo i schizofrenikami) jest zdolny do przetwarzania obiektywnych danych, jeżeli
pobudzony zostanie odpowiedni stan ego (funkcjonowanie neopsychiczne). Mówiąc potocznie, "Każdy ma Dorosłego".
3. Każdy był kiedyś młodszy niż jest i ma w sobie przeżytki dawniejszych lat, które mogą być pobudzone w pewnych warunkach (funkcjonowanie archeopsychiczne). Mówiąc potocznie, "Każdy nosi w sobie małego chłopca lub dziewczynkę"
przedstawiający, z naszego punktu widzenia, schemat pełnej osobowości każdego człowieka. Obejmuje on jego Rodzicielskie, Dorosłe i Dziecięce stany ego. Są one starannie rozdzielone, ponieważ są bardzo różne i często wzajemnie sprzeczne. Dla niedoświadczonego obserwatora różnice te z początku mogą być niejasne. Wkrótce jednak każdy, kto zada sobie trud opanowania diagnozy strukturalnej, zacznie je dostrzegać z rosnącym zainteresowaniem. Odtąd, dla wygody, nazwy faktycznych rodziców, dorosłych i dzieci będziemy pisać małą literą; Rodzic, Dorosły i Dziecko pisane dużą literą odnosić się będą do stanów ego. Rysunek 1 B przedstawia wygodną, uproszczoną formę diagramu strukturalnego.
Nim odejdziemy od tematu analizy strukturalnej, uczynimy kilka dodatkowych wyjaśnień.
1. Słowo "dziecinny" nigdy nie występuje w analizie strukturalnej,ponieważ nabrało silnych konotacji negatywnych, jako coś niepożądnego, co staramy się wyeliminować ze swego zachowania. Opisując Dziecko (archaiczny stan ego) posługiwać się będziemy bardziej biologicznym i niedeprecjonującym określeniem "dziecięcy". Faktycznie,
Dziecko jest pod wieloma względami najbardziej wartościową częścią osobowości i może wnosić w życiejednostki dokładnie to, co rzeczywiste dziecko wnosi w życie rodziny: wdzięk, radość i twórczość. Jeżeli Dziecko w człowieku jest zakłócone i niezdrowe, może to mieć
niepomyślne skutki, a wówczas powinno się temu zaradzić.
2. To samo odnosi się do słów "dojrzały" i "niedojrzały". W naszym systemie nie ma pojęcia "osoby niedojrzałej". Są tylko ludzie, u których
Dziecko dominuje w niewłaściwy i nieproduktywny sposób, ale wszyscy oni mają kompletnego, dobrze ustrukturalizowanego Dorosłego; trzeba gojedynie odkryć czy pobudzić. I odwrotnie, tak zwani ludzie dojrzali to ci, u których Dorosły sprawuje kontrolę przez większość czasu, ale i u nich chwilami bierze górę Dziecko, co ma często niepokojące skutki.
3. Warto zaznaczyć, że Rodzic ujawnia się w dwóch formach:bezpośredniej i pośredniej: jako aktywny stan ego i jako czynnik wywierający wpływ. Kiedy działa wprost, człowiek reaguje tak, jak faktycznie reagował jego własny ojciec (albo matka) ("Rób tak jak ja").
Kiedy jest czynnikiem wywierającym wpływ, reaguje tak, jak życzyli sobie rodzice ("Nie rób tak, jak robię, rób tak, jak mówię"). W pierwszym przypadku człowiek staje się jednym z nich; w drugim dostosowuje się do ich wymagań.
4. Zatem i Dziecko ujawnia się w dwóch formach: Dziecka przystosowanego i Dziecka naturalnego. Dziecko przystosowane to takie, które modyfikuje swoje zachowanie pod Rodzicielskim wpływem. Zachowuj się ono tak, jak chciał ojciec (albo matka), na przykład jest uległe albo przedwcześnie rozwinięte. Może się też dostosowywać wycofując się czy uskarżając. Tak więc wpływ Rodzicielski jest przyczyną, a Dziecko przystosowane skutkiem.
Dziecko naturalne to spontaniczna ekspresja, na przykład bunt albo twórczość. Trafność analizy strukturalnej widać w skutkach nadużycia alkoholu. Zazwyczaj ogranicza ono najpierw Rodzica, tak że Dziecko przystosowane uwalnia się od jego wpływu i przekształca w Dziecko naturalne.
Przedstawiony tu zarys struktury osobowości na ogół w zupełności wystarcza do analizy gier.
Stany ego to normalne zjawisko fizjologiczne. Mózg ludzi jest narządem czy też regulatorem życia psychicznego, a jego wytwory są organizowane i przechowywane w formie stanów ego. Dowodzą tego namacalnie niektóre wyniki badań Penfielda i jego współpracowników. Istnieją też inne systemy porządkujące na różnych poziomach, takie jak pamięć, lecz naturalną formą doświadczenia samego w sobie są zmiany stanów psychiki. Każdy typ stanu ego ma swą własną życiową wartość dla organizmu ludzkiego.
W Dziecku tkwi intuicja, twórczość, spontaniczna energia i radość.
Dorosły jest niezbędny do przetrwania. Przetwarza dane i oblicza prawdopodobieństwa istotne do skutecznego radzenia sobie ze światem zewnętrznym. Przeżywa też swoiste rodzaje trudności i satysfakcji. Na przykład przejście przez ruchliwą ulicę wymaga przetworzenia wielu złożonych danych o szybkości; działanie zostaje odroczone, dopóki obliczenia nie wykażą wysokiego stopnia prawdopodobieństwa, że uda się bezpiecznie dotrzeć na drugą stronę. Przyjemność jazdy na nartach, latania, żeglowania itp. wypływa częściowo z satysfakcji, że tego typu obliczenia zostały wykonane prawidłowo. Inne zadanie Dorosłego polega na regulowaniu czynności Rodzica i Dziecka i obiektywnym pośredniczeniu pomiędzy nimi.
Rodzic ma dwie główne funkcje. Po pierwsze, umożliwia jednostce skuteczne wypełnianie roli rodzica jej własnych dzieci, przyczyniając się w ten sposób do przetrwania rasy ludzkiej. O jego wartości pod tym względem świadczy fakt, że ludzie osieroceni we wczesnym dzieciństwie mają, jak się wydaje, większe trudności w wychowywaniu dzieci niż ci, którzy wzrastali w pełnej rodzinie do okresu dojrzewania. Po drugie, Rodzic wykonuje wiele reakcji automatycznie, co oszczędza .dużo czasu i energii. Wiele rzeczy robi się dlatego, że "Tak się właśnie robi". Zwalnia to Dorosłego z konieczności podejmowania niezliczonych drobnych decyzji, dzięki czemu może poświęcić się ważniejszym sprawom, pozostając czynności rutynowe Rodzicowi.
A zatem wszystkie trzy składniki osobowości mają dużą wartość dla przetrwania. Analiza i reorganizacja struktury osobowości wskazana jest tylko wtedy, gdy któryś z nich zakłóci równowagę całości. Innymi słowy, Rodzic, Dorosły i Dziecko są jednakowo ważni i mają swoje pełnoprawne miejsce w bogatym i twórczym życiu człowieka.
Rozdział 13
Znaczenie gier
1.Gry są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Ulubioną grę danej osoby można prześledzić wstecz do jej rodziców i dziadków, w przód zaś - do dzieci, które, jeśli nie nastąpi skuteczna interwencja, nauczą jej z kolei swoje dzieci. W ten sposób analiza gier odbywa się na wielkiej matrycy historycznej rozciągającej się w przeszłość i w przyszłość; wstecz można się przy tym cofnąć z pewnością aż do stu lat, a w przód rzutować na lat co najmniej pięćdziesiąt. Przerwanie tego łańcucha, w którym uczestniczy pięć albo więcej pokoleń, może mieć geometrycznie postępujące skutki. Na świecie żyje wielu ludzi, którzy mają przeszło dwustu potomków. Gry mogą z pokolenia na pokolenie słabnąć lub się zmieniać, chociaż wydaje się, że istnieje silna tendencja do kojarzenia się osób, które grają w podobne, jeżeli nie takie same gry. Jest to historyczne znaczenie gier.
2."Wychowanie" polega głównie na nauczeniu ich, w jakie gry mają grać. Różne kultury i klasy społeczne preferują różne typy gier,a rozmaite plemiona i rodziny wybierają rozmaite ich odmiany. Jest to kulturowe znaczenie gier.
3. Gry są jak gdyby wciśnięte między rozrywki i intymność.
Rozrywki stają się nudne przy powtarzaniu, tak jak i sprzyjające im spotkania towarzyskie. Intymność wymaga dużej ostrożności i zagraża jej Rodzic, Dorosły i Dziecko. Społeczeństwo krzywi się na szczerość poza zaciszem domowym, rozsądek podpowiada, że może być ona zawsze nadużyta, a Dziecko lęka się jej, ponieważ wiąże się ze zdemaskowaniem. Zatem, żeby uciec od nudy rozrywek nie narażając się przy tym na niebezpieczeństwa intymności, większość
ludzi idzie na kompromis gier tam, gdzie to możliwe, i one głównie wypełniają im najciekawsze ze wspólnie spędzanych godzin. Jest to społeczne znaczenie gier.
4. Ludzie wybierają na przyjaciół, kolegów i najbliższych osoby, które grają w te same gry. Dlatego "każdy, kto jest kimś" w danym kręgu społecznym (arystokracji, paczce młodzieżowej, klubie, miasteczku studenckim itd.) zachowuje się w sposób, który może wydawać się całkiem obcy członkom innego kręgu społecznego. I odwrotnie, każdy członek określonego kręgu społecznego zmieniający swoje gry, musi się liczyć z niebezpieczeństwem odrzucenia przez swoich towarzyszy, lecz będzie serdecznie przyjęty w innym kręgu społecznym. Jest to osobiste znaczenie gier.
Uwaga
Czytelnik ma już chyba podstawy, by zauważyć różnicę pomiędzy matematyczną
a transakcyjną analizą gier. Matematyczna analiza gier zakłada, że gracze są w pełni
racjonalni. Transakcyjna analiza gier dotyczy gier, które są nieracjonalne czy nawet
irracjonalne, a przez to bardziej rzeczywiste.
Gracze
Wiele gier stanowi domenę ludzi z zaburzeniami psychicznymi; na ogół im poważniejsze są ich zaburzenia, tym ostrzej grają, Jednak, co ciekawe, niektórzy schizofrenicy odmawiają, jak się wydaje, uczestnictwa w grach i od pierwszej chwili żądają szczerości. Na co dzień najbardziej zapalonymi graczami są dwie kategorie osób: Ponuracy i Skwerzy.
Ponurak to człowiek, który jest zły na swoją matkę. W badaniu wychodzi na jaw, że złość ta trwa od wczesnego dzieciństwa. Często ma po temu istotne "Dziecięce" powody: matka mogła zostawić go w krytycznym okresie jego dzieciństwa, bo zachorowała i poszła do szpitala, czy też mogła urodzić zbyt wiele rodzeństwa. Czasem porzucenie to jest bardziej dobrowolne - mogła go oddać komuś na wychowanie, aby ponownie wyjść za mąż. W każdym razie od tego czasu stał się ponury i nadąsany. Nie lubi kobiet, chociaż bywa Don Juanem. Ponieważ dąsanie się jest pierwotnie umyślne, mężczyzna może świadomie z niego zrezygnować w dowolnym momencie życia, tak jak robił to w dzieciństwie, gdy nadchodził czas kolacji. Warunki niezbędne do takiej rezygnacji są takie same w przypadku dorosłego i małego Ponuraka. Chodzi o to, by mógł on zachować twarz i by otrzymał jakąś atrakcyjną ofertę w zamian za przywilej dąsania się. Czasami gra w "Psychiatrię", która w innej sytuacji mogłaby trwać kilka lat, zostaje przerwana dzięki rezygnacji z dąsania się. Wymaga to starannego przygotowania pacjenta i odpowiedniego czasu oraz podejścia. Niezręczność terapeuty czy próby zastraszenia odniosą ten sam mizerny skutek co analogiczne postępowanie rodziców wobec nadąsanego chłopczyka. Po pewnym czasie pacjent odpłaci terapeucie za jego nieumiejętność, tak jak zrobi to chłopczyk w stosunku do swych niezręcznych rodziców.
Z żeńskimi Ponurakami sytuacja jest taka sama, mutatis mutandis, gdy mają złość do ojca. Terapeuta-mężczyzna musi potraktować ich "Drewnianą nogę" ("Czego spodziewać się po kobiecie, która miała takiego ojca?") z jeszcze większą dyplomacją. Inaczej ryzykuje, że zostanie skreślony jako "mężczyzna podobny do ojca".
Każdy z nas ma w sobie troszeczkę Skwera, a celem analizy gier jest zredukowanie tej cząstki do minimum. Skwer to ktoś, kto jest nadmiernie wrażliwy na wpływy Rodzicielskie. Stąd w momentach krytycznych zakłócają one nieraz jego Dorosłe przetwarzanie danych i Dziecięcą spontaniczność, co daje w rezultacie niestosowne czy też niezręczne zachowanie.
W ekstremalnych przypadkach Skwer bywa Lizusem, Pozerem i Natrętem. Skwera nie należy mylić ze zdezorientowanym schizofrenikiem, którego Rodzic nie działa wcale, a Dorosły bardzo słabo, przez co musi zmagać się ze światem jako zagubione Dziecko. Ciekawe, że na co dzień epitet "skwer" używany jest wyłącznie w stosunku do mężczyzn lub, w rzadkich przypadkach, do męskich kobiet. "Piła" jest jeszcze bardziej nienaganna od "Skwera". Określenie to zarezerwowane jest zazwyczaj dla kobiet, chociaż czasem mówi się tak o mężczyznach mających nieco kobiece skłonności.
Rozdział 15
Paradygmat
Rozważ następującą wymianę zdań pomiędzy pacjentką (P) a terapeutą
P: "Mam nowy plan - być punktualną".
T: "Spróbuję współpracować".
P: "To mnie nie obchodzi. Robię to dla siebie samej.Zgadnij, jaki Stopień dostałam na egzaminie z historii?"
T: "B +
P: "Skąd wiedziałeś?"
T: "Ponieważ boisz się dostawać A".
P: "Tak, miałam A, przejrzałam swoją pracę i wykreśliłam trzy dobre odpowiedzi, a w ich miejsce wstawiłam trzy złe. "Podoba mi się rozmowa. Nie ma w niej Skwera". "Wiesz, wczoraj wieczorem myślałam o tym, jak bardzo się rozwinęłam. Wyliczyłam, że teraz jestem Skwerem w 17 procentach".
"Skoro dziś jest zero, zatem masz prawo do 34 procentowego rabatu w następnej rundzie".
P:To wszystko zaczęło się sześć miesięcy temu, kiedy to patrzyłam na swój ekspres do kawy i po raz pierwszy naprawdę go zobaczyłam. I wiesz, jak jest teraz, wiesz, że słyszę śpiew ptaków i patrzę na ludzi, a oni są wtedy prawdziwymi ludźmi i co najważniejsze ja też jestem wtedy naprawdę. I nie tylko wtedy, ale i teraz tutaj jestem naprawdę. Pewnego dnia stałam w galerii patrząc na obraz. Jakiś człowiek podszedł do mnie i powiedział: ŤGauguin jest bardzo sympatyczny, prawda?ť. Wtedy ja odpowiedziałam: ŤTy mi się też podobaszť. Więc wyszliśmy i wypiliśmy drinka i on okazał się bardzo miłym facetem".
Tekst ten przedstawia wolną od Skwera i od gry konwersację pomiędzy dwoma autonomicznymi Dorosłymi, z następującymi uwagami:
"Mam nowy plan - być punktualną". Deklaracja ta została podjęta post factum. Pacjentka prawie zawsze się spóźniała. Tym razem była punktualna. Gdyby punktualność była postanowieniem, aktem "siły woli", presją Rodzica na Dziecko, wywieraną tylko po to, by ją odrzuciło, powinna być ogłoszona przed faktem: "Od następnego roku nie będę się spóźniać". Byłoby to próbą ustanowienia gry. Nie była nią przytoczona deklaracja. Była to decyzja Dorosłego, plan, a nie postanowienie. Od tej pory pacjentka nie spóźniała się.
"Spróbuję współpracować". Nie było to oświadczenie "podtrzymujące" ani pierwsze posunięcie w nowej grze "Ja tylko próbuję ci pomóc". Godzina spotkań pacjentki z terapeutą następowała po przerwie na lunch. Ponieważ ta notorycznie się spóźniała, on przyzwyczaił się z tego korzystać i również się spóźniał. Terapeuta wiedział, że deklaracja pacjentki jest poważna i dlatego złożył swoją. Transakcja ta stanowiła kontrakt dwojga Dorosłych, którzy go dotrzymali, nie zaś złośliwość Dziecka wobec Rodzica, który z racji swej pozycji czuł się zmuszony do odegrania roli "dobrego tatusia", okazującego chęć współpracy.
"To mnie nie obchodzi". Pacjentka mówiąc to kładzie nacisk na fakt, że jej punktualność jest trwałą decyzją, a nie czczą deklaracją, która miałaby być wykorzystana jako element gry w pseudouległości.
"Zgadnij, jaki stopień dostałam?" Jest to rozrywka, której oboje są świadomi i wiedzą, że mogą w niej uczestniczyć. Terapeuta nie musiał manifestować swej czujności przez zwrócenie uwagi pacjentce, że jest to rozrywka, ponieważ ona także o tym wiedziała i nie musiała powstrzymywać się od udziału w niej tylko dlatego, że on tak to nazwał.
"B + ". Terapeuta wywnioskował, że w jej przypadku był to jedyny możliwy stopień i że nie ma powodu, by tego nie powiedzieć. Pod wpływem fałszywej skromności, czy też z obawy przed nietrafieniem, mógłby udawać, że nie wie.
"Skąd wiedziałeś? Było to pytanie Dorosłego, a nie gra w "Ach, jaki Pan jest wspaniały" i zasługiwało na stosowną odpowiedź.
"Tak, miałam A". Była to prawdziwa próba. Pacjentka nie starała się racjonalizować czy usprawiedliwiać, lecz uczciwie stawiła czoła własnemu Dziecku.
"Podoba mi się ta rozmowa". Ta i następne żartobliwe uwagi były
wyrazem wzajemnego szacunku Dorosłych, może z niewielką domieszką rozrywki Rodzic - Dziecko, na którą oboje świadomie się zgodzili.
"Po raz pierwszy naprawdę go zobaczyłam". Pacjentka ma teraz prawo do własnej świadomości i nie musi już widzieć ekspresów do kawy i ludzi w sposób, w jaki przykazali jej rodzice. "Teraz tutaj jestem naprawdę". Ona nie żyje już dłużej w przyszłości czy w przeszłości, ale potrafi zwięźle je zanalizować, jeśli służy to jakiemuś pożytecznemu celowi.
"Powiedziałam: ŤTy mi się też podobaszť". Nie musi już tracić czasu na grę w "Galerię sztuki" ze świeżo poznanym znajomym, chociaż umiałaby to, gdyby chciała.
Terapeuta ze swojej strony nie czuje się zobowiązany do gry w "Psychiatrię". Choć nadarzyło się kilka okazji, żeby poruszyć zagadnienie mechanizmów obronnych, przeniesienia i interpretacji symbolicznej, był on w stanie pominąć je bez najmniejszej obawy. Chyba jednak warto było sprawdzić, które odpowiedzi pacjentka wykreśliła ze swej pracy egzaminacyjnej (mogło się to kiedyś przydać). Niestety, do końca tej godziny pozostałe 17 procent Skwera pacjentki i 18 procent Skwera terapeuty dawało o sobie znać od czasu do czasu. W sumie przedstawione zachowanie - to aktywność przeplatana rozrywkami.
Rozdział 16
Autonomia
Osiągnięcie autonomii ujawnia się poprzez wyzwolenie, czy też odzyskanie trzech zdolności: świadomości, spontaniczności oraz intymności.
Świadomość. Świadomość oznacza zdolność widzenia ekspresu do kawy i - słyszenia śpiewu ptaków na własny sposób, a nie tak jak nas nauczono. Można zasadnie przyjąć, że niemowlęta słyszą i widzą inaczej niż dorośli i że ludzie w pierwszych latach życia kierują się bardziej poczuciem piękna niż intelektem. Mały chłopiec z zachwytem patrzy na ptaki i słucha ich śpiewu. Wtedy pojawia się "dobry ojciec", który uważa, że powinien "uczestniczyć" w doświadczeniach dziecka i pomóc mu rozwijać się". Mówi: "To jest sójka, a to jest wróbel". Z chwilą, gdy chłopiec zacznie się skupiać na tym, który ptak jest sójką, a który wróblem, nie potrafi już widzieć ptaków, ani słyszeć, jak śpiewają. Musi je widzieć i słyszeć tak, jak życzy sobie ojciec. Ojciec ma ze swej strony rację, ponieważ niewielu ludzi może pozwolić sobie na przejście przez życie zachwycając się śpiewem ptaków i im szybciej chłopiec rozpoczyna swą "edukację", tym lepiej. Może zostanie ornitologiem, kiedy dorośnie. Niektórzy jednak potrafią patrzeć i słuchać w dawny sposób. Ale większość przedstawicieli gatunku ludzkiego utraciła wrażliwość malarza, poety czy też muzyka i nie pozostawiono im możliwości widzenia i słyszenia wprost, nawet jeżeli mogą sobie na to pozwolić. Muszą do tego dojść wtórnie. Odzyskanie tej zdolności będziemy nazywać świadomością. Fizjologicznie, świadomość jest identyczną percepcją, związaną z identyczną wyobraźnią. Możliwe, że istnieje także identyczna percepcja, przynajmniej u niektórych osób, w sferze smaku, węchu i kinestezji, dająca nam artystów w tych dziedzinach: kucharzy, twórców perfum i tancerzy, których odwieczny problem stanowi znalezienie publiczności zdolnej docenić ich dzieła.
Świadomość wymaga życia tu i teraz, a nie gdzieś indziej, w przyszłości albo w przeszłości. Dobrym przykładem rozmaitych możliwości w życiu Amerykanina jest jazda w pośpiechu autem do pracy. Podstawowe pytanie brzmi: "Gdzie jest duch, gdy ciało jest tutaj?" Zazwyczaj bywają trzy sytuacje.
1. Najdalej duchem jest mężczyzna, dla którego najważniejsza jest punktualność. Choć tkwi przy kierownicy samochodu, jego myśli są pod drzwiami biura i zapomina o swoim najbliższym otoczeniu, chyba że napotka przeszkody na drodze. To Skwer, którego podstawowym
zmartwieniem jest, jak wypadnie przed szefem. Jeżeli grozi mu spóźnienie, wpadnie do biura bez tchu. Uległe Dziecko każe mu podjąć grę
"Patrz, jak bardzo się starałem". Prowadząc samochód jest całkowicie pozbawiony autonomii i, jako istota ludzka, jest bardziej martwy niż żywy. Całkiem możliwe, że są to wymarzone warunki do powstania nadciśnienia albo choroby wieńcowej.
2. Ponurakowi natomiast chodzi nie tyle o przybycie na czas, ile o wymyślanie usprawiedliwień dla swego spóźniania. Niepomyślne zbiegi okoliczności, źle uregulowane światła na skrzyżowaniach, błędy czy też głupota innych kierowców doskonale pasują do jego schematu.
Przyjmuje je z ukrytą radością jako materiał do gry w "Patrz, do czego mnie zmusili", którą podejmuje jego zbuntowane Dziecko albo sprawiedliwy Rodzic. Ponurak również zapomina o swym otoczeniu, wyjąwszy sytuacje, gdy inni przystępują do jego gry; jest więc tylko na wpół żywy.
Jego ciało jest w samochodzie, lecz duch poza nim, zajęty wyszukiwaniem wad i niesprawiedliwości otaczającego świata.
3. Rzadziej spotyka się typ "naturalnego kierowcy", człowieka, dla którego prowadzenie samochodu jest pokrewne nauce i sztuce. Gdy szybko i zręcznie toruje sobie drogę w ruchu ulicznym, tworzy ze swym pojazdem jedną całość. On też zapomina o swoim otoczeniu, z wyjątkiem sytuacji, gdy stwarza ono pole popisu dla jego mistrzostwa, które stanowi dla niego nagrodę samo przez się. Jest jednak doskonale świadomy siebie i swej maszyny, którą tak świetnie kontroluje, a więc w tym zakresie jest żywy. Takie prowadzenie samochodu jest formalnie rzecz biorąc rozrywką Dorosłego, z której Dziecko i Rodzic również mogą czerpać satysfakcję.
4. Czwarty przypadek to osoba, która jest świadoma i która nie będzie się spieszyć, ponieważ żyje chwilą bieżącą i otoczeniem, w którym się znajduje: niebem, drzewami i uczuciem ruchu. Spieszyć się, znaczy nie zwracać uwagi na otoczenie i mieć w świadomości tylko coś, co ukaże się oczom w trakcie dalszej jazdy albo same przeszkody na drodze bądź wreszcie siebie samego. Pewien Chińczyk zamierzał wsiąść do lokalnego pociągu metra, na co jego kaukaski towarzysz powiedział, że mogą zaoszczędzić dwadzieścia minut, jeśli pojadą ekspresem, co też uczynili. Kiedy wysiedli na stacji Central Park, Chińczyk ku zdumieniu kolegi usiadł na ławce. "Bo wiesz - wyjaśnił - skoro zaoszczędziliśmy dwadzieścia minut, możemy posiedzieć tutaj przez ten czas i cieszyć się otoczeniem".
Człowiek świadomy jest żywy, ponieważ wie, jak czuje, wie, gdzie jest i co się dzieje w danej chwili. Wie, że po jego śmierci drzewa rosnąć będą nadal, lecz jego już nie będzie i już ich nie zobaczy. Dlatego teraz chce je widzieć najintensywniej, jak potrafi.
Spontaniczność. Spontaniczność oznacza wybór, wolność wyboru i wyrażania własnych uczuć z dostępnego ich asortymentu (uczucia Rodzica, uczucia Dorosłego i uczucia Dziecka). Oznacza wyzwolenie od przymusu grania i odczuwania tego tylko, czego człowieka odczuwać nauczono.
Intymność. Intymność to spontaniczna, wolna od gier otwartość osoby świadomej, osiągnięcie identycznej percepcji nieskażonego Dziecka w całej jego naiwności żyjącego tu i teraz. Można wykazać eksperymentalnie, że identyczna percepcja wywołuje wzruszenie i że szczerość mobilizuje pozytywne uczucia do tego stopnia, że istnieje nawet takie zjawisko jak "jednostronna intymność". Znają je dobrze, choć nie pod tą nazwą, cyniczni uwodziciele obojga płci, którzy potrafią zdobywać partnerów nie angażując się osobiście. Robią to poprzez zachęcanie drugiej osoby do patrzenia na nich wprost i swobodnego mówienia, podczas gdy sami stwarzają tylko pozory wzajemności.
Ponieważ intymność jest w istocie funkcją naturalnego Dziecka (choć wyrażaną w matrycy psychospołecznych uwikłań), zazwyczaj zostaje spełniona, jeśli nie zakłócą jej gry. Tym, co ją niszczy, jest na ogół przystosowanie się do wpływów Rodzica. Niestety, jest to zjawisko prawie powszechne. Lecz zanim tak się stanie, większość dzieci okazuje miłość, która, jak dowiedziono eksperymentalnie, jest sednem intymności.
Rozdział 17
Osiągnięcie autonomii
Świadomie bądź nieświadomie rodzice od urodzenia uczą swe dzieci, jak się zachowywać, myśleć, czuć i spostrzegać. Uwolnienie się od tych wpływów nie jest sprawą łatwą, ponieważ są one głęboko zakorzenione i podczas pierwszych dwudziestu czy trzydziestu lat życia niezbędne dla biologicznego i społecznego przetrwania. W gruncie rzeczy wyzwolenie to jest w ogóle możliwe tylko wówczas, gdy jednostka staje się autonomiczna (to znaczy zdolna do świadomości, spontaniczności i intymności) i ma własny sąd o tym, co zaakceptować z rodzicielskich nauk. W pewnych dokładnie określonych chwilach dzieciństwa decyduje, jak zamierza się do nich przystosować. Ponieważ adaptacja jest z natury ciągiem decyzji, może być cofnięta, gdyż decyzje są w sprzyjających warunkach odwracalne.
Osiągnięcie autonomii zatem polega na przezwyciężeniu wszystkich nieistotnych rzeczy omówionych w rozdziale 13., 14. i 15. Takie przezwyciężenie nigdy nie jest ostatecznie; wciąż trzeba walczyć o to, by nie wpaść w stare koleiny.
Po pierwsze, o czym była mowa w rozdziale 13., trzeba uwzględnić cały ciężar plemiennej czy też rodzinnej tradycji historycznej, tak jak w przypadku opisanych przez Margaret Mead wieśniaków w Nowej Gwinei; następnie należy odrzucić indywidualne wpływy rodzicielskie, społeczne i kulturowe. To samo odnosi się do wymogów współczesnego społeczeństwa w szerszej skali. Wreszcie częściowo lub całkowicie wyrzec się trzeba korzyści, jakie dają kontakty ze ścisłym kręgiem towarzyskim. Dalej należy zrezygnować ze wszystkich satysfakcji
i nagród płynących z tego, że jest się Ponurakiem lub Skwerem (patrz rozdział 14.). Po tym wszystkim człowiek musi osiągnąć kontrolę osobistą i społeczną, dzięki której wszystkie klasy zachowania opisane w Dodatku, może z wyjątkiem snów, staną się przedmiotem wolnego wyboru wedle jego woli. Wtedy jest przygotowany do kontaktów wolnych od gry, zilustrowanych w paradygmatycie z rozdziału 15. W tym momencie staje się zdolny do rozwinięcia swojej autonomii. W istocie całe te przygotowania polegają na koleżeńskim rozwodzie z własnymi rodzicami (i z innymi wpływami Rodzica). W rezultacie można im później od czasu do czasu składać miłe wizyty, ale nie będą już więcej dominować.