Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi
Medytacja nie ma sensu. Kiedy jest gorąco wilgoć paruje z ziemi a para ucieka do góry. Tam się zbiera, ochładza i spada z powrotem, oczyszczając promieniom słońca drogę do ziemi.
Nie ma żadnego ostatecznego miejsca, do którego woda by dążyła ani żadnego stałego stanu który mogłaby osiągnąć. Ona po prostu wędruje do góry parując i opada jako deszcz.
Człowiek robi wdech a następnie wypuszcza powietrze. Nie ma możliwości zatrzymać powietrza w płucach na zawsze, ani pozostawić płuc stale pustych. Powietrze wchodzi i wychodzi. Podobnie jest z naszymi myślami. Każda nawet najszlachetniejsza i najprzyjemniejsza myśl, najbardziej podniosły stan - wszystkie mijają i nie ma możliwości ich zatrzymać. Żenisz się z piękną kobietą, później ona staje się stara i brzydka,a później masz kochankę, która jest znowu ładna. To jest właśnie nieuchronna zmienność wszystkiego. Bierzesz wypłatę, wszystko wydajesz a później bierzesz kolejną. Miałeś, nie masz, później znowu masz...Nic nie jest stałe i niczego nie można zatrzymać. Wdech i wydech, parowanie i opadanie wody, pojawiające się i znikające mysli - wszystko to jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Przyjrzyjmy się medytacji - facet siada przed ścianą na poduszce, krzyżuje nogi, prostuje plecy i zaczyna cos robić ze swoimi myślami. Na przykład wyobraża sobie czerwoną kuleczkę na białym tle. Upływa minuta, później druga, trzecia i w końcu trzeba wstać i ugotować zupę albo iść do pracy. Na pierwszy rzut oka utrzymanie czerwonej kuleczki nie wydaje się mieć więcej ani mniej sensu niż ugotowanie zupy albo parowanie wody z ziemi nagrzanej przez słońce. A jednak istnieje pewna różnica pomiędzy tymi rzeczami. Ta różnica polega na tym, że jest ktoś, komu nie jest wszystko jedno. Zależy nam. Woda może sobie parować ile chce. Parowanie wody nikogo nie obchodzi. Najpierw ona paruje, a później pada deszcz i krople lecą z pieca na łeb ale nikt się tym nie przejmuje. Może być na dole ta woda albo na górze - nie ma róznicy. Bycie na górze i na dole nie ma sensu, ale dzieje się. A przynajmniej my widzimy, ze się dzieje. Co innego z nami. Ciągle chcemy mieć piękne kobiety i pełno pieniędzy. Zależy nam na zatrzymaniu pewnych sytuacji i uniknięciu innych, a że to niemozliwe, ciąge nie jesteśmy jak spadająca i parująca woda - ciągle mamy problemy. Na przykład z tą czerwoną kuleczką na białym tle. Facet który siada przed ścianą i utrzymuje wyobrażenie kuleczki. Jeśli mu wychodzi, jest zadowolony. Jeśli mu nie wychodzi, martwi się. Jeśli w czasie jego siedzenia do drzwi zadzwoni jakiś jegomość i zapyta o suchy chleb dla konia, to medytujący amator czerwonych kuleczek może poczuć że mu przeszkadzają w czymś istotnym i poczuć zniecierpliwienie. Następnie może to zniecierpliwienie zauważyć i pomyśleć,
że jego medytacja nie jest zbyt dobra. Wówczas spróbuje wzmocnić ją jeszcze trochę co spowoduje, ze kuleczka odejdzie na dobre i nasz bohater będzie już naprawdę mocno nieszczęśliwy a w jego umyśle pojawi się mnóstwo nowych zjawisk. Wszystkie one w istocie są jak parowanie wody. Nie mają sensu, a tylko zwyczajnie pojawiają się i znikają. Same w sobie nie są problemem, ale pomiędzy parowaniem wody a tymi zjawiskami które pojawiają się w głowie jest ta różnica, że w drugim przypadku jest ktoś komu zależy. Ten ktoś ma problem z tymi myslami, bo nie chce aby się pojawiały i z tego powodu myśli o tym, że tego nie chce, co czyni go tym bardziej niezadowolonym. Jego niezadowolenie samo w sobie nie jest problemem. Jest dokładnie tym samym, co parowanie i opadanie wody. Pojawia się i znika - po prostu dzieje się, ale pomiędzy parowaniem wody a tym niezadowoleniem jest ta różnica, że w tym drugim wypadku jest ktoś, komu zależy.
Dlatego ma problem. Woda nie mówi, że spada ani nie boi się tego. Nie zależy jej, więc nie ma problemu. Ten ktoś kto ma problem nie chce go mieć - zależy mu. I dlatego ma problem.
Ten problem nie jest problemem, ale on nie wie o tym. Dlatego go ma. Jużnie wspomnę o tych żonach i kochankach... Doświadzanie kolejnych problemów to procesy. Obserwacja tych procesów jest zawsze trochę podobna do opisywania parującej i opadającej wody. Mówimy - teraz pada deszcz...albo - teraz ziemia paruje, spójrz, jakie piękne chmury. Te słowa nie są chmurami ani deszczem czy ziemią. Są chwytaniem. Mówimy ?piękne chmury? i chcemy je zatrzymać. Albo mówimy ?ale leje? i chcemy żeby przestało. Nasza chęć zatrzymania pięknych chmurzastych konstrukcji, uniknięcia deszczu czy utrzymania koncentracji na czerwonych kuleczkach sama w sobie nie jest ani dobra ani zła.
Jest tak jak woda - żaden probem. Ale my czujemy problem. Ciągle mamy problem z tym lub z tamtym. To jest lgnięcie. Samo w sobie - jak deszcz, ale wciąż jest ktoś, kto tego nie widzi i próbuje coś zatrzymac mieć lub nie mieć, czegoś unikać, skracać albo wydłużać...
Dlatego musi medytować. Deszcz dzieje się tak, jak Ty go widzisz. Widzisz go tak, jak Ci zależy. Jeśli chcesz słońca, to widzisz go jako dłuuugi ulewny deszcz. Jeśli chcesz deszczu, to widzisz go jako piękny i szumiący...coś w tym stylu. A jeśli chcesz, żeby Ci nie zależało, to mówisz ?nie zależy mi, po prostu siedze i patrzę na deszcz? i jeśli jesteś naprawdę bardzo ambitnym joginem, to wtedy deszcz może być naprawdę bardzo męczący. Bo ciągle czegoś próbujesz i na czymś Ci zależy. To jest lgnięie. Do czerwonych kuleczek, deszczu, braku desczu, słońca, braku problemów,żon, kochanek, pieniędzy...Ciągłe procesy w głowie które pojawiają się i znikają. Deszczowi nie zależy - on po prostu pada. Jeśli będziesz myślał tak jak deszcz pada, albo jak paruje ziemia, to ludzie powiedzą - spójrz, jak on myśli - całkiem jakby chmury albo deszcz...
jeśli deszcz już zacznie padać, nikt nie może tego zatrzymać. Deszcz jest bardzo silny, choć sam o tym nie wie. To tylko Ty o tym wiesz, bo Ci zależy. Jeśli będziesz miał myśli jak deszcz, to też będziesz bardzo silny, ale nie bedziesz o tym wiedział. Inni będą wiedzieli
i będą chcieli to zatrzymać albo też tak myśleć jak Ty. I będą mieli problem. Który nie jest problemem. Chyba, ze komuś zależy.