Blog literacki, portal erotyczny - seks i humor nie z tej ziemi
Pohl Frederic - Gateway Brama Do Gwiazd - Rozdział 03
Rozdział 3
Sigfrid nigdy nie zmienia tematu rozmowy. Nie mówi: - No
dobrze, Bob, chyba już dość o tym. - Ale czasami, kiedy leżąc na materacu długo
nie odpowiadam żartując czy mrucząc coś pod nosem, odzywa się po chwili:
- Przejdźmy do czegoś innego. Mówiłeś mi, że kiedyś przydarzyło
ci się coś takiego, o czym chciałbyś porozmawiać. Przypominasz sobie... było to
ostatnim razem, gdy...
- Gdy rozmawiałem z Klarą - o to ci chodzi?
- Tak.
- Zawsze wiem, co chcesz powiedzieć.
- Czy to ma jakieś znaczenie. Bob? No więc? Czy chcesz mi zatem
powiedzieć, jak czułeś się wtedy?
- Czemu nie. - Czyszczę sobie paznokieć środkowego palca prawej
ręki wkładając go między dwa przednie dolne zęby. Przyglądam mu się i mówię: -
Zdaję sobie sprawę, że było to bardzo ważne. Być może, była to najgorsza chwila w
moim życiu. Gorsza nawet od tej, kiedy Sylwia wyzwała mnie od ostatnich lub kiedy
dowiedziałem się, że moja matka umarła.
- Bob, czy to znaczy, że chciałbyś właśnie porozmawiać o
którejś z tych dwóch spraw?
- Wcale nie. Przecież mówisz, bym opowiadał o Klarze. No
dobrze. Układam się na materacu z pianki i zastanawiam przez moment. Zawsze
interesowała mnie intuicja transcedentalna i czasami, kiedy mam jakiś problem,
zaczynam uparcie powtarzać swoją mantrę i za
322 ,S, nie wiem, po co tu w ogóle przycho 17,095
dzę, sigfrid. 17,100
323 IRRAY .PO CO. 17,105
324 ,C, przypominam ci, robbie, że zużyłeś już 17,110
trzy żołądki i, niech sprawdzę, prawie pięć 17,115
metrów jelit 17,120
325 ,C, wrzody, rak. 17,125
326 ,C, coś cię chyba gryzie, bob 17,130
chwilę znam już gotową odpowiedź. Sprzedaj akcje fermy rybnej w Baja i kup
transport rur instalacyjnych na giełdzie. To jeden przykład i opłaciło się z
nawiązką. Albo - zabierz Rachelę na narty wodne do Meridy nad Zatoką Campeche. I
rzeczywiście, poszła ze mną natychmiast do łóżka, podczas gdy wszystkie inne
sposoby nie skutkowały.
- Nie odpowiadasz. Rob - mówi Sigfrid.
- Zastanawiam się nad tym, co powiedziałeś.
- Nie myśl o tym, proszę. Po prostu mów. Powiedz mi, jakie
obecnie uczucia żywisz do Klary.
Staram się myśleć o tym szczerze. Sigfrid nie pozwala mi
korzystać z IT, szukam więc w sobie stłumionych uczuć.
- Niezbyt silne - odpowiadam. - Przynajmniej na zewnątrz.
- Czy pamiętasz, co czułeś wtenczas?
- Doskonale.
- Postaraj się czuć to co wtedy.
- Dobrze. - Posłusznie rekonstruuję w myśli całą sytuację.
Jestem tam, rozmawiam z Klarą przez radio. Dane krzyczy coś w lądowniku. Wszyscy
jesteśmy nieprzytomni ze strachu. Pod nami otwiera się niebieskawa mgiełka i po
raz pierwszy widzę przyćmioną kościotrupią gwiazdę. Trójka, nie - to była
Piątka... Zresztą nieważne, cuchnie wymiotami i potem. Całe ciało mam obolałe.
Pamiętam to doskonale, choć skłamałbym, gdybym powiedział, że
rzeczywiście to przeżywam. Na poły chichocząc opowiadam nie przywiązując wagi do
tego, co mówię: - Odbieram narastający ból, poczucie winy i cierpienie, i nie mogę
sobie z tym poradzić. - Czasami próbuję z nim tak postępować wyznając bolesną
prawdę tonem jakiego się używa na przyjęciu prosząc kelnera o kolejną szklankę
ponczu. Robię to wtedy, kiedy chcę odeprzeć jego atak. Nie sądzę jednak, by to
skutkowało. Sigfrid ma w sobie mnóstwo obwodów Heechów. Jest o całe niebo lepszy
od maszyn, które były w Instytucie, gdy przydarzyła mi się tamta historia.
Nieprzerwanie kontroluje wszystkie moje fizyczne parametry: przewodnictwo skóry,
puls, aktywność beta i tak dalej. Odczyty uzyskuje z pasków, którymi jestem
przypięty do materaca, po to by pokazać mi, jak gwałtownie rzucam się na wszystkie
strony. Mierzy siłę mego głosu i bada widmowo odczyt szukając fałszywych tonów.
Rozumie także znaczenie słów. Sigfrid jest niezwykle bystry, jeśli wziąć pod uwagę
jego głupotę.
Nie łatwo daje się oszukać. Kiedy spotkanie dobiega już końca,
opadam zupełnie z sił i czuję, że gdybym został jeszcze chwilę, ból opanowałby
mnie bez reszty. Zniszczyłby mnie.
Lub wyleczył. A może to jedno i to samo.
Strona główna
Indeks