Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi
1
Maria Konopnicka
SZKOLNE PRZYGODY PIMPUSIA SADEŁKO
SZKOŁA
Szkoła pani Matusowej
gło¶ne w ¶wiecie ma przymioty,
uczęszczaj± do niej wszystkie
dobrze wychowane koty.
Już to sam nieboszczyk Matus
był wybornym pedagogiem
i prowadził przez lat wiele
znan± pensję „Pod Batogiem ”
Kot to był uczony wielce:
a siadywał na zapiecku,
pomrukuj±c sobie z cicha
po łacinie i po grecku.
Osierocił wszakże szkołę
i zostawił żonę wdowę,
gospodarn±,zabiegliw±,
jejmo¶ć pani± Matusow±.
Szkoła dalej szła swym trybem,
tylko znak jej „Pod Batogiem ”
usunięty został ze drzwi,
a zrobiony:„Kot z Pierogiem ”
Łatwo poj±ć,jak ta zmiana
rozszerzyła pensji sławę,
młode kotki na naukę
biegły jakby na zabawę.
Jedna matka synka wiodła,
druga sw± córeczkę mał±
byle każde z pensji godła
choć kruszynkę skorzystało.
Nic milszego bowiem dziatki,
jak kot pięknie wychowany,
taki,jak go tu widzicie,
nad miseczk± od ¶mietany.
SZCZʦCIE RODZINNE
Żyli sobie wtedy w mie¶cie,
imci państwo Sadełkowie,
którzy mieli jedynaka,
cudo-kotka,co się zowie!
„PIMPU¦ ” było mu na imię,
skóra szara w żółte łaty.
Cały dzień na rękach siedział
to u mamy,to u taty.
Rano,wieczór pan Sadełko
jedynaka brał pod boki,
mile sobie przy¶piewuj±c
wyprawiali różne skoki.
A pie¶cili,a chuchali,
a broń Boże do roboty!
Zawsze tylko:„Mój ty skarbie!
Mój ty srebrny!Mój ty złoty!”
O,nic nie ma piękniejszego
nad rodzinne,błogie życie!
Słodycz jego i rozkosze
na obrazku tym widzicie.
Szybko biegn± miłe chwile.
Czas przemija lotem ptaka...
Nie ma rady!Trzeba zacz±ć
wychowanie jedynaka.
Pimpu¶ wyrósł jak na drożdżach,
ale w głowie –same psoty.
W jego wieku dawno siedz±
nad ksi±żkami inne koty.
Tak więc państwo Sadełkowie
rozstaj± się z dzieckiem drogim
i oddaj± we łzach synka
na naukę „Pod Pierogiem ”
LEKCJA TAŃCA
Ledwie Pimpu¶ wszedł do szkoły,
wnet usłyszał skoczne dĽwięki,
wła¶nie brały lekcję tańca
i panicze,i panienki.
Pierwszy Filu¶,z białym gorsem
wdzięcznie uj±ł się pod boki
i podniósłszy lew± nóżkę
¶miało daje sus szeroki.
Przy nim ¶liczna Kizia-Mizia
w żółtej szarfie,w wielkiej kryzie,
w sukieneczce tańczy białej...
Czy widzicie Kizię-Mizię?
Za ni± hasa Łupiskórka,
tancerz znany z swej ochoty,
celuj±cy uczeń szkoły,
co wyprzedził wszystkie koty.
Dalej Lizu¶ i Trojaczek
trzymaj± się za pazurki,
na¶laduj±c żwawo skoki
wybornego Łupiskórki.
Z uwielbieniem i zazdro¶ci±
patrzy na to Pimpu¶ z dala.
Rad by także ci±ć hołubce,
lecz brak stroju nie pozwala.
Wnet też pani Matusowa
wst±żkę wi±że mu u głowy
i u pasa zręcznie spina
półgarnitur nankinowy.
Miaukn±ł Pimpu¶ zachwycony
tak przedziwn± toalet±
i do tańca zaraz staje
z piękn± pann± Sofinet±.
Sofinetka z wdziękiem,wodzi
spuszczonymi w dół oczyma,
a że jeszcze jest nieduża,
więc łapeczkę w buzi trzyma.
Pimpu¶ omal z garnituru
i ze skóry nie wyskoczy;
przy muzyce idzie kociej
do wieczora bal ochoczy.
Kot nie może być niezgrabnym
jakby niedĽwiedĽ jaki bury...
Gdyby ruszyć się nie umiał,
któż by łowił myszy,szczury?
ROZSTANIE
U¶ciskany,opłakany,
na progu,i za progiem,
został Pimpu¶ pensjonarzem
sławnej szkoły „Pod Pierogiem ”
Zrazu żal mu nieco było
żegnać tatę,żegnać mamę;
popłakiwał nawet sobie,
gdy zamknięto za nim bramę.
Lecz się wkrótce rozweselił,
na wysokim siadłszy stołku,
gdy zobaczył pełen talerz
smakołyków na podołku.
Mama – kotka mu kupiła,
tato – biczyk i piłeczkę,
więc choć łza się zakręciła,
to,ot,tylko tak...troszeczkę.
Ale państwo Sadełkowie,
ci utulić się nie mog±
i miłego jedynaka
opłakuj± id±c drog±.
Już im z oczu znika szkoła
z ogrodzeniem swym zielonym,
a to on,to ona staje,
by zamachać choć ogonem.
Tak ów żeglarz,gdy na łodzi
Od miłego brzegu płynie,
Chustk± na znak wieje biał±
Przyjaciołom i rodzinie.
O,nie wiedz± tego dziatki,
jaka po nich pustka głucha,
gdy do próżnej wszedłszy chatki,
matka staje,patrzy,słucha...
Słucha wiatru,co przelata,
Po szerokim wiej±c ¶wiecie...
Czy jej wie¶ci nie przynosi?
Czy nie tęskni miłe dziecię?
PóĽno w nocy siedzi,duma
na samotnej chaty progu,
aż w opiekę odda ¶więt±
oddalone dziecię Bogu.
MARSZ Z KUCHNI
Zjadłszy swoje specyjały
oblizał się nasz kocina
i rzekł:„Jako¶ ta nauka
wcale nieĽle się zaczyna.
Chwalić Boga,że rodzice
do takiej mnie dali szkoły,
gdzie prócz tańca i jedzenia
obce inne s± mozoły.
Muszę tylko do spiżarni
i do kuchni poznać drogę,
a n±jpierwszym uczniem w szkole,
na mój honor,zostać mogę!”
Jakoż dobrał sobie Pimpu¶
kompanijkę tęgich kotów
i wyprawił się do kuchni
na naukę dalsz± gotów.
Biegn± jeden przez drugiego
i dalejże do kucharki:
„A,dzień dobry,pani Piętka!
Przyszli¶my tu zajrzeć w garnki!”
Pani Piętka z wałkiem stała
przy stolnicy pełnej ciasta.
A była to popędliwa
i niemłoda już niewiasta.
Jak zobaczy owe koty,
jak nie krzyknie na nich z góry:
„A,leniuchy!A,niecnoty!
A marsz z kuchni w mysie dziury!”
Jaki taki,bliższy proga,
umkn±ł zręcznie przed pogoni±,
a za¶ reszta się spotkała
z pani Piętki tward± dłoni±.
Płacze Kizia,Sofinetka,
płacze Pimpu¶ nasz uczony.
I ze wstydem się wynosz±
pospuszczawszy w dół ogony.
KATASTROFA
Trudno sobie wyobrazić
co¶ milszego od tej sali,
w której malcy z „Pod Pieroga"
obiad co dzień zajadali.
Okno było tam weneckie,
co na ogród się odmyka,
ksi±żek pełno,a na ¶cianie
portret męża nieboszczyka.
A po¶rodku stół ogromny,
osiem nakryć na nim leży,
przy nim stoi wielki fotel
i krzesełka dla młodzieży.
Dobra pani Matusowa
na fotelu zwykle siada
białym czepcu,w okularach
i pani±tkom je¶ć nakłada.
A ze ¶ciany m±ż nieboszczyk
na siedz±cych patrzy z dala
i w±sami,zda się,rusza,
zda się,grozi lub pochwala.
O,niejeden już tam przeszedł
obiad smaczny i wesoły,
kiedy Pimpu¶,nasz bohater,
„Pod Pierogiem ” wszedł do szkoły.
Serce mocno mu zabiło,
gdy zobaczył wielk± salę;
a miał wła¶nie żółt± kurtkę
i wygl±dał doskonale.
„No,siadajcie,drogie dzieci!–
rzecze pani Matusowa.
Tylko cicho się sprawiajcie,
bo mnie dzisiaj boli głowa ”
Siadły kotki,milcz±c jedz±,
ten,to ów języczkiem chłepcze,
a tak cicho,że dosłyszy,
co tam w k±tku myszka szepcze.
Ale Pimpu¶ ten miał zwyczaj,
że kołysał się na stołku.
Raz i drugi rzecze pani:
„Przestań,proszę,mój aniołku!”
Pimpu¶ zerka na ni± z boku,
potem chwilkę siedzi cicho,
aż znów bujać się zaczyna,
tak go kusi jakie¶ licho.
Tr±caj± go łokciem kotki,
że to brzydko,że nieładnie...
„A przestańże!– woła pani.
Bo ci jeszcze stołek padnie!”
Ledwie słów tych domówiła,
Rrrrym!...jak długi Pimpu¶ leży,
za nim obrus,za obrusem
grad miseczek i talerzy...
Korzystaj± z chwili koty,
gwałt się robi niesłychany...
GroĽnie patrzy m±ż nieboszczyk
i w±sami rusza z ¶ciany...
Pimpu¶,w obrus owinięty,
z miejsca ruszyć się nie może,
co się dĽwignie,to ze stołu
lec± za nim łyżki,noże...
Lizu¶ chwyta kubek z miodem.
Łupiskórka mu wydziera.
Filu¶ cały na stół włzai
i łapkami sos wybiera.
Pani iskry lec± z oczu,
nie wie,co w tym robić piekle...
Kizia drze się wniebogłosy,
a Trojaczek miauczy w¶ciekle.
Jedna tylko Sofinetka
z ¶miechem rzecze:„Już powiadam,
że najgorsze te chłopaki
z całej szkoły,proszę Madam!”
I spokojnie,jak przystało
dla ucz±cej się panienki,
siedzi sobie,tylko ogon
jej wygl±da spod sukienki.
Jedno drapie,drugie bije,
pełno krzyku,pisku,wrzasku,
trudno nawet opowiedzieć
i przedstawić na obrazku.
BIJATYKA
Po wieczerzy do łóżeczek
cała poszła spać drużyna;
ale z Filem psotnik Pimpu¶
bijatykę rozpoczyna.
Spadła kołdra i pierzynka,
lec± ja¶ki w różne strony,
Filu¶ upadł na podłogę,
poduszeczk± przywalony.
Reszta kotków,hyc!...na ziemię
i do figlów...hejże dalej!
Po¶ci±gali prze¶cieradła,
cał± po¶ciel po¶ci±gali.
Wtem ze ¶wiec± wchodzi pani.
„Co za rwetes?Co za krzyki?
A do łóżka!Spać mi zaraz!
No,czekajcie,swawolniki!...
Jak tam poszła cała sprawa,
jak się wszystko to skończyło,
o tym nawet,drogie dzieci,
i wspominać mi nie miło.
Tyle tylko wam opowiem,
że nazajutrz przez dzień cały
kotki wody nanosiły,
prze¶cieradła prać musiały.
A największy figlarz,Pimpu¶,
bez mundurka dla pokuty,
od samego musiał rana
wszystkim kotkom czy¶cić buty.
PIMPU¦ BUTY CZY¦CI
G ł o s
Gdzie te nóżki chodziły,
co te butki zrosiły?
C h ó r
A,mój miły panie,
chodziły po łanie
A na łanie stoi rosa
w majowe zaranie!
G ł o s
Gdzie te nóżki chodziły,
co te butki zrosiły?
C h ó r
Chodziły po ł±ce,
goniły zaj±ce.
A na ł±ce trawka młoda
i kwiatki pachn±ce!
G ł o s
Gdzie te nóżki chodziły,
co te butki zrosiły?
C h ó r
Chodziły na pole,
na tę czarn± rolę,
deptały tam krasne maczki
i modre k±kole!
LIST
Usiadł Pimpu¶ z piórem w łapce,
chc±c rodzicom donie¶ć w li¶cie
o żałosnych swych przygodach,
i tak pisze zamaszy¶cie:
„Droga Mamo!Drogi Tato!
Bardzo mi tu Ľle jest w szkole
Jeżeli mnie Tato kocha,
to do domu wrócić wolę!
Je¶ć tu daj± bardzo mało,
dokazywać – ani trocha,
proszę przysłać mi ciasteczek,
jeżeli mnie Mamcia kocha!
Mało serce mi nie pęknie,
że się muszę żegnać z Wami!
Kochaj±cy Pimpu¶ ” Tu się
nasz kocina zalał łzami.
I niewiele my¶l±c włazi
w trzewik męża nieboszczyka
i wspomniawszy dom rodzinny
gorzko płacz±c,łzy połyka.
W NOSKA
O wy,latka młodociane!
O dziecięcy wieku błogi!
Jakie krótkie s± twe żale,
twoje smutki,twoje trwogi!
Nie tak szybko w letni ranek
srebrna rosa schnie na kwiecie,
jak te łezki brylantowe
w modrych oczach twoich,dziecię!
I nie z takim chmurkę w maju
rozdmuchuje wiatr po¶piechem,
jak na liczku twym rumianym
znika smutek przed u¶miechem.
Chwilki życia na twym niebie
złot± mieni± się obręcz±.
Dusza twoja to obłoczek
malowany ¶liczn± tęcz±!
Tak i kotki z „Pod Pieroga ”
dnia trzeciego zapomniały
o tej burzy,co wieczorem
szkolny gmach wstrz±snęła cały.
Jako znika cień o wschodzie,
tak zniknęła w sercach troska,
a prze¶liczna Kizia-Mizia
grę prowadzi,zwan± "w noska ”
Gra ta,bardzo znakomita,
na tym,dziatki me,polega,
że się kotek kotka chwyta
i po całym domu biega.
Chwytać trzeba za obróżkę,
a kto jej na szyi nie ma,
tego się za nosek bierze
i w pazurkach mocno trzyma.
PIMPU¦ ¦MIAŁEK
Już dawno mówi± o tym:
„Żyj± z sob± jak pies z kotem ”
Ale Pimpu¶ nie dowierzał
i przymierzał.
Skoro tylko psa gdzie zoczy,
to podejdzie,to uskoczy,
ale z drogi mu nie schodzi
pan dobrodziej !
Jeden,drugi kundys krzepki
ani dbał o te zaczepki;
psu nie honor bić się z kotem.
Co mu po tym?
Przestrzegały inne koty:
„Porzuć,Pimpu¶,swoje psoty,
bo się kiedy tak zahaczysz,
że...zobaczysz!”
Ale Pimpu¶,harda sztuka,
z psami wci±ż zaczepki szuka
i po nosie – trzep ich z boku...
Psy...już w skoku!
Już dobrały się do skóry...
„Aj,aj!-wrzeszczy Pimpu¶ – Gbury!
Toż od takiej znajomo¶ci
bol± ko¶ci!...”
A psy na to:„To nauka!
Znajdzie guza,kto go szuka...
A za tak± awanturę bior±
w skórę!”
POSTANOWIENIE
W nocy lament...Co takiego?
A to Pimpu¶ miauczy srodze.
Kawał futra brak na grzbiecie,
po psich zębach znak na nodze...
Wstaje pani Matusowa:
kataplazmy,szarpie,plastry...
„Ach,już nigdy – stękał Pimpu¶
– nie zaczepię psiej hałastry ”
Cał± noc biegały koty,
ten z miseczk±,ten ze ¶wiec±...
aż nad ranem ledwo Pimpu¶
obwi±zany usn±ł nieco.
Długie potem przyszły chwile
rozmy¶lania i niemocy.
Nieraz Pimpu¶ i zapłakał
w swym łóżeczku siedz±c w nocy.
„Ach!Cóżem ja,nieszczę¶liwy,
najlepszego zrobił w ¶wiecie!
Jakże teraz się rodzicom
pokażę z t± łat± w grzbiecie!...
Ach!Czekaj± oni ze mnie
i pociechy,i podpory...
A ja,próżniak niegodziwy,
cóżem zrobił do tej pory?
Drogi Tato!Droga Mamo!
Miły domku mój rodzinny!
Już ja teraz się poprawię
i zupełnie będę inny!
Przebacz,przebacz,drogi Tato!
Błogosław mi,Mamo droga!
Wasz jedynak teraz będzie
Pierwszym uczniem z „Pod Pieroga ”!
Czy dotrzyma Pimpu¶ słowa,
o to ja się już nie boję!
Któż by ojca,matkę drog±
chciał zasmucić,dziatki moje?
KONIEC KSIˇŻKI